1. W ostatni poniedziałek komisja ds. Przemysłu, Badań Naukowych i Energii Parlamentu Europejskiego, zdecydowaną większością głosów przyjęła nowelizację dyrektywy gazowej (wziąłem udział w tym głosowaniu zastępując jednego z nieobecnych posłów brytyjskich z frakcji ECR).
Teraz pozostaje jeszcze głosowanie na posiedzeniu Rady Unii Europejskiej w tym przypadku ministrów ds. energii i głosowanie na sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego (odbędzie się ono w połowie kwietnia) i ogłoszenie znowelizowanej dyrektywy w unijnym dzienniku urzędowym, jest spora szansa, że do połowy tego roku będzie to już unijne prawo, a kraje członkowskie w ciągu 9 miesięcy będą musiały wprowadzić nowe unijne regulacje do swojego prawa.
W ten sposób dobiegną końca starania polskiego rządu, aby znowelizowana dyrektywa gazowa objęła także nowo budowany gazociąg Nord Stream2 i to się stanie, są jednak wątpliwości jak nowe unijne prawo będzie interpretowane.
2. Przypomnijmy, że Komisja Europejska proponując wiele miesięcy temu zmiany w unijnym prawie, chciała, aby tzw. dyrektywa gazowa obejmowała także gazociągi łącznikowe (wiodące spoza Unii, a więc takie Nord Stream2), a to oznaczałoby, że także w tym gazociągu musi nastąpić rozdzielenie roli dostawcy gazu oraz operatora gazociągu (docelowo chodzi o rozdział właścicielski).
Co więcej w sytuacji rozdzielenia tych dwóch funkcji, dostęp do gazociągu w celu przesyłania gazu, miałyby mieć także inne podmioty, które na warunkach rynkowych miałyby go przesyłać do swoich odbiorców.
Przyjęcie nowelizacji w takim kształcie oznacza, że z punktu widzenia Gazpromu realizacja tak kosztownej inwestycji, która miałaby spełnić tego rodzaju warunki będzie obarczona jeszcze większym ryzykiem, niż do tej pory.
3. Wersja kompromisowa zmian w dyrektywie gazowej przygotowana wspólnie przez Niemcy i Francję oddaje negocjacje prawne dotyczące międzynarodowej części nowego gazociągu Nord Stream 2 do rozmów dwustronnych pomiędzy Niemcami i Rosją, a wynegocjowane porozumienie miałoby być zatwierdzane przez Komisję Europejską.
A jak można się domyślać obydwa kraje „krzywdy” tej nowej inwestycji raczej nie zrobią, więc wszystko wskazuje na to, że tak zmieniona dyrektywa, jednak nie zniechęci Gazpromu do realizacji Inwestycji Nord Stream2.
Polska jak już wspomniałem głosowała za rozpoczęciem prac nad nowelizacją dyrektywy gazowej, nawet w wersji przygotowanej przez Niemców i Francuzów i ciągle mamy nadzieję, że jeżeli nawet w negocjacjach dwustronnych Niemcy i Rosjanie sobie krzywdy w sprawie Nord Stream 2 nie zrobią, to konieczność zaakceptowania tego porozumienia przez Komisję Europejską i to już w nowym składzie, stwarza jednak pewne dodatkowe ryzyka dla inwestora.
Eksperci wręcz twierdzą, że dzięki znowelizowanej dyrektywie gazowej koszt budowy Nord Stream 2 zwiększy się, termin jego realizacji się wydłuży, a zwrot z inwestycji staje się jeszcze bardziej wątpliwy niż do tej pory.
4. To optymistyczna wersja skutków, jakie będą miały miejsce po wejściu nowego prawa gazowego, czy tak się stanie w rzeczywistości, bardzo dużo będzie zależało od podejścia do tego problemu Komisji Europejskiej w nowym składzie.
Wydaje się, bowiem, że po wyborach do PE w maju tego roku zmieni się nie tylko jego skład, ale także na jesieni poważnym zmianom ulegnie także skład Komisji Europejskiej, tak, że nie będzie ona już jak jest obecnie tak uległa wobec Niemiec i interesów tego kraju.
Mimo tych zmian w dyrektywie gazowej, Polska podtrzymuje swoje stanowisko, że budowa Nord Stream 2 jest szkodliwa dla Unii Europejskiej, jeszcze mocniej niż do tej pory uzależni ją od rosyjskiego gazu, co więcej uderzy w interesy Ukrainy, która przestanie być kraje tranzytowym dla rosyjskiego gazu, a tym samym straci parę miliardów USD rocznie opłat pobieranych do tej pory za przesył gazu na Zachód Europy.