- Władimir Putin, a za nim rosyjska Duma zatwierdzili dekrety o uznaniu Donieckiej i Ługańskiej, republik ludowych, a także porozumienia o przyjaźni i współpracy z nimi, co z kolei pozwoliło na oficjalne wysłanie rosyjskich wojsk na ich terytorium.
Decyzja Putina dotycząca wysłania tam oddziałów rosyjskiej armii, została opatrzona wręcz szyderczym stwierdzeniem, że są one po prostu niezbędne na tym terytorium w celu „utrzymania pokoju”.
Została ona wykonana wręcz natychmiast jeszcze przed wczorajszym zatwierdzeniem tych dekretów i porozumień przez Dumę, jeszcze nocą z poniedziałku na wtorek, oddziały rosyjskie razem z ciężkim sprzętem, znalazły się na terytorium samozwańczych republik.
- Ale jak się wydaje decyzje o uznaniu obydwu republik i oficjalnym wysłaniu rosyjskich wojsk to dopiero początek inwazji Rosji na Ukrainę, bowiem jak mówił na poniedziałkowym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa pod przewodnictwem Putina, minister spraw wewnętrznych Władimir Kołokolcew, konieczne jest uznanie tych republik w granicach administracyjnych sprzed 2014 roku.
Trzeba przy tej okazji wyjaśnić, że obydwie samozwańcze republiki, zostały ustanowione przez separatystów na mniej więcej 1/3 terytorium ukraińskich obwodów Ługańskiego i Donieckiego, obejmując ich stolice i tereny wokół nich.
Pozostałe 2/3 terytoriów tych obwodów jest co oczywiste pod administracją ukraińską, co więcej ze względu na spodziewane zagrożenie z tego kierunku, na granicach z szeroko rozumianym „Donbasem”, zostało zgromadzone około 60 tys. ukraińskich żołnierzy z odpowiednim sprzętem.
Gdyby więc wojska rosyjskie chciały zrealizować to wezwanie ministra spraw wewnętrznych Rosji, a być może także oczekiwania samego Putina wspartego przez Dumę, to już niedługo może dojść do otwartej wojny pomiędzy Rosją i Ukrainą.
- Niestety o konfrontacyjnym nastawieniu samego Putina, świadczy jego prawie godzinne wystąpienie skierowane do Rosjan, którego agresywność i antyukraińskość, zapowiadała wprost eskalację konfliktu.
W tym wystąpieniu tak naprawdę zakwestionował sens istnienia Ukrainy, stwierdzając, że została stworzona na terytoriach rosyjskich przez bolszewików, przede wszystkim Lenina w chwili słabości Rosji.
W tym kontekście użył także bardzo brutalnego stwierdzenia, „że jeżeli Kijów chce dekomunizacji, to będzie ją miał ale nie w postaci likwidacji pomników Włodzimierza Lenina, ale leninowskiego tworu jakim jest Ukraina”.
W przemówieniu Putina wybrzmiał jeszcze jeden argument do tej pory przez Moskwę przynajmniej publicznie nie poruszany, że musi powstrzymać Ukrainę zanim ta na nowo pozyska broń jądrową, bowiem jak to ujął „posiada ona jeszcze z czasów sowieckich niezbędne technologie, sprzęt oraz kadry fachowców zdolne do takiego wysiłku”.
- W tej nowej sytuacji konieczne są szybkie decyzje zarówno UE jak i USA, Kanady i W. Brytanii i miejmy nadzieję, że będą one skoordynowane, co do obszarów jakich mają dotyczyć ale także ich ciężaru gatunkowego.
O takie działania do przewodniczącego Rady Europejskiej Charlesa Michela, zwrócił się jeszcze w poniedziałek wieczorem, premier Mateusz Morawiecki, pisząc, że agresja Rosji na Ukrainę wymaga jednoznacznej, zdecydowanej i niezwłocznej odpowiedzi w postaci sankcji ze strony Unii Europejskiej.
Muszą one dotyczyć zarówno gospodarki jak i sektora finansowego ale przede wszystkim szeroko rozumianego sektora energetycznego, który jest główny źródłem zapewnienia dochodów rosyjskiemu budżetowi.
- Według ostatnich informacji sankcje UE, które w najbliższym czasie zostaną ogłoszone, będą miały jednak ograniczony charakter, te najpoważniejsze, ponoć już przyjęte przez ministrów spraw zagranicznych 27 państw członkowskich, mają wejść w życie w momencie inwazji militarnej Rosji na Ukrainę (tak jakby do tej pory tej inwazji nie było).
Dobrym sygnałem, że sektor energetyczny jednak sankcjami zostanie objęty, była wczorajsza wypowiedź kanclerza Scholza, który stwierdził, że wystąpił do urzędu zajmującego się infrastrukturą gazową o wstrzymanie procesu certyfikacji Nord Stream2.
Skuteczne, szczególnie w oddziaływaniu na oligarchów i wysokich urzędników z bliższego i dalszego otoczenia Putina, powinny być także dodatkowe sankcje zapowiedziane przez premiera W. Brytanii Borisa Johnsona, upublicznianie ostatecznych właścicieli aktywów rosyjskich na jego terenie (rejestrowanych na tzw. słupy), zamrożenie ich majątków, zakaz wjazdu na jej terytorium, a także likwidacja tzw. złotych wiz dla zamożnych obywateli Rosji.
Wszystko jednak wskazuje na to, że bez twardych sankcji na Rosję i to we wszystkich możliwych dziedzinach, inwazja tego kraju na Ukrainę, będzie trwała i oznacza zajmowanie kolejnych części tego kraju, kawałek po kawałku.