- Wczoraj odbyło się w Sejmie głosowanie nad pilnym projektem ustawy o tzw. dodatku węglowym i okazało się, że posłowie Platformy, którzy parę miesięcy wcześniej, parli do jak najszybszego wprowadzenia embarga na rosyjski węgiel, teraz nie poparli ustawy, która wprowadzała tzw. dodatek węglowy dla tych gospodarstw domowych, które ogrzewają swoje mieszkania węglem.
Jakiś czas temu Donald Tusk umieścił filmik z granicznej stacji kolejowej Małaszewicze, na którym widać wagony z węglem wjeżdżające na terytorium naszego kraju i jednocześnie Tusk zwraca się wręcz z histerycznym apelem do premiera Morawieckiego, żeby zatrzymał import rosyjskiego węgla, który jego zdaniem sprowadzały spółki Skarbu Państwa.
To był oczywiście fake news, spółki Skarbu Państwa już od kilku lat nie sprowadzają rosyjskiego węgla, robiły to podmioty prywatne, na rzecz ciepłowni komunalnych, ale przede wszystkim gospodarstw domowych, ogrzewających węglem swoje domy i mieszkania (polskie kopalnie wydobywają głównie węgiel, który jest kierowany do energetyki zawodowej).
- Unijne embargo na rosyjski węgiel zostało wprowadzone już w kwietniu jednak z terminem obowiązywania od sierpnia tego roku, polski rząd zdecydował się, zrobić to szybciej i w związku z tym Sejm w kwietniu uchwalił odpowiednią ustawę, która weszła w życie już od początku maja.
Rynek zareagował na to prawie 3-krotnym wzrostem cen węgla na potrzeby bytowe, co skłoniło rząd do przygotowania ustawy pozwalającej gospodarstwom domowym na nabycie 3 ton węgla po cenie sprzed podwyżek (996 zł za tonę), z dopłatami z budżetu państwa dla podmiotów, które chciały wejść w taki system sprzedaży.
Okazało się jednak, że podmioty prywatne, nie są tym zainteresowane, węgiel w tych cenach bezpośrednim odbiorcom sprzedawały tylko kopalnie będące spółkami Skarbu Państwa i jasne się stało, że nie są one w stanie obsłużyć około 3 mln gospodarstw domowych korzystających z węgla.
- Stąd nowy projekt ustawy o tzw. dodatku węglowym w wysokości 3 tys. zł dla każdego gospodarstwa domowego, które zgłosiło używanie węgla do ogrzewania do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków (obecnie w tej ewidencji jest zarejestrowanych około 3 mln gospodarstw domowych).
Opozycja urządziła podczas debaty nad projektem swoisty spektakl, śmiechom i żartom nie było końca, aż poirytowana taką beztroską posłów opozycji w sprawie tak fundamentalnej dla milionów Polaków, wiceminister klimatu i środowiska Małgorzata Golińska, zapytała, „czy dobrze się bawicie?”
Rzeczywiście w wypowiedziach posłów opozycji padały, najpierw oskarżenia rządu, że za dużo wydaje na realizację tej ustawy (dopłaty mają wynieść około 9,5 mld zł, dodatkowe 2 mld zł mają być przeznaczone na gwarancje dla linii kredytowej jaką BGK ma stworzyć dla przedsiębiorstw ciepłowniczych), a później twierdzili, że trzeba powiększyć grono beneficjentów tej ustawy, co miało kosztować 28 mld zł, a nawet 40 mld zł.
Padały także prześmiewcze propozycje nazwania tej ustawy „farelka plus”, „koza plus”, „komitet kolejkowy”, niektórzy posłowie grozili rządowi, inni go obrażali i stąd takie pytanie skierowane przez minister Golińską do pozycji.
- Ostatecznie za ustawą głosowało 261 posłów, głównie Zjednoczonej Prawicy i część PSL, aż 149 wstrzymało się od głosu (większość Platformy i Lewicy), 36 posłów było przeciw (Polska 2050, Porozumienie Gowina, Konfederacja).
Teraz ustawa trafi do Senatu i po przebiegu debaty w Sejmie, wszystko wskazuje na to, że senatorowie opozycji, którzy mają tam większość, wprowadzą do niej poprawki podobne do tych zgłaszanych przez opozycję w Sejmie.
Będą więc znowu próby zwiększania liczby beneficjentów ustawy i w konsekwencji znacznego zwiększenia kosztów jej wprowadzenia, co spowoduje, że będzie musiała ona wrócić do Sejmu, aby większość parlamentarna będzie musiała je odrzucić.
W związku z tym termin wejścia tej ustawy w życie, wydłuży się, ale to jak widać na opozycji nie robi żadnego wrażenia.