- W parlamentarnej kampanii wyborczej jesienią ubiegłego roku politycy Platformy jasno formułowali przekaż, dotyczący środków z Krajowego Planu Odbudowy (KPO), że jeżeli tylko dojdą do władzy, środki te zostaną natychmiast odblokowane. Ba wcześniej w zasadzie od momentu, kiedy powstał unijny Fundusz Odbudowy i Odporności i został podzielony na koperty narodowe, a Polsce przypadły środki w wysokości prawie 60 mld euro, europosłowie Platformy i Lewicy robili w instytucjach europejskich, a głównie w Parlamencie Europejskim wszystko, aby środki te nie trafiły do Polski. Z ich inspiracji w ciągu poprzedniej kadencji PE, dwie grupy polityczne, do których należeli tj. EPL i S&D, wniosły i przegłosowały ponad 40 różnych rezolucji, a w większości z nich, znalazły się zapisy o bezwzględnym blokowaniu środków dla Polski w ramach KPO. W niektórych z tych rezolucji formułowane były nawet zapisy, grożące przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen, wnioskiem o odwołanie całej Komisji, gdyby ta zdecydowała się jednak przekazać Polsce jakieś środki z KPO.
- Po utworzeniu nowej koalicji rządowej i powstaniu rządu 13 grudnia, odtrąbiono prawie natychmiast, że środki z KPO zaczną płynąć do Polski szerokim strumieniem, ale okazało się i że w tej sprawie, jak w sztandarowym programie Platformy „100 konkretów na 100 dni rządzenia”, rządząca koalicja oszukała wyborców. Otóż do tej pory KE przekazała tylko 2 płatności w wysokości prawie 11,4 mld euro, przy czym 8,1 mld euro to pożyczki, a 3,25 mld euro to dotacje, co stanowi zaledwie 18% środków przewidzianych w KPO. Trzeba przy tym przypomnieć, że wspomniane środki dla Polski w ramach KPO we wspomnianej wcześniej kwocie 60 mld euro składają się z dwóch części: 25,3 mld euro (ok. 108 mld zł) to dotacje i 34,6 mld euro (147 mld zł ) to pożyczki. Co więcej trzeba wiedzieć, że pożyczki w ramach KPO, mają taki sam charakter, zarówno dla Polski jako kraju, ale także dla wszystkich beneficjentów w Polsce, którzy będą z nich korzystali.
- Należy także przypomnieć, że wydatki w ramach polskiego KPO, zostały tak zaprogramowane, że blisko 47% środków będzie przeznaczone na realizację celów unijnej polityki klimatycznej, blisko 25% na transformację cyfrową, ponad 22 %. reformy socjalne, a ok. 6 % na inne cele. Choćby tak zaprojektowana struktura wydatków w ramach KPO, zaprzecza deklaracjom czołowych polityków Platformy, że wykorzystanie środków w nim zawartych, odczuje w kieszeniach każda polska rodzina. Mimo tego, że rząd 13 grudnia funkcjonuje już blisko rok, a wspomniane transze środków z KPO wpłynęły do Polski, pierwsza wiosną, druga na jesieni, środki nie tylko nie trafiły do każdej polskiej rodziny, ale w całości nie zostały jeszcze rozdysponowane. Potencjalni beneficjenci zgłaszają bowiem zapotrzebowanie przede wszystkim na dotacje, choć i one najczęściej pokrywają zaledwie 50% kosztów kwalifikowanych zaprojektowanego przedsięwzięcia. Natomiast znaczne mniejsze zainteresowanie, beneficjenci przejawiają wobec instrumentu pożyczek, bo te nie tylko muszą być wykorzystane na ściśle opisany w konkursowych projektach cel, ale także są oprocentowane, no i oczywiście mają charakter zwrotny.
4. Co więcej mimo całej „przyjaźni” z obecnym rządem KE wcale nie jest wobec niego taka hojna, miała ona bowiem do końca tego roku kolejne kolejną transzę środków, ale do tej pory środki nie pojawiły się w Polsce. A więc po już blisko roku funkcjonowania rządu 13 grudnia można z cała pewnością wnioskować, że nie ma już szans na wykorzystanie w pełni środków przewidzianych dla naszego kraju w ramach KPO. Skoro do tej pory do Polski, KE przekazała tylko 18% przyznanych Polsce środków, a wszystkie je, nie tylko trzeba wykorzystać, a więc zrealizować zaplanowane przedsięwzięcia, ale także rozliczyć do połowy 2026 roku, to niestety nie da się już tego zrobić. I to są konsekwencje „mrożenia” środków z KPO w Brukseli przez ówczesną opozycję, a obecnych rządzących przez ponad 2 lata, a teraz przez rok rządzenia, bardzo słabe ich wykorzystanie, co oznacza ,że duża ich część zwyczajnie przepadnie.