- Politycy opozycji, w tym w szczególności politycy Platformy, coraz śmielej poczynają sobie z dziennikarzami mediów, które wprawdzie nazywają „wolnymi”, ale mają do nich coraz więcej pretensji.
W sytuacji kiedy działania przewodniczącego Tuska i innych polityków Platformy objeżdżających kraj i spotykających się z wyborcami, nie przynoszą wzrostu notowań tej partii, wyraźnie zwiększa się ich nerwowość, także wobec dziennikarzy i nawet ze sprzyjających im mediów.
Ta nerwowość powoduje, że politycy opozycji posuwają się już do tego, że w audycjach do których są zapraszani, zaczynają nie tylko zwracać uwagę dziennikarzom, ale nawet ich strofują i przywołują do porządku.
- Tak właśnie zachowała się wiceprzewodnicząca Platformy poseł Izabela Leszczyna, która w audycji radia Zet, niespodziewanie zaatakowała prowadzącego redaktora Bogdana Rymanowskiego.
Dziennikarz zapytał o sondaż mówiący o tym, że Polacy w większości nie wierzą, że opozycja jest w stanie przejąć władzę w Polsce po nadchodzących wyborach parlamentarnych, na co poseł zareagowała następująco „bo wy dziennikarze wolnych mediów tak naprawdę bez przerwy kwękacie, kwękacie i pytacie, czy ta opozycja się połączy, a czy się nie połączy, a czy wygra, czy nie wygra?”.
Skarżyła się też na niewłaściwe pytania, sugerowała, żeby red. Rymanowski zapytał ją raczej o program, a gdy ten przeszedł do pytań z tego zakresu, stwierdziła, że ciężko jest rozmawiać o programie, bo na to stanowczo za wcześnie i zasugerowała, że program Platformy ukaże się jesienią.
Jakiś czas temu tłumaczyła brak programu trochę inaczej, twierdziła, że istnieje obawa, iż jeżeli Platforma ogłosi jakieś elementy swojego programu, to przejmie je PiS i zrealizuje, a na to ta partia, nie może sobie pozwolić.
Pojawiła się nawet jej sugestia, że w takim razie najlepiej byłoby ogłosić program po wygranych wyborach, na co internauci zareagowali wpisami w portalach społecznościowych, że „w takim razie będą głosowali na Platformę, także po wyborach”.
- Mimo, że wielu dziennikarzy tzw. „wolnych” mediów, stara się wspierać opozycję, w szczególności polityków Platformy, czasami nawet wręcz ostentacyjnie, to okazuje się, że to dla nich ciągle za mało, a brak wzrostu notowań, to ich zdaniem przede wszystkich winna dziennikarzy, bo zadają niewłaściwe pytania.
Jaskrawym przykładem takiego wsparcia np. przez dziennikarzy TVN24 jest atakowanie tych polityków opozycji, którzy ogłosili, że nie wybierają się na organizowany przez Platformę marsz 4 czerwca w Warszawie.
Dostało się za to i Szymonowi Hołowni (choć to przecież do niedawna jeden z prezenterów tej stacji), Kosiniakowi-Kamyszowi z PSL-u, a nawet byłemu prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu, który bronił się, że 4 czerwca będzie obchodził własne urodziny.
Każdy polityk opozycji, który uczestniczy w jakiś programie publicystycznym tej stacji, jest przepytywany na okoliczność uczestniczenia w tym marszu i jeżeli tylko stwierdzi, że się nie wybiera, natychmiast jest oskarżany o rozbijanie i osłabianie w ten sposób opozycji.
- Niestety „demokratyczna opozycja”, która sama siebie tak nazywa, już teraz pokazuje, że gdyby doszła do władzy, wcale taka demokratyczna nie będzie, ba jest gotowa łamać Konstytucję RP, choć do niedawna biegała w koszulkach z takim napisami.
Zapowiedzi samego Donalda Tuska o wyprowadzaniu przez „silnych ludzi” prezesa NBP, czy przewodniczącej Trybunału Konstytucyjnego, oraz przez przewodniczącego klubu Platformy Borysa Budki, który zapowiedział wprost „wyrzucimy neosędziów, stworzymy nowy legalny Trybunał Konstytucyjny i Krajową Radę Sądownictwa (KRS), dobitnie o tym świadczą.
Teraz wiceprzewodnicząca Platformy Izabela Leszczyna poszła jeszcze dalej, strofuje dziennikarzy „wolnych” mediów i twierdzi, że kwękają, podnosząc niewygodne dla tej partii kwestie, oraz zadają niewłaściwe pytania i wygląda na to, że jest przekonana, iż jest to jeszcze wyższy poziom „wolności” dla mediów, jaki oferuje im jej partia.