- Kilka dni temu minister rolnictwa i rozwoju wsi Krzysztof Ardanowski, odwołał Jacka Kucharskiego zastępcę głównego lekarza weterynarii, który odpowiadał między innymi za bezpieczeństwo żywności pochodzenia zwierzęcego.
Wprawdzie nie podano do wiadomości przyczyn tego odwołania, ale można sądzić że ma ona związek z wynikami kontroli przeprowadzonej przez kontrolerów resortu, a także przedstawicieli unijnych służb weterynaryjnych.
Wspólnie skontrolowano kilka ubojni oraz funkcjonowanie służb weterynaryjnych. Wytknięto kilka niedociągnięć, gdzie główna z nich to zbyt mała liczba lekarzy weterynarii (wynikająca przede wszystkim z wieloletniego niedofinansowania tej służby), którzy czuwają nad prawidłowym ubojem.
Polska została zobowiązana do przeprowadzenia, już własnymi siłami, kontroli blisko 800 ubojni (w których dokonuje się uboju bydła), a także przesyłania comiesięcznych raportów z ich przebiegu. Oznacza to, że reakcja rządu na jednostkowe wydarzenie w ubojni pod Ostrowią Mazowiecką była właściwa.
- Przypomnijmy, że kryzys na rynku wołowiny został wywołany reportażem wyemitowanym 26 stycznia w programie Superwizjer, w telewizji TVN. Materiał traktował o zabijaniu w ubojni pod Ostrowią Mazowiecką zwierząt z urazami, a nawet jak sugerowano chorych sztuk, choć na to w reportażu dowodów nie przedstawiono (np. leżących krów), bez kontroli weterynaryjnej.
Reportaż przygotował dziennikarz tej stacji, który zatrudnił się we wspomnianej rzeźni i przez jakiś czas dokumentował tego rodzaju przypadki, przy czym należy podkreślić, że tego rodzaju ubój realizowano w nocy, kiedy na miejscu nie było lekarza weterynarii.
Po publikacji reportażu wybuchł skandal, co więcej informacje w nim zawarte bardzo szybko pojawiły się w europejskich mediach, a publikacje te miały na celu zaszkodzenie eksportowi polskiej wołowiny, która od jakiegoś czasu podbija unijne rynki.
- Przypomnijmy, że nasz kraj sprzedaje za granicę ponad 80% krajowej produkcji wołowiny. Należy zaznaczyć, że spożycie krajowe tego mięsa należy do najniższych w Europie i wynosi zaledwie 2-3 kg rocznie na osobę (głównie ze względu na wyraźnie wyższą cenę w porównaniu z np. drobiem czy wieprzowiną).
Według Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej eksport żywca wołowego, mięsa, podrobów i przetworów wołowych wyniósł w 2017 roku 473 tysiące ton, a jego wartość wyniosła 1,58 mld euro.
Eksport ten był ilościowo o 10% wyższy, a wartościowo o ponad 18% wyższy niż w roku 2016, co więcej w roku 2018 najprawdopodobniej zbliży się do 490 tysięcy ton, a więc będzie o kolejne 4% wyższy (nie ma jeszcze ostatecznych danych dotyczących eksportu za cały rok 2018).
Główne rynki zbytu to: Włochy, Niemcy, Hiszpania, Holandia, W. Brytania i Francja. Coraz częściej polska wołowina trafia także poza UE, gdzie wskazywana jest jej wysoka jakość, przy zachowaniu atrakcyjnej ceny.
Wprawdzie eksport polskiej wołowiny jest ilościowo znacznie mniejszy niż eksport mięsa drobiowego, ale okazuje się, że wartościowo eksport tych dwóch rodzajów mięsa jest już porównywalny.
- Skoro eksport polskiej wołowiny z roku na rok rośnie, co więcej jest on wartościowo tak znaczący, to trzeba zdawać sobie sprawę, że zagraniczna konkurencja wykorzysta każdy pretekst by w ten eksport uderzyć.
Tym pretekstem był wspomniany reportaż telewizyjny, ale jak się wydaje zdecydowana reakcja polskiego ministra rolnictwa i zarządzenie kontroli we wszystkich ubojniach, także z udziałem unijnych inspektorów, rozładowała negatywne konsekwencje tego skandalu, który miał miejsce w ubojni pod Ostrowią Mazowiecką.
Jak już wiadomo ten incydent wpłynął na obniżenie ceny polskiej wołowiny, a więc pewne straty poniosą zarówno rolnicy jak i zakłady przetwórcze. Wydaje się jednak, że kryzys udało się opanować, a zgoda unijnych inspektorów aby kontrole wszystkich ubojni, Polska przeprowadziła już własnymi siłami, świadczy o tym, że na poziomie unijnym, zasadniczych zastrzeżeń do funkcjonowania polskiej weterynarii nie ma.
To uderzenie w eksport polskiego wołowiny, pokazuje jak ważne jest przestrzeganie wszystkich standardów związanych z bezpieczeństwem żywności i to przez wszystkich uczestników rynku (rolników, zakłady przetwórcze, handel), szczególnie w sytuacji kiedy eksport polskiej żywności sięga już 30 mld euro i stajemy się poważnym graczem na rynku europejskim i poza nim (w 2018 roku wartość tego eksportu wg. wstępnych szacunków przekroczyła 29 mld euro).