- Trwają spory, czy we wczorajszym marszu opozycji, wzięło udział około 100-150 tys. uczestników (jak nieoficjalnie poinformowała Policja), czy 300 tys. jak policzył Onet.pl, 500 tys. jak poinformowali organizatorzy marszu i sam Donald Tusk, a nawet milion, jak pisał na jednym z portali społecznościowych mec. Roman Giertych, tyle że z oddali, bo aż z Włoch.
Wydaje się, że najbliższe prawdzie są te informacje o liczebności podane przez Policję, zgromadzenie 100-150 tys. osób w Warszawie zasługuje na uwagę, ale to co rzucało się w oczy dla postronnych obserwatorów, to niestety nienawistne hasła, oraz wulgarność i agresja jego uczestników.
Doszło nawet do tego, że przechodząc przed kościołem św. Krzyża na Krakowskim Przedmieściu, demonstranci niezwykle wulgarne okrzyki kierowali do ludzi, którzy wchodzili do świątyni na niedzielną mszę świętą.
- Na pewno dla postronnych obserwatorów, dwie sceny z tego marszu były niezwykle symboliczne, pierwsza na początku na otwarciu przy Placu na Rozdrożu i druga na zakończenie na Placu Zamkowym.
W tej pierwszej główne skrzypce grali przewodniczący Tusk i były prezydent Lech Wałęsa, ci sami, którzy 31 lat wcześniej, też 4 czerwca tylko, że w nocy odwoływali rząd premiera Jana Olszewskiego, próbując zapobiec rozpoczętej lustracji, a także mszcząc się w ten sposób za sprzeciw tego rządu w sprawie powołania spółek jonit venture na terenie baz, z których wyprowadzały się wojska radzieckie.
Teraz wygłaszali przemówienia o konieczności odsunięcia PiS od władzy, a wtedy nocą, Tusk mówił „policzmy głosy” do odwołania rządu Olszewskiego, a Wałęsa histeryzował w związku z „teczkami” w tym i jego własną, „wy nie wiecie, jak oni daleko zaszli”.
Druga scena z kolei z udziałem przewodniczącego klubu Platformy Borysa Budki na scenie na Placu Zamkowym, który zaczynając swoje wystąpienie, chce żeby zgromadzeni odśpiewali polski hymn i nawet dwa razy intonuje „Jeszcze Polska”, ale odpowiada mu głuche milczenie zgromadzonych tam ludzi.
- Tusk zresztą zabierał głos dwa razy, także na zakończenie marszu na Placu Zamkowym i to drugie przemówienie zwierało po wielokroć powtarzane słowa o miłości i patriotyzmie (tak zapewne podpowiadali specjaliści o PR-u), ale jego zarzuty do rządów PiS, zostały oparte na wręcz piramidalnych kłamstwach.
Przewodniczący PO, mówił między innymi o okradaniu rodzin przez te rządy w sytuacji kiedy do rodzin wychowujących dzieci przez 7 lat realizacji programu Rodzina 500 plus, trafiło 230 mld zł, a za jego rządów ani złotówka, a do środowiska emeryckiego w tym roku dodatkowo około 70 mld zł (waloryzacja emerytur oraz 13. i 14. emerytura), a w ostatnim roku jego rządów zaledwie 3,6 mld zł (tyle przeznaczono na waloryzację emerytur, a o 13. i 14. emeryci mogli tylko pomarzyć).
Mówił także o wysokim bezrobociu, choć akurat Eurostat zaprezentował dane za kwiecień z których wynika, że Polska ma najniższe bezrobocie w całej UE i wynosi ono zaledwie 2,7% (a od wielu miesięcy Polska pod tym względem, znajduje się w pierwszej trójce krajów o najniższym bezrobociu w UE).
Wreszcie stwierdził, że młodzi ludzie muszą masowo z Polski wyjeżdżać, w sytuacji kiedy to za jego rządów w latach 2008-2015, wyjechało około 400 tys. osób, podczas gdy za rządów PiS, wróciło do Polski ok. 160 tys. naszych obywateli.
- Nadzwyczajna mobilizacja zwolenników opozycji na apel Tuska i jego zawołania o konieczności odwołania rządu Zjednoczonej Prawicy w sytuacji przeforsowania ustawy o państwowej komisji d/s badania rosyjskich wpływów na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczpospolitej, do złudzenia przypomina jego udział w obalaniu rządu Jana Olszewskiego, który także rozpoczął proces lustracyjny, ujawniania tych, którzy współpracowali ze służbami polskimi, a w konsekwencji przecież i rosyjskimi.
Ale w demokracji rządy zmienia się kartką wyborczą, a Polacy, którzy chodzą na wybory, bardzo cenią swoje głosy i będą je oddawali nie w emocjach, a po solidnym przemyśleniu co dały Polsce i im osobiście 8-letnie rządy Zjednoczonej Prawicy i wcześniejsze także 8-letnie rządy Tuska.
Nie ulega wątpliwości, że ta analiza będzie na korzyść rządów Zjednoczonej Prawicy i wczorajszy marsz 100-150 tys. zwolenników opozycji, niczego w tej sprawie nie zmieni.