- W kampanii wyborczej wszystkie partie, które tworzą obecną większość rządową opowiadały swoim zwolennikom, że mają pełne szuflady projektów ustaw i innych pomysłów, które będą reformowały i rozwijały Polskę. Po ponad już 40 dniach od przejęcia władzy przez PO, Ruch Hołowni, PSL i Lewicę, nie widać ani pełnych szuflad projektów ustaw, ani innych pomysłów, które rządzący mogliby zaprezentować opinii publicznej. Gdyby nie obywatelskie projekty ustaw (do tej pory rozpatrzone zostały już cztery) i pomysły na kolejne komisje śledcze, to po przyjęciu budżetu, Sejm mógłby iść na długi urlop, bo nie widać nawet na horyzoncie ważnych projektów rządowych.
- Za to pojawiają się jak grzyby po deszczu pomysły na blokowanie, bądź wręcz utrącanie, strategicznych projektów inwestycyjnych przygotowanych i realizowanych przez poprzedni rząd. Są także podejmowane nieodpowiedzialne decyzje wprowadzające chaos w ważnych dziedzinach naszej gospodarki, czego najbardziej wymownym przykładem był zarządzony bez żadnych konsultacji przez minister ochrony środowiska, zakaz wycinki drzew w 10 obszarach leśnych, który paraliżuje pracę zakładów usług leśnych, a także powoje braki drewna i przestoje zakładów meblarskich. Po protestach ,minister wycofała się z tej decyzji, zobowiązując kuriozalnym pismem dyrektorów regionalnych dyrekcji lasów do zapewnienia dostaw drewna na rynek na poziomie podobnym jak w roku ubiegłym.
- Natomiast blokowanie inwestycji zaczęło się od zapowiedzi najpierw samego Donalda Tuska, a później wojewody pomorskiej o zmianie lokalizacji pierwszej elektrowni atomowej w Polsce, co spowodowało potężne zamieszanie związane z realizacją tej inwestycji. Przypomnijmy, że to najważniejsza inwestycja dla naszej energetyki, która ma być już na początku lat 40-tych tego stulecia, oparta w coraz większym zakresie na energetyce jądrowej i energetyce odnawialnej. Okazało się, że budowa pierwszej elektrowni atomowej w gminie Choczewo jest zagrożona, ponieważ wojewoda pomorska poinformowała, że rozpoczęły się poszukiwania dla jej nowej lokalizacji. Ponieważ dla dotychczasowej lokalizacji wydano po 7 latach prac decyzję środowiskową (i był to najkrótszy okres z możliwych), to podjęcie takiej decyzji oznacza przesunięcie jej realizacji o taki okres i najprawdopodobniej wycofanie się z tego przedsięwzięcia amerykańskiego inwestora z tej branży czyli firmy Westinghouse, posiadającej najnowocześniejszą technologię w tym zakresie. Tak naprawdę oznaczałoby to rezygnację z energetyki jądrowej w Polsce i w sytuacji kontynuacji restrykcyjnej polityki klimatycznej przez UE, trwałe uzależnienie naszego kraju od importu energii z zagranicy (skoro mamy ograniczać polską energetykę węglową). Po kilku tygodniach zamieszania i jak się wydaje zakulisowych rozmowach ze stroną amerykańską, sprawę wyciszono, a wojewoda zapowiedziała, że nie będzie poszukiwała nowej lokalizacji dla elektrowni jądrowej na terenie swojego regionu.
- Przypomnijmy także, że pod koniec września tego roku rozpoczęła się realizacja nowej wielkiej inwestycji o charakterze strategicznym, czyli budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego na ponad 1000 hektarach, pozyskanych w ramach dobrowolnych wykupów, a inwestycja ta powinna być oddana do użytku na przełomie 2027 i 2028 roku. Trwają także przygotowania do budowy ok 2 tys. km nowych tras kolejowych, które są częścią składową CPK i mają znacząco poprawić skomunikowanie różnych części naszego kraju z samym nowym portem lotniczym, ale także między sobą. Przygotowania do realizacji CPK i 2 tys. km nowych linii kolejowych, zostały przeprowadzone wręcz w ekspresowym tempie, równie szybko ma być zrealizowana budowa samego lotniska, natomiast wspomniana budowa linii kolejowych powinna być zakończona do 2034 roku. Niestety powołanie na pełnomocnika ds. CPK posła Macieja Laska, który od kilku lat jest zdecydowanym przeciwnikiem tej inwestycji, świadczy jednak o tym, że rząd Tuska będzie prowadził do jej „utrącenia”.
- Z kolei pod koniec maja poprzedniego roku Rada Ministrów podjęła decyzję o budowie nowego toru wodnego do rozbudowywanego do dużych rozmiarów Terminala Kontenerowego w Świnoujściu. Nowy tor podejściowy ma mieć 65 km długości i 500 m szerokości i będzie przebiegał w taki sposób, aby ominąć wody niemieckie, bo już wcześniej władze landowe i niektóre organizacje ekologiczne, publicznie zapowiadały sprzeciwy w tej sprawie. Koszt tej inwestycji jest szacowany na ok. 10 mld zł, przy czym na sam tor ma być przeznaczone ok. 8 mld zł, a na inwestycje towarzyszące, miedzy innymi budowę falochronu, kwota ok. 2 mld zł.
- Dzięki tej inwestycji do portu kontenerowego w Świnoujściu, będą mogły docierać nawet największe kontenerowce o długości 400 m, szerokości ponad 60 m i zanurzeniu do 15 m, co oznacza, że w ciągu kilku najbliższych lat, port ten może być rzeczywistą konkurencją dla portu w Hamburgu. Ta strategiczna inwestycja jest kolejnym krokiem w rozbudowie zespołu portów Szczecin- Świnoujście, w maju 2022 roku została zakończona inna inwestycja za blisko 2 mld zł, pogłębiony tor wodny ze Świnoujścia do Szczecina do 12,5 m, pozwalający na wpływanie statków o zanurzeniu do 11 m do tego ostatniego portu. Tego rodzaju inwestycje mają wysoką stopę zwrotu, co najlepiej widać po budowie terminalu Baltic Hub w ramach portu w Gdańsku, który przynosi obecnie rocznie przynajmniej 10 mld zł wpływów budżetowych z tytułu podatku VAT i akcyzy od przeładowanych tam towarów i także powinien być rozbudowywany. Zahamowanie budowy nowego toru wodnego, będzie oznaczało także rezygnację z rozbudowy portu kontenerowego w Świnoujściu, który cieszy się coraz większym zainteresowaniem klientów, którzy korzystają z transportu morskiego, ponieważ świadczy on usługi wysokiej jakości, po znacznie niższych cenach niż porty niemieckie.
7. W tej sytuacji były minister ds. realizacji CPK w rządzie premiera Morawieckiego Marcin Horała, zdecydował się na zainicjowanie powołania w Sejmie ponadpartyjnego zespołu parlamentarnego „CPK-atom-porty”, który miałby się zająć wspieraniem wspomnianych wyżej inwestycji. Są pierwsze dobre sygnały związane z jego powołaniem, akces przystąpienia zgłosiły oprócz parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości, dwie posłanki Lewicy, w tym przewodnicząca klubu tej partii, poseł Paweł Kukiz i, a także kilku posłów z innych ugrupowań. Jest więc szansa, że zespół może być miejscem na merytoryczną dyskusję o znaczeniu tych inwestycji dla rozwoju naszego kraju, i konieczności ich kontynuacji, prowadzonych także z udziałem przedstawicieli wielu ruchów społecznych, które zawiązały się mediach społecznościowych i tam próbują przekonywać opinię publiczną do ich realizacji.