- Politycy Platformy i wspierające ich media, co jakiś czas udowadniają, że są gotowi wykorzystać, każde rzeczywiste, a nawet wyimaginowane nieszczęście, do swych celów politycznych, a przede wszystkim do prób odsunięcia Prawa i Sprawiedliwości od władzy.
Trudno je wszystkie wyliczyć, na przestrzeni 7 lat sprawowania władzy przez rząd Zjednoczonej Prawicy, Platforma imała się już chyba wszystkiego, co mogłoby zaszkodzić rządzącym.
Już na początku tych rządów, próbowano zrobić aferę w związku ze zmianą kierownictwa stadniny w Janowie Podlaskim (nowe władze spółki miały doprowadzić do padnięcia kilku koni), choć jak się ostatecznie okazało, to odwołane władze doprowadziły do poważnych strat w spółce, w związku z zawieraniem przez wiele lat niekorzystnych dla spółki umów z organizatorem słynnej aukcji koni.
Później była afera związaną z masowym wycinaniem drzew (zmieniono ustawę pozwalającą właścicielowi na wycinanie drzew na własnej działce, bez specjalnego pozwolenia), politycy Platformy mówili wręcz o „rzezi drzew” ale w rzeczywistości nic takiego nie miało miejsca.
Odpryskiem afery „rzeź drzew” była afera z wiewiórką, zdjęcie nieżywej wiewiórki leżącej w konarze ściętego drzewa, miało być symbolem, pokazującym, że nawet zwierzęta w ten dramatyczny sposób, protestują przeciwko masowym wycinkom drzew.
Ostatecznie okazało się, że zdjęcie pochodziło z parku Szczęśliwickiego, będącego pod nadzorem ówczesnej prezydent Warszawy Hanny Gronkiewcz- Waltz i afera przestała być interesująca zarówno dla polityków jak i dla mediów wspierających opozycję.
- Mocny atak latem tego roku, przypuściła na rząd Prawa i Sprawiedliwości, wywodząca się z Platformy marszałek województwa lubuskiego Barbara Polak, a wręcz w histerię popadł Donald Tusk, po tym jak oboje w odstępie 24 godzin, ogłosili „rtęć w Odrze”.
Przypomnijmy, w połowie sierpnia, mieliśmy do czynienia z poważnym zanieczyszczeniem Odry niewiadomego pochodzenia, co skutkowało masowym śnięciem ryb, a czołowi politycy Platformy z Donaldem Tuskiem na czele, skwapliwie wykorzystywali to do dosłownie walenia w rząd i to przy pomocy jak się później okazało, nieprawdziwych informacji.
Powielali oni narrację o zatruciu Odry rtęcią z jednoczesnym powołaniem się na badania instytutów niemieckich, a gdy Niemcy ogłosili, że takich wyników nie posiadają, nie tylko nie przeprosili za tą nikczemną dezinformację, ale nasilili ataki na rząd, że nic nie zrobił w tej sprawie.
- W ramach tego bezpardonowego ataku, Tusk posunął się nawet do umieszczenia na Twitterze wpisu „Śnięte są nie tylko ryby w Odrze, śnięte jest całe państwo pod rządami Kaczyńskiego. PiS jest jak rtęć” i jak to ma w zwyczaju przy swoich wręcz codziennych kłamstwach, nawet w przypadku tak ciężkiego oskarżenia, ani tego wpisu nie usunął, ani za niego nie przeprosił.
Co więcej uczestniczył nawet w posiedzeniu „Samorządowego sztabu kryzysowego”, nie mającego w sprawie tej katastrofy ekologicznej żadnych kompetencji, w którym brali udział tylko i wyłącznie samorządowcy z Platformy w tym marszałek województwa lubuskiego Barbara Polak, która wcześniej na konferencji prasowej mówiła tak „minister środowiska landu Brandenburgii Axel Vogiel, mówił mi, że mają wyniki badań, a stężenie rtęci jest tak wysokie, że skala tego nie ogrania”.
Gdy Niemcy później ogłosili wynik swoich badań, w których nie potwierdzili obecności rtęci w wodach Odry i napisali tylko o podwyższonym zasoleniu, co więcej gdy pojawiła się także informacja, że wyniki polskich badań wody, pokrywały się z niemieckimi, politycy Platformy nabrali przysłowiowej wody w usta.
- Teraz od wielu tygodni na tapecie polityków Platformy jest węgiel, najpierw jego braki, choć sami wymusili wcześniejsze embargo na rosyjski węgiel (nim zaczęło obowiązywać to unijne), później jego ceny (choć rząd uruchomił dopłaty w wysokości 3 tys. zł do zakupu 3 ton węgla), jeszcze później, bronili samorządów rządzonych przez polityków związanych z Platformą, którzy nie chcieli się zaangażować się w jego dystrybucję, by teraz ogłosić, że sprowadzony z zagranicy węgiel, słabo się pali, albo wręcz w ogóle nie pali.
Otóż zaprzyjaźniony z opozycją, TVN24 przeprowadził eksperyment u jakiegoś przedsiębiorcy, który kupił węgiel sprowadzony z Australii, polegający na próbie podpalenia palnikiem gazowym, węgla umieszczonego na metalowej łopacie.
Internauci wprawdzie pisali pod filmikiem z tej akcji, że w taki sposób, nie będzie się palił żaden węgiel, nawet najbardziej kaloryczny, bowiem węgiel pali się w piecu, sterując odpowiednio dopływem powietrza, ale TVN24 orzekło, a za nim powtarzają politycy Platformy, węgiel sprowadzany z importu się nie pali i już.
- Przy okazji, oczywiście ani słowa o tym, że problemy energetyczne Polski i innych europejskich krajów, to robota Rosji, destabilizacja rynków surowców energetycznych przez ten kraj (głównie gazu), zaczęła się na pół roku przed wojną, a agresja Rosji na Ukrainę, jeszcze ten proces spotęgowała.
Oczywiście, obwinianie rządu za wszystkie problemy energetyczne, to typowa narracja rosyjska, ale kto by się w Platformie tym przejmował, skoro w ten sposób można próbować zohydzić rząd Prawa i Sprawiedliwości, to oczywiście z tego wręcz skwapliwie, korzystamy.
Nie udało się Platformie z końmi, z rzezią drzew, rtęcią w Odrze , nie uda się i z węglem, bo po pierwsze to zawsze wymysły nie mające żadnego związku z rzeczywistością, a po drugie, to Polacy oczekują od tej partii po 7 latach jej bycia w opozycji, konkretnych propozycji programowych, a nie ciągłego atakowania rządzących i to przy pomocy ordynarnych kłamstw.