- W ostatni piątek podczas spotkania z wyborcami w Koszalinie, przewodniczący Platformy, Donald Tusk niespodziewanie poruszył kwestię przedsiębiorstwa Lasy Państwowe i stwierdził, że „nikomu z jego rządu, nie przyszło nawet do głowy, żeby prywatyzować lasy”.
Tusk co jakiś czas wraca do tej kwestii, i próbuje, jak to ma w zwyczaju, odwracać „wektory o 180 stopni”, także w tej sprawie, ponieważ doskonale pamięta, że tak jak nikt wcześniej ekipa Platformy, chciała dokonać prywatyzacji lasów.
W Polsce pisały o tym tylko niektóre media, bo działania rządu Tuska ale i prezydenta Komorowskiego w tej sprawie, były chronione przed opinią publiczną, ale jakiś czas temu pojawiły się dokumenty opublikowane przez WikiLeaks, a także komentarze zainteresowanych środowisk w izraelskiej prasie.
- Przypomnijmy, że w połowie stycznia 2015 roku w tygodniku „wSieci” redaktor Marzena Nykiel w artykule pod wymownym tytułem „Tajny plan sprzedaży lasów” opisała kolejne podejścia rządu Tuska, a także marszałka Sejmu i później prezydenta Komorowskiego do sprzedaży Lasów Państwowych i przeznaczenia uzyskanych w ten sposób pieniędzy na restytucję mienia pożydowskiego w Polsce.
Okazało się, że deklaracje w tej sprawie środowiskom żydowskim, składał Donald Tusk już w 2008 roku podczas oficjalnej wizyty w Stanach Zjednoczonych, podtrzymał je w 2009 roku, ówczesny marszałek Sejmu Bronisław Komorowski.
Przypomnijmy, że w marcu 2008 roku na spotkaniu z przedstawicielami organizacji żydowskich w Nowym Jorku, premier Donald Tusk, obiecał rozwiązanie ciągnącego się od lat problemu restytucji mienia żydowskiego w Polsce, przy czym zaznaczył, że nie będą to zwroty sięgające kilkudziesięciu procent jego wartości, ale takie na jakie Polskę będzie stać.
W styczniu 2009 roku ówczesny ambasador USA w Polsce Victor Ashe, depeszował z Warszawy, że podczas jednej z oficjalnych rozmów marszałek Bronisław Komorowski deklarował mu, że sprawa rekompensat za pozostawione w Polsce mienie, zostanie szybko rozwiązana (depeszę tę ujawnił portal WikiLeaks).
Według niego premier Tusk miał wówczas „zmusić niepokornych ministrów, między innymi rolnictwa i ochrony środowiska, by dołożyli się do rekompensat sprzedając państwowe nieruchomości oraz lasy”.
- Jednak nic tego nie wyszło, rządzącej koalicji PO-PSL nie udało się przygotować stosownej ustawy reprywatyzacyjnej, ponieważ nie było już w Polsce takich zasobów mienia państwowego, którego wartość mogłaby sprostać wszystkim roszczeniom reprywatyzacyjnym.
Wprawdzie w czasie swoich rządów koalicja PO-PSL, przyśpieszyła sprzedaż ziemi z zasobów Agencji Nieruchomości Rolnych i przychody z tego tytułu sięgały rocznie od 1 do 2 mld zł, ale były one przychodami, a nie dochodami budżetu państwa i w związku z tym zmniejszały one tylko rozmiary deficytu sektora finansów publicznych (wartość samego drzewostanu Lasów Państwowych już wówczas była wyceniana na około 400 mld zł, ale na szczęście jakiekolwiek zamiary koalicji PO-PSL, które zmierzałyby do posłużenia się tymi zasobami jako zabezpieczeniem procesu reprywatyzacji, powodowały mocne protesty milionów Polaków).
W samym tylko 2014 roku, dwukrotnie tylko przy pomocy Radia Maryja i innych mediów niezależnych, udało się zebrać ponad 2 mln podpisów i w ten sposób zablokowano tego rodzaju pomysły.
- Wiosną 2014 roku, rządzącej wówczas koalicji PO-PSL, udało się wprawdzie dokonać „skoku na kasę” Lasów Państwowych, ale mimo ogromnych obciążeń jakie z tego dla przedsiębiorstwa wynikały, to jednak nie było to sięgniecie po cały majątek lasów.
Przypomnijmy tylko, że wyniku nowelizacji ustawy o lasach od 2016 roku przedsiębiorstwo Lasy Państwowe, wpłaca do budżetu państwa kilkaset milionów złotych rocznie (2% rocznych przychodów, a więc swoisty podatek obrotowy) i to niezależnie od tego czy ich wynik finansowy w danym roku budżetowym, będzie zyskiem czy stratą.
Jeszcze bardziej absurdalny był zapis, zobowiązujący przedsiębiorstwo Lasy Państwowe do wpłaty do budżetu państwa w latach 2014-2015, jak to ujęto z kapitału własnego, astronomicznej kwoty 1,6 mld zł po 0, 8 mld zł rocznie, ale już za rządów Zjednoczonej Prawicy, te wpłaty ustały.
- Jednak nawet taki „haracz” płacony przez Lasy Państwowe, nie zadowolił rządu PO-PSL i wówczas już prezydenta Bronisława Komorowskiego.
W marcu 2013 roku, tym razem w Warszawie, doszło do spotkania premiera Tuska, któremu towarzyszyło aż 6 ministrów jego rządu z dyrektorem zespołu HEART Robertem Brownem (zespół powołany prze Izrael i Agencję Żydowską), którego głównym zadaniem było odzyskiwanie mienia żydowskiego w Europie Środkowo-Wschodniej.
W Polsce po tym spotkaniu, nie ukazał się żaden komunikat, ale w prasie izraelskiej dyrektor Brown, mówił wprost „nastąpił przełom w sprawie restytucji mienia żydowskiego w Polsce”.
Dyrektor Brown spotkał się także z prezydentem Komorowskim podczas otwarcia Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie w październiku 2014 roku i w wyniku spotkania pojawiła się już w grudniu, pośpieszana próba propozycji nowelizacji Konstytucji RP.
Według narracji rządzących, miała ona oficjalnie zablokować prywatyzację Lasów Państwowych, a tak naprawdę tworzyła furtkę do wykorzystania ich zasobów, jak to zgrabnie ujęto w jednym z zapisów „do zaspakajania uzasadnionych celów publicznych”.
Rządzącej koalicji Platformy i PSL-u wspartej tym razem przez posłów SLD i Ruchu Palikota, przy sprzeciwie posłów Prawa i Sprawiedliwości i Sprawiedliwej Polski, zabrakło tylko 5 głosów, żeby przeprowadzić te zmiany w Konstytucji RP.
- Latem 2015 roku Polacy odsunęli od władzy prezydenta Komorowskiego wybierając Andrzeja Dudę, jesienią odsunęli także koalicję PO-PSL i po powstaniu rządu Zjednoczonej Prawicy, natychmiast odstąpiono od przygotowań do prywatyzacji Lasów Państwowych.
Tusk zarzekając się publicznie, że nie dążył do prywatyzacji lasów, ba że żadnemu z jego ministrów coś takiego nawet do głowy nie przyszło, jak zwykle kłamie, ale te jego kłamstwa „mają coraz krótsze nogi”.