- Wiceprezes NBP prof. Marta Kightley, poinformowała w wywiadzie dla telewizji Republika, że ciągłe groźby kierowane pod adresem prof. Adama Glapińskiego przez polityków obecnej koalicji rządzącej, w tym także samego premiera Tuska, budzą obawy wśród inwestorów zagranicznych. Podkreśliła, że NBP „dostaje sygnały od inwestorów zagranicznych, ze Polska jest postrzegana jako kraj niestabilny”, właśnie ze względu na wyraźny konflikt polityczny pomiędzy obecną koalicją rządzącą, a niezależnym bankiem centralnym. Ostrzegła także, że przedłużanie się tego konfliktu może skutkować, tzw. wyższą premią za ryzyko, czyli wyższym oprocentowaniem polskiego długu, a w konsekwencji znacznie wyższymi wydatkami z budżetu państwa na jego obsługę. Przypomniała również, że to za co między innymi jest oskarżany prof. Glapiński, czyli skup przez NBP aktywów związany z utworzeniem funduszu ratującego polską gospodarką po pandemii covidowej, pozwolił naszemu krajowi przejść przez ten kryzys praktycznie „suchą stopą”.
- Przypomnijmy, że politycy obecnej koalicji rządzącej zarzucają prezesowi Adamowi Glapińskiemu, nieskuteczną walkę z inflacją ( choć ten zrzut po opublikowaniu przez GUS danych o inflacji za styczeń w wysokości 3,9%, chyba się zdezaktualizował ), zaburzenie stabilności polskiego złotego, pośrednie finansowanie budżetu państwa poprzez skup obligacji Skarbu Państwa, a także interwencje na rynku walutowym osłabiające złotego. Rzeczywiście Konstytucja RP przewiduje postawienie prezesa NBP przed Trybunałem Stanu, ale w sytuacji kiedy naruszył on ustawę zasadniczą i inne ustawy w związku z zajmowanym stanowiskiem lub w zakresie swojego urzędowania. Tyle tylko, że przed Trybunałem Stanu odpowiada się za decyzje indywidualne, a oskarżenia polityków dotyczące stóp procentowych, czy tzw. luzowania ilościowego, to decyzje kolektywne, ta pierwsza Rady Polityki Pieniężnej liczącej 10 osób razem z prezesem NBP, w której każdy członek ma jeden głos, ta druga 9-osobowego Zarządu NBP, w której także każdy członek ma jeden głos.
- Oznacza to, że politycy opozycji uruchamiają publiczną machinę oskarżeń pod adresem prezesa NBP, która może przynieść Polsce ogromne finansowe szkody, nawet nie sprawdzając, czy jest możliwe pod względem formalnym uruchomienie procesu przez Trybunałem Stanu, w sytuacji kiedy chodzi o decyzje kolektywne, a nie indywidualne. Co więcej pojawiają się wyjaśnienia konstytucjonalistów, że nawet postawienie prezesa NBP przed TS, nie może skutkować jego zwieszeniem w sprawowaniu tej funkcji, nie przewiduje tego ani Konstytucja PR, ani ustawa NBP i ustawa o TS (tak rozstrzygnął ostatnio także Trybunał Konstytucyjny).
- Przypomnijmy także, że na początku grudnia poprzedniego roku na ręce prezesa Glapińskiego, list skierowała prezes Europejskiego Banku Centralnego Christine Lagarde, która stwierdza, że „każdy środek wpływający na Twoją zdolność wykonywania obowiązków jako prezesa NBP może, jeżeli jest niezgodny z prawem, naruszyć Twoją niezależność”. I dodała, że „art. 14ust. 2 Statutu Europejskiego Systemu Banków Centralnych i EBC, aby zagwarantować niezależność prezesów krajowych banków centralnych, zapewnia ich ochronę, właśnie w takich przypadkach”.
- Przy tej okazji należy podkreślić, że ataki polityków na niezależny bank centralny są ewenementem w demokratycznym kraju i uderzają w jego międzynarodowy prestiż, a także mogą spowodować poważne negatywne skutki finansowe, między innymi spekulacyjną grę na dewaluację złotego i podrożenie kosztów obsługi polskiego długu (właśnie o ty mówiła w wywiadzie wiceprezes NBP Marta Kightley). Przypomnijmy także, że NBP należy do systemu europejskich banków centralnych, a to oznacza że na straży jego niezależności stoi Europejski Bank Centralny i inne instytucje unijne w tym TSUE, który zablokował niedawno decyzję o pozbawieniu funkcji prezesa łotewskiego banku centralnego.