1. Im bliżej do posiedzenia Rady Europejskiej 10 i 11 grudnia w Brukseli, na którym ma być omawiana sytuacja po zapowiedzi polskiego i węgierskiego weta w sprawie planów finansowych UE na najbliższe 7 lat, tym bardziej rosną naciski na nasz kraj zarówno za granicą ale i w Polsce.
W tę strategię negocjacyjną zagranicy, głównie Niemiec, które sprawują prezydencję w Radzie Europejskiej do końca tego roku, wpisała się z dużym rozmachem zarówno opozycja w Polsce, jak i część obecnych w naszym kraju mediów.
Wszyscy oni wręcz na wyścigi straszą Polaków ile to nasz kraj straci w związku z wetem budżetowym, jak to załamie prawie wszystko w naszym kraju w związku z brakiem unijnych pieniędzy, ba jak popsujemy sobie opinię za granicą.
Tyle tylko, że te „strachy” oparte są głównie o „fake newsy”, liczy się na to, że nie mając pełni wiedzy jak funkcjonują europejskie finanse, duża część opinii publicznej, da się zwieść i odwróci się od jej zdaniem „nieodpowiedzialnych rządzących”.
2. Nawoływanie Polski i Węgier do europejskiej solidarności i wycofania weta jest wyjątkowo brutalnym zagraniem wobec tych krajów, bo to one wykazały daleko idącą solidarność 21 lipca tego roku, podpisując się pod konkluzjami Rady Europejskiej.
Przedmiotem zagorzałych sporów podczas tamtych obrad był Fundusz Odbudowy i związane z nim oprzyrządowanie podatkowe i gwarancyjne i to wcale nie te dwa kraje były jego przeciwnikami.
Głównymi przeciwnikami było 5 krajów tzw. skąpców (Holandia, Austria, Szwecja, Dania i Finlandia), bowiem będą one w niewielkim stopniu z niego korzystały, natomiast w większym stopniu będą uczestniczyły w spłatach pożyczonych przez Komisję Europejską pieniędzy w kwocie 750 mld euro.
Prezydencja niemiecka obłaskawiła te prezentami w postaci utrzymania rabatów od wpłacanych składek (rabaty miały zniknąć w związku z wyjściem W. Brytanii i likwidacji rabatu brytyjskiego), przy okazji dając także sobie prezent rabatowy.
Chodzi o niebagatelną kwotę 7,6 mld euro na 7 lat, rozłożoną następująco pomiędzy poszczególne kraje: Niemcy-3,67 mld euro, Holandia-1,92 mld euro, Szwecja-1,06 mld euro, Austria-0,57 mld euro i Dania-0,38 mld euro.
3. Polska zgodziła się na ten Fundusz bez żadnych prezentów, ba zgodziła się na europejskie podatki, które będą służyć spłacie odsetek od pożyczonych pieniędzy szacowanych na ok.15 mld euro rocznie, takie jak: podatek od nieprzetworzonego plastiku, podatek cyfrowy, podatek od dostępu do europejskiego rynku, czy podatek od tzw. śladu węglowego i to w sytuacji kiedy będziemy jednym z głównych płatników tego pierwszego podatku.
Wprawdzie mamy być poważnym beneficjentem tego Funduszu w kwocie ok. 60 mld euro w ciągu najbliższych 3 lat (25 mld to dotacje, 35 mld to pożyczki ) ale tak naprawdę takie pieniądze jesteśmy w stanie pożyczyć sobie sami na podobnych warunkach jak pożyczy je Komisja Europejska, co więcej sposób ich wydatkowania będzie zależał tylko i wyłącznie od nas, a nie od pomysłów jakie ma na nie Bruksela.
Natomiast w sytuacji braku wieloletniego budżetu na lata 2021-2027 automatycznie uruchamiane jest prowizorium budżetowe czyli w 2022 roku będzie realizowany w pełni budżet z 2020 roku w kwocie około 140 mld euro, dosyć hojny dla Polski, bo to ostatni budżet z obecnej perspektywy finansowej, korzystnej dla naszego kraju.
4. W tej sytuacji „strachy” opozycji i związanych z nią mediów, że stracimy jakieś pieniądze to typowe „strachy na lachy”, którymi nie warto się przejmować, prezentując twarde stanowisko negocjacyjne, że nie można tworzyć mechanizmu pilnującego praworządności w krajach UE, poprzez łamanie unijnych Traktatów.
Podobny charakter mają propozycje tworzenia Funduszu bez Polski i Węgier, w takim kształcie jak go zaprogramowano nie jest on możliwy, bo to także będzie niezgodne z Traktatami, ba do jego tworzenia poprzez porozumienia międzyrządowe nie będą chętni „skąpcy”, bo w takie sytuacji nie będzie ich rabatów.
Wszelkie te zabiegi jakie stosuje się w ostatnich dniach wobec Polski i Węgier i to zarówno poprzez oddziaływania z zagranicy jak i w kraju, trzeba traktować jako elementy niemieckiej strategii negocjacyjnej i się im nie poddawać.