- Kilka dni temu wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński napisał na jednym z portali społecznościowych, że ma informację, „że Platforma dostała z Niemiec i od Europejskiej Partii Ludowej (EPL) pozwolenie, żeby poudawać w kampanii wyborczej ostry sprzeciw wobec imigracji”.
Wcześniej bowiem wobec sprzeciwu zgłoszonego przez Polskę i Węgry na ostatnim posiedzeniu Rady Europejskiej w sprawie obligatoryjnego rozdziału imigrantów, przewodniczący EPL, Niemiec Manfred Weber, parokrotnie w wypowiedziach dla mediów, zaatakował premierów obydwu krajów, twierdząc, że mimo tego sprzeciwu, odpowiednie zmiany w unijnym prawie i tak zostaną przyjęte do końca tego roku.
Ponieważ to stanowisko Webera i całego EPL jest bardzo niewygodne dla Platformy, która jest członkiem tej partii i jej frakcji w PE w toczącej się już w Polsce kampanii wyborczej, właśnie stamtąd przyszła zgoda, aby politycy Platformy poudawali, że są także przeciwnikami imigracji.
- Przez kilka dni po tych wypowiedziach Webera, politycy Platformy milczeli, co było tym bardziej dziwne w sytuacji kiedy od kilku dni we Francji w kilkudziesięciu miastach odbywają się każdego wieczoru i w nocy gwałtowne brutalne zamieszki, w których udział biorą młodzi ludzie ze środowisk imigranckich.
Politycy Platformy, zawsze aktywni na portalach społecznościowych, teraz przez kilka dni, na nich wręcz nieobecni, aż tu nagle w niedzielę rano na jednym z nich, znalazło się dwuminutowe nagranie Donalda Tuska o iście makiawelicznym przesłaniu, że „trzeba odsunąć PiS od władzy, a Polacy muszą odzyskać kontrolę nad swoim państwem i jego granicami”.
Tusk w tym nagraniu posuwa się do kłamstw na temat imigrantów którzy przybywają do Polski, jego zdaniem w sposób masowy, wymieniając nazwy krajów, z których ci imigranci pochodzą.
Kłamstwa Tuska w tej sprawie są wręcz do kwadratu, bo przecież po pierwsze, ludzie którzy do Polski są sprowadzani, to nie klasyczni imigranci, a pracownicy kontraktowi, którzy przybywają do naszego kraju tylko na czas kontraktu, a po jego zakończeniu są wysyłani przez zatrudniające ich firmy z powrotem do krajów pochodzenia, po drugie cytowane przez Tuska liczby (np. 130 tys. osób w 2022 roku) są nieprawdziwe, bo wprawdzie tyle osób uzyskało pozwolenia na pracę, ale tylko ok. 20% z nich dostało wizy wjazdowe po weryfikacji przez ministerstwo spraw wewnętrznych.
- Zresztą wiarygodność Tuska w sprawie imigrantów po tej niedzielnej nagłej przemianie jest dosłownie zerowa, choćby dlatego, że będąc już przewodniczącym Rady Europejskiej, pod koniec 2015 roku, przymusił swoją koleżankę partyjną i ówczesną premier Ewę Kopacz do zdradzenia Grupy Wyszehradzkiej i zgody na obligatoryjny rozdział nielegalnych imigrantów.
Po objęciu władzy przez rząd Prawa i Sprawiedliwości i twardym postawieniu sprawy, że Polska nie będzie uczestniczyła w mechanizmie tego rozdziału (mieliśmy przyjąć w pierwszym podejściu około 7 tys. imigrantów), jako przewodniczący RE, straszył nowy rząd karami w wysokości 200 tys. euro za każdego nieprzyjętego imigranta.
Wreszcie kiedy „po zakończeniu kariery” w Europie został przysłany do naszego kraju, aby „odsunąć PiS od władzy”, a granicę białorusko-polską szturmowali w ramach wojny hybrydowej imigranci sprowadzeni z całego świata przez służby Putina i Łukaszenki, twierdził, że „to biedni ludzie, którzy szukają lepszego życia i trzeba im pomóc”.
Gdy rząd Zjednoczonej Prawicy zdecydował o budowie muru na tej granicy, drwił, że „trzeba będzie jeszcze przez ten płot puścić prąd elektryczny”, a także, „że ten mur nie powstanie ani przez rok, na nawet przez 3 lata”.
Była także zgoda Tuska na polityczne harce jego posłów na tej granicy i ataki na strażników granicznych, którzy pilnowali granicy, na groźby wobec nich i niesłychanie wulgarne słownictwo.
- Nic tak nie szkodzi politykowi jak brak wiarygodności, a kłamstwa Tuska w fundamentalnych kwestiach i próby odwracania wektorów o 180 stopni, mają miejsce podczas jego każdego publicznego wystąpienia.
Tak było między innymi w sprawie przywiązania do funkcji polskiego premiera (po raz 262. zaprzeczam, że gdziekolwiek się z tej funkcji wybieram), tak było 500 plus (jego zdaniem taki program miała już premier Kopacz), tak jest teraz w sprawie imigracji (teraz jest zajadłym przeciwnikiem, gdy był szefem RE, straszył karami tych, którzy imigrantów nie chcieli przyjmować).