- Przewodniczący Platformy Donald Tusk, korzystając z negatywnych reakcji ludzi na podwyższoną inflację ale także na duże podwyżki cen prądu i gazu dla przedsiębiorców, doszedł do wniosku, że odwiedzając ich i prowadząc rozmowy, poprawi notowania Koalicji Obywatelskiej.
Mimo tego, że trasy tych wizyt i dobór ludzi, z którymi się spotyka, są starannie przygotowywane przez doradców Platformy, ba bardzo często odwiedza przedsiębiorców, którzy są dobrymi znajomymi posłów i senatorów tej partii, to doganiają go katastrofalne skutki jego rządów albo przeświadczenie ludzi, że szkodził naszemu krajowi gdy przez 7 lat był premierem ale także kiedy przez 5 kolejnych lat był przewodniczącym Rady Europejskiej.
- Zaczęło się od przypadkowej, krótkiej rozmowy jaką odbyła z Tuskiem 84 letnia mieszkanka Mińska Mazowieckiego, która pytała go dlaczego pomagał Niemcom i Rosji, a nie Polsce, wtedy kiedy urzędował w Brukseli i dlaczego nie przejmował się losem zwykłych ludzi, kiedy rządził w Polsce.
Tusk, który pamięta bardzo negatywne konsekwencje swojej dawnej wypowiedzi o „moherowych beretach”, wytrzymał nerwowo te wszystkie cierpkie uwagi, które skierowała do niego starsza Pani ale jedyne co miał jej do powiedzenia, to że namieszała jej w głowie telewizja publiczna.
Podczas innego spotkania, tym razem z przedsiębiorcą właścicielem piekarni, który mówił o wysokich podwyżkach cen prądu i gazu, zasugerował mu alternatywę w postaci albo wyraźnego podwyższenia cen jego produktów albo zwolnienia pracowników, co oznacza, że kompletnie nie zna sytuacji w tej dziedzinie gospodarowania.
W piekarnictwie bowiem mamy dużą konkurencję, w związku z tym nie jest możliwa ani duża podwyżka cen pieczywa, a propozycja zwalniania pracowników, w sytuacji kiedy przy bardzo niskim poziomie bezrobocia, każdy z nich jest wręcz „na wagę złota”, była podpowiedzią wręcz kuriozalną (zresztą dla piekarń PGNiG zaproponowało już dostawy gazu po znacznie niższej cenie, niż to było w prognozach przesłanych im w grudniu).
- Do kuriozalnej wręcz sytuacji doszło wczoraj, Tusk miał odwiedzić zaprzyjaźnionego przedsiębiorcę prowadzącego skład budowlany w gminie Sokoły w województwie podlaskim, o czym dowiedział się wójt tej gminy i zaprosił przewodniczącego Platformy do siebie.
W zaproszeniu skierowanym do Tuska wójt Józef Zajkowski napisał, że poinformuje go o inwestycjach jakie realizuje dzięki „Polskiemu Ładowi” ale także chciałby mu pokazać jak w roku 2009 rozebrano bocznicę kolejową i tory mimo sprzeciwu społeczności lokalnej i jak teraz to wszystko zostało odbudowane.
PR-owcy Tuska o tym zaproszeniu nie poinformowali, za to zrezygnowali z wizyty w gminie Sokoły i zorganizowali zastępczą wizytę w nieodległym Zambrowie, gdzie szef Platformy odwiedził zaprzyjaźnionego właściciela hostelu.
- Widać jak Tuska w czasie tego objazdu kraju, nawet w sytuacji kiedy dobiera mu się ludzi do spotkań, doganiają katastrofalne skutki jego rządów i pamięć ludzka, choć przewodniczącemu Platformy wydawało się, że minęło już 7 lat od porzucenia przez niego premierowania i wyjazdu na intratną posadę do Brukseli, więc wszyscy pewnie zapomnieli.
Otóż nie zapomnieli dobrze pamiętają, wspomniany wójt gminy Sokoły mówi tak „pamiętam jak w 2009 roku wyrwali 300 metrów torów, rozebrali budynek stacji PKP i rampę, tłumaczyli, że z oszczędności, żeby nie płacić podatków”.
I dodaje „za tej władzy mamy już od 2 lat odbudowaną stację towarową, na której codziennie rozładowuje się tysiące ton nawozów, węgla, wapna, kruszywa” i dalej „zbudowano nowy posterunek policji, teraz żyjemy, rozwijamy się, serce się raduje”.
- A tak przy okazji, jak informują internauci, każdy do tej pory odwiedzony przez Tuska przedsiębiorca, choć teraz narzeka na wysokie ceny prądu i gazu, w latach 2020-2021 otrzymał od rządu pomoc publiczną, idącą często w setki tysięcy złotych, a w latach kryzysu 2008-2009, albo pomocy finansowej nie było w ogóle, albo miała ona charakter śladowy.
Okazuje się, że sztabowcy Platformy przygotowujący wizyty Tuska, nie są w stanie znaleźć ani takiego przedsiębiorcy ani żadnej firmy, która otrzymałaby wyższe wsparcie finansowe podczas kryzysu w czasie rządów PO-PSL, niż teraz podczas kryzysu covidowego od rządu Prawa i Sprawiedliwości.
Chyba zaraz te wizyty Tuska się skończą, bo i to bardzo często rano trzeba wstawać, a i często się nasłuchać nieprzyjemnych rzeczy od zwykłych ludzi, którzy pamiętają katastrofalne skutki rządów PO-PSL.