Wczoraj wszedł w życie 9. pakiet sankcji na Rosję

  1. Polska i kraje nadbałtyckie, musiały mocno naciskać Komisję Europejską, aby ta przygotowała kolejny 9. pakiet sankcji na Rosję, a od tygodnia trwały rozmowy ambasadorów 27 krajów członkowskich, aby go uzgodnić ostatecznie.

Niestety ambasadorowie 3 krajów (Niemiec, Francji i Holandii) zamiast koncentrować się na nowych propozycjach ograniczenia handlu z Rosją i tym samym zmniejszeniu strumienia finansowego jaki płynie z niego do tego kraju i służy finansowania wojny z Ukrainą, starali się wyłączyć z listy niektórych rosyjskich oligarchów, którzy wcześniej zostali objęci sankcjami.

Szczególnie zależało im na jednym z nich - Mosze Kantorze, bowiem ich zdaniem objęcie właśnie jego sankcjami, utrudnia dostawy nawozów sztucznych produkowanych w jego zakładach do krajów afrykańskich, a to może grozić głodem.

Ostatecznie do tego nie doszło, bo wszystko wskazuje na to, że to raczej nie o dostawy nawozów chodziło ale o odmrożenie zamrożonego wcześniej jego majątku, a tym samym uratowanie go przez zbliżającą się konfiskatą.

 

  1. Pakiet, który właśnie wszedł w życie obejmuje kolejne produkty tzw. podwójnego stosowania, których nie będzie można dostarczać do Rosji, zakazano eksportu dronów do Rosji i wszelkich ich części składowych w tym także dronów o charakterze cywilnym.

Zakazano również inwestycji w szeroko rozumiany sektor wydobywczy Rosji, co oznacza, że rosyjski przemysł naftowy i gazowy, będzie miał znacznie większe niż do tej pory trudności z dostępem do zagranicznego kapitału ale także nowoczesnych technologii niezbędnych dla tego przemysłu, szczególnie funkcjonującego w trudnych warunkach tzw. wiecznej zmarzliny.

W pakiecie znalazły się również kolejne nazwiska ponad 200 osób z rosyjskiej elity, którzy nie tylko będą mieli zakaz wjazdu do krajów UE, ale także zamrożone zostaną ich aktywa jeżeli tylko znajdują się one na terenie krajów UE.

 

3.Przypomnijmy także, że 5 grudnia weszło w życie, zawarte jakiś czas temu porozumienie 27 krajów UE i krajów grupy G-7 (a więc spoza UE, USA, W. Brytania, Kanada, Japonia), o ustanowieniu maksymalnej ceny na rosyjską ropę, sprowadzaną do tych krajów drogą morską.

Została ona wprawdzie wyjściowo ustalona na poziomie 60 USD za baryłkę, czyli będzie niewiele niższa, niż obecna cena rynkowa rosyjskiej ropy Urals, która wynosi około 62 USD za baryłkę.

Trzeba przy tej okazji przypomnieć, że od początku napaści Rosji na Ukrainę, rosyjskie firmy eksportujące ropę zostały „zmuszone”, do jej sprzedaży z dyskontem sięgającym 25-30 USD na baryłce, w stosunku do ceny ropy Brent, oferowanej przez czołowych eksporterów ropy na świecie.

Cywilizowanemu światu udało się w ten sposób, nałożyć swoisty „podatek” na rosyjską ropę i jak widać po różnicy cen ropy Urals i Brent jest on egzekwowany przez rynek, ceny rosyjskiej ropy od rozpoczęcia wojny są niższe o 25-30 USD za baryłkę.

 

  1. Nowy mechanizm, wprowadzenia ceny maksymalnej na rosyjską ropę sprowadzaną drogą morską, mimo tego, że został ustanowiony na wysokim poziomie, przynajmniej na początku jego obowiązywania, to jednak będzie to kolejne uderzenie w finanse Rosji, które służą temu krajowi do finansowania wojny z Ukrainą (cena ta ma być co miesiąc obniżana, w takim tempie w jakim będzie spadała cena rynkowa).

Jego egzekwowania mają pilnować firmy ubezpieczeniowe, bowiem każdy transport realizowany drogą morską, musi mieć takie ubezpieczenie, to one więc będą czuwać nad tym aby importerzy rosyjskiej ropy, nie przekraczali, wyznaczonego w ten sposób, poziomu jej ceny.

Jak się szacuje wprowadzenie i utrzymanie tego mechanizmu maksymalnej ceny na rosyjską ropę, z tytułu sprzedaży ropy i gazu powinny spaść poniżej 10 mld USD miesięcznie, co oznacza jednak ich poważne zmniejszenie, w stosunku do okresu sprzed wojny.

 

  1. Najprawdopodobniej 19 grudnia na posiedzeniu Rady Unii Europejskiej (w tym przypadku ministrów d/s energii i klimatu), dojdzie wreszcie do ustalenia poziomu maksymalnej ceny gazu importowanego do Europy, a więc nie tylko tego rosyjskiego.

Do tej pory KE proponowała absurdalnie wysoką cenę, ponad dwukrotnie większą niż giełdowa, co oznaczałoby, że mechanizm ten nie byłby w ogóle używany, po posiedzeniu Rady Europejskiej 15 grudnia, 27 krajów członkowskich jest bliskie kompromisu.

Kraje domagające się wprowadzenia limitowania cen na hurtowym rynku gazu (Polska i 14 innych krajów UE), uważają, że to rozwiązanie jest z jednej strony środkiem, który pomoże każdemu państwu członkowskiemu złagodzić presję inflacyjną (wzrost cen surowców energetycznych w tym w szczególności gazu odpowiada za ponad 2/3 inflacji w poszczególnych krajach), ale z drugiej znacznie ograniczy dochody Rosji ze sprzedaży gazu.