- Donald Tusk to „mistrz” odwracania wektorów, po tym jak wrócił do polskiej polityki i coraz częściej doganiają go słowa i czyny z okresu kiedy był polskim premierem ale także przewodniczącym Rady Europejskiej i przewodniczącym Europejskiej Partii Ludowej (EPL) używa tego tricku w zasadzie w każdej publicznej wypowiedzi.
Słynne jest zdalne wystąpienie Donalda Tuska ze stycznia 2021 roku właśnie jako przewodniczącego EPL po niemiecku na zjeździe CDU-CSU, w którym mówił między innymi do zgromadzonych, że „że ich sztuka rządzenia była błogosławieństwem”, w sytuacji kiedy finalizowano budowę Nord Stream2, będącego śmiertelnym zagrożeniem dla Ukrainy.
Teraz Tusk w wywiadzie dla tygodnika „Polityka” mówi, że po wielokroć ostrzegał Niemców przed tą inwestycją i generalnie był jej przeciwny, co więcej twierdzi, że w Brukseli był postrzegany jako wręcz „rusofob”.
Wprawdzie nie ma wśród publicznych wypowiedzi Tuska z tego okresu, żadnych które potwierdzałyby zarówno to ostrzeganie Niemców jak i krytycznych stwierdzeń dotyczących polityki rosyjskiej ale kto by się tym przejmował.
- Te obecne wywiady to klasyczne „odwracanie wektorów”, a także niestety polityczna schizofrenia i bezczelność dosłownie zapierająca dech w piersiach, bo Tusk i jego ekipa, dochodząc do władzy na jesieni 2007 roku, zdecydowali się przecież na głęboki reset stosunków z Moskwą, w konsekwencji polska polityka z tego okresu, była skrajnie antyukraińska.
Wykonali dziesiątki gestów i działań w stosunku do Rosji i Putina, w tym tak spektakularne jak próba podpisania porozumienia gazowego aż do 2037 roku na bardzo niekorzystnych dla naszego kraju warunkach, czy zaproszenie na doroczne spotkanie polskich ambasadorów, ministra Ławrowa, który przeprowadził ich szkolenie.
Ukrainę konsekwentnie pomijali, polityka rządu PO-PSL wobec tego kraju, nie zmieniła się nawet po tym jak rosyjskie „zielone ludziki” zajęły ukraiński Krym, a separatyści wspierani przez rosyjskie wojska, zajęli obwód Ługański i Doniecki.
- Tusk jako premier wspierał także prorosyjską politykę forsowaną przez kanclerz Merkel, robił to jeszcze mocniej jako przewodniczący Rady Europejskiej od jesieni 2014 roku, jak to się teraz określa, konsekwentnie „tuczono Putina”.
Prowadzenie polityki pogłębiania uzależniania krajów UE od rosyjskiego gazu, szerzej surowców energetycznych z Rosji, przymykanie oczu na konsekwencje 4 rur Nord Stream, choć wielu ekspertów mówiło wprost, że jeżeli zostaną zbudowane, Ukraina będzie mogła być zaatakowana przez Rosję, bo już nie będzie potrzebna do tranzytu rosyjskiego gazu na Zachód.
Teraz w sytuacji kiedy jego promotorka Angela Merkel, choć już polityczna emerytka jest mocno atakowana w Niemczech przez media za „budowanie” Putina, Tusk który ciągle jest w polityce, próbuje odwracać uwagę i zamazywać tropy od swoich „zasług” w tym procederze.
- To „odwracanie wektorów” przez Tuska, dotyczy zresztą nie tylko polityki zagranicznej, szef rządu, którego minister finansów twierdził, że „piniędzy nie ma i nie będzie”, zaprezentował ostatnio propozycję pakietu trzech ustaw.
Zobowiązał klub PO do wniesienia do laski marszałkowskiej trzech projektów ustaw: o 20% podwyżce płac dla pracowników sfery budżetowej, ustalenie maksymalnej raty kredytu hipotecznego na poziomie z końca 2021 roku oraz emisji obligacji drożyźnianych.
Ba Rada Krajowa Platformy przyjęła uchwałę, w której zobowiązała swoich parlamentarzystów nie tylko do przygotowania tych projektów ale także ich forsowania w pracach Sejmu i Senatu.
Koszt tylko pierwszej z nich to przynajmniej 30 mld zł, źródłem jej finansowania miałby być budżet państwa, więc od razu widać, że w tych warunkach, nie ma ona szans na wejście w życie, a mimo tego przewodniczący Platformy decyduje się na to, żeby jego klub taki projekt ustawy forsował.
A to przecież w czasie rządów PO-PSL, przez 8 lat mrożono płace pracowników sfery budżetowej (poza nauczycielami, wojskiem i policją) i wtedy los pracowników tej sfery, Tuska nie obchodził.