- Premier Tusk, ale także inni czołowi politycy Platformy „plączą się w zeznaniach” jeżeli o ich stanowisko w sprawie przyjętego przez Radę Unii Europejskiej (RUE) w połowie maja paktu migracyjnego. Minister finansów Andrzej Domański, który na posiedzeniu RUE głosował przeciw, paktowi (przeciwne były jeszcze Węgry i Słowacja), tak naprawdę zrobił to tylko taktycznie ze względu na trwającą kampanię wyborczą do Parlamentu Europejskiego. Wcześniej przecież frakcja Europejskiej Partii Ludowej (EPL) w PE, do której należy Platforma, przez cały czas ten pakt popierała , a sprawozdawcą w tej sprawie był właśnie europoseł z tej frakcji. Po przyjęciu paktu Tusk także mówił, że Polska będzie beneficjentem paktu, bo przecież przyjmowaliśmy miliony uchodźców z Ukrainy, ale w tej sytuacji nie bardzo wiadomo dlaczego minister jego rządu, głosował przeciw na posiedzeniu RUE.
- Ten fakt, że był to tylko taktyczny sprzeciw obecnego polskiego rządu, potwierdza zresztą informacja KE, że w II połowie grudnia na posiedzeniu RUE, zapadła jednomyślnie polityczna zgoda na przyjęcie paktu imigracyjnego w obecnym kształcie. Chodzi o posiedzenie z 21 grudnia 2023 roku kiedy to Rada Unii Europejskiej i Parlament Europejski zawarli ostateczne porozumienie w sprawie paktu imigracyjnego, składającego się z 10 rozporządzeń, który przewiduje między innymi tzw. obowiązkową solidarność (wtedy już na posiedzeniu Rady reprezentantem Polski był już przedstawiciel rządu Tuska). Ta obowiązkowa solidarność to konieczność przyjmowania określonej przez KE liczby nielegalnych imigrantów (minimum 30 tys. osób rocznie), albo też zapłacenie kwoty ok.20 tys euro za każdego nieprzyjętego imigranta.
- W tym rozporządzeniu jest także zapis, że jeżeli KE ogłosi kryzys migracyjny, to może rozdzielić w danym roku dowolną ilość imigrantów, co więcej wtedy każdy kraj członkowski, musi ich fizycznie przyjmować, wtedy bowiem nie ma możliwości „ finansowego wykupienia się” od ich przyjmowania. Wcześniej rząd Mateusza Morawieckiego cały czas zwracał uwagę, że przyjęcie w nowych przepisach rozwiązania, przyjmujesz nielegalnych imigrantów, albo płacisz wysokie kary za nieprzyjmowanie każdego z nich, nie tylko nie rozwiązuje tego problemu, ale wręcz przeciwnie napędza nielegalną imigrację do Unii Europejskiej. Okazało się, że na tym grudniowym posiedzeniu Rady Unii Europejskiej, sprzeciwu Polski już nie było, pojawił się dopiero na ostatnim posiedzeniu w połowie maja, jak już wspomniałem, ze względu na trwającą kampanie wyborczą do PE.
- Jeżeli rząd Tuska, chciałby być wiarygodny w swoim sprzeciwie, to natychmiast po przegłosowaniu paktu na RUE, powinien przygotować zaskarżenie go do TSUE i wystąpić do krajów sprzeciwiających się paktowi o poparcie tego wniosku. Niektóre jego zapisy są bowiem jaskrawo sprzeczne z Traktatami, co więcej w konkluzjach szczytu Rady Europejskiej, który odbył się czerwcu 2018 roku, premier Morawiecki wynegocjował zapis mówiący o tym, że udział w przyszłym mechanizmie relokacji imigrantów, będzie miał charakter dobrowolny. Ta konkluzja szczytu RE nawiązywała wprost do zablokowania przez Polskę (po zmianie rządu na jesieni 2015 roku), Węgry, Czechy i Słowację, przyjętego wcześniej przez RUE i wspartego przez Donalda Tuska jako ówczesnego przewodniczącego Rady Europejskiej, obligatoryjnego mechanizmu rozdziału imigrantów, po „wlaniu” się do UE latem 2015 roku na „zaproszenie” kanclerz Angeli Merkel, blisko 2 mln nielegalnych imigrantów.
- Ba, klub Prawa i Sprawiedliwości przygotował projekt takiej skargi do TSUE, koncentrując się na podważeniu głównego filaru wprowadzanej polityki migracyjnej czyli tzw. systemu „przyjmuj albo płać”. Otóż Traktaty nie dają podstawy prawnej do wprowadzenia systemu obligatoryjnej relokacji nielegalnych imigrantów, co więcej ten system jest tak zaprojektowany, że zachęca do nielegalnej imigracji, a nie ją zwalcza, a do tego powinno przecież dążyć unijne prawo. No i wreszcie twardy zapis z konkluzji szczytu Rady Europejskiej z czerwca 2018 roku, że przyszły system relokacji imigrantów będzie miał charakter dobrowolny, a głosowanie w tej sprawie będzie jednomyślne. Tak konkluzja ,która jest zobowiązaniem politycznym, ale także zobowiązaniem prawnym, została wręcz ostentacyjnie złamana i w związku z tym jest realna podstawa do zaskarżenia tych przepisów do TSUE.