- W nocy z poniedziałku na wtorek, poseł Platformy Franciszek Sterczewski, jechał zygzakiem, bez świateł po poznańskiej ulicy, został zatrzymany przez Policję ale gdy chciano zbadać go alkomatem, odmówił i pokazał legitymacje poselską.
Policjanci sporządzili notatkę z tego zatrzymania, podkreślając w niej, że od posła czuć było silną won alkoholu, a ponieważ całe zdarzenie było filmowane, film został wyemitowany w TVPInfo, a następnie znalazł się w internecie, sprawa nabrała dużego rozgłosu.
Pikanterii tej sprawie dodaje fakt, że poseł Sterczewski jest członkiem, a nawet wiceprzewodniczącym parlamentarnego „Zespołu d/s bezpieczeństwa ruchu drogowego” i wielokrotnie potępiał w wypowiedziach publicznych, jazdę pod wpływem alkoholu.
Poseł wprawdzie po kilku godzinach na jednym z portali społecznościowych, przeprosił za swoje zachowanie i zobowiązał się że wpłaci 5 tys. zł na wybraną organizację pożytku publicznego ale internauci nie zostawili na nim przysłowiowej „suchej nitki”, podkreślając, że jedynym wyjściem „z twarzą” z tej sytuacji, byłaby rezygnacja z poselskiego mandatu.
- Przez cały wtorek na to zdarzenie nie było reakcji ani szefa klubu parlamentarnego Platformy Borysa Budki, ani przewodniczącego Donalda Tuska, natomiast politycy tej partii uczestniczący w różnych programach publicystycznych, bronili partyjnego kolegi, podkreślając, że przeprosił i chce wpłacić zadośćuczynienie, a więc uznają całą sprawę za zakończoną.
Dopiero wczoraj rano, odezwał się na jednym z portali społecznościowych Donald Tusk i napisał jak mu się wydawało żartobliwie „Tramwaj, pociąg, autobus. komunikacja zbiorowa to nasza przyszłość! I tego się, Franek, trzymamy”.
Tusk, od jakiegoś czasu posła Sterczewskiego wręcz hołubi, mimo tego, że ten latem poprzedniego roku, atakował polską Straż Graniczną na granicy z Białorusią, nazwał go „człowiekiem niespodzianką” i podziwiał za nieustępliwość i zdecydowanie, co więcej pozwolił by ten na jednej z konwencji programowych, prezentował pomysły na ograniczenie wykluczenia komunikacyjnego w naszym kraju.
- Wygląda jednak na to, że zdecydowana większość internautów „głębi” żartu Tuska, nie zrozumiała, pisali wprost, że poparł on wręcz ostentacyjnie doktrynę posła Neumanna „Jeśli będziesz w Platformie, będę cię k***a bronił jak niepodległości”.
Przypomnijmy, że poseł Neuman poszedł jeszcze dalej, tłumacząc koledze partyjnemu z Tczewa, który go potajemnie nagrał, że „Sądy dzisiaj-ja ci gwarantuję- nie rozstrzygną żadnej sprawy przed wyborami. Przez rok nie zrobią k***a, nic.”, pokazując że dzięki wpływom tej partii w sądownictwie, działacze tej partii, mogą czuć się bezkarnymi.
A że tak właśnie było, świadczy filmik z okresu rządów PO-PSL ,kiedy to po długiej naradzie z siedziby Platformy, w Warszawie przy ulicy Wiejskiej, wychodzili razem z czołowymi politykami tej partii, ówcześni szefowie Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego, Naczelnego Sądu Administracyjnego, a także kierownictwo ówczesnej Krajowej Rady Sądownictwa.
- Tusk nie tylko nie potępia polityków tej partii, mówiąc najłagodniej „mających kłopoty z prawem” ale ich wspiera, ba wręcz oskarża obecną prokuraturę o działania motywowane politycznie.
Tak było w sprawie Sławomira Nowaka jednego z najbliższych swoich współpracowników, który został oskarżony o działanie w zorganizowanej grupie przestępczej, a mimo tego Tusk nazwał go więźniem politycznym i domagał natychmiastowego wypuszczenia z aresztu.
Podobnie było ze Stanisławem Gawłowskim, któremu mimo postawienia zarzutów przez prokuraturę, pozwolono na start do Senatu, przy cichym wsparciu Platformy, czy w przypadku marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego, którego Platforma broni „jak niepodległości”, nie pozwalając nawet na uchylenie immunitetu.
A więc stosowanie przez Tuska doktryny Neumanna w całej okazałości, wcześniej i teraz w przypadku posła Sterczewskiego i jednocześnie niezdarna próba obrócenia tej obrony w żart.