1. Tuż po Świętach Bożego Narodzenia rozeszły się pogłoski, że prezydencja niemiecka w imieniu Unii Europejskiej przyspieszyła negocjacje porozumienia o ochronie inwestycji z Chinami.
Ponieważ negocjacje tego porozumienia trwały od 2013 roku, niespecjalnie dawano wiarę, że zaledwie w kilka dni do końca prezydencji niemieckiej, można te negocjacje zakończyć, aż 30 grudnia wszystkie media obiegała informacja, że jednak je sfinalizowano.
Negocjacje prowadzono zdalnie więc media elektroniczne obiegł obraz monitora, na którym widać prezydenta Chin Xi Jinpinga, przewodnicącą KE Ursulę von der Leyen, przewodniczącego Rady Charlesa Michela, oraz kanclerz Niemiec Angelę Merkel i prezydenta Francji Emmanuela Macrona.
Co więcej na jednym z portali internetowych 30 grudnia przewodniczący Rady poinformował o spotkaniu w tym gronie i dodał „z zadowoleniem przyjmujemy porozumienie polityczne osiągnięte w sprawie negocjacji inwestycyjnych”.
2. Wcześniej bo 28 grudnia na posiedzeniu ambasadorów państw członkowskich prezydencja niemiecka zasygnalizowała, że chce finalizować porozumienie z Chinami i napotkała sprzeciw kilku krajów w tym także Polski.
Mimo tych sprzeciwów porozumienie sfinalizowano, teraz już prezydencja portugalska powinna je przedłożyć wszystkim państwom członkowskim, a także musi ono przybrać formę porozumienia prawnego.
Jeżeli jego treść prawna zostanie uzgodniona, to dopiero wtedy rozpocznie się jego ratyfikacja przez Parlament Europejski, parlamenty wszystkich 27 krajów unijnych, a także co oczywiste przez stronę chińską.
Jeżeli nie ma sprzeciwów to taki proces ratyfikacji na poziomie unijnym i w krajach członkowskich trwa od roku do dwóch, w tym przypadku będzie zapewne trudniej, zarówno w PE jak i w niektórych państwach członkowskich, porozumienie budzi wiele sprzeciwów.
3. Porozumienie nie jest umową handlową jak się czasami mówi i pisze ale umawiające się strony liczą, że dzięki jego zawarciu uzyskają one większy niż do tej pory dostęp do rynku partnera.
Obroty handlowe pomiędzy UE-27 i Chinami w 2019 roku, a więc jeszcze przed kryzysem covidowym, według danych Eurostatu wynosiły 560 mld euro, przy czym aż 360 mld euro stanowił eksport chiński, a około 200 mld euro eksport unijny, co oznacza, że to Chiny osiągnęły w tej wymianie 160 mld euro nadwyżki.
Zasadnicza część tego eksportu to oczywiście eksport niemiecki i tu należy się dopatrywać szczególnego zainteresowania prezydencji niemieckiej, aby to porozumienie zawrzeć, nawet jeżeli UE w końcówce musiało iść na ustępstwa wobec Chin.
Według urzędników unijnych porozumienie daje większy niż do tej pory dostęp do chińskiego rynku inwestorów z krajów UE, a także pewność przewidywalność dla ich operacji na tym rynku.
Ma również zawierać wymagania dla chińskich najczęściej państwowych przedsiębiorstw inwestujących w Europie, ma zapobiegać niekontrolowanym transferom technologii przez te firmy do Chin, a także poprawiać przejrzystość ich działania szczególnie w zakresie subsydiów jakie otrzymują od chińskiego rządu.
4. Ciągle nie wiemy co uzyskały w zamian Chiny jeżeli chodzi o ochronę ich inwestycji w Europie i dlaczego skoro od tej pory współpraca inwestycyjna z tym krajem ma być bardziej przejrzysta, to w wielu państwach Europy Zachodniej przyjmuje się pospiesznie rozwiązania prawne, zapobiegające przejmowaniu rodzimych przedsiębiorstw przez zagraniczny kapitał.
Zdaje się, że UE nie stawia już Chinom zarzutów o wykorzystanie niewolniczej siły roboczej, nie przestrzegania norm ochrony środowiska i manipulacji kursem walutowym, aby poprawiać efektywność swojego eksportu.
Zaniepokojenie porozumieniem wyraziła także wtedy jeszcze przygotowująca się do przejęcia władzy w USA ekipa prezydenta-elekta Joe Bidena, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan napisał na jednym z portali społecznościowych „że nowa administracja amerykańska z zadowoleniem przyjęłaby wczesne konsultacje z naszymi europejskimi partnerami w sprawie naszych wspólnych obaw dotyczących praktyk gospodarczych Chin”.
Wygląda więc na to, że radość Niemiec i Francji z zawartego porozumienia politycznego z Chinami w zakresie ochrony inwestycji jest stanowczo przedwczesna, jego ratyfikacja w niektórych krajach członkowskich może okazać się niemożliwa.