1. Ogromny niepokój i zmieszanie w Polsce wywołała informacja, ogłoszona na początku czerwca w mediach, że duńska Komisja odwoławcza ds. Środowiska i Żywności, cofnęła pozwolenie środowiskowe dla gazociągu Balitic Pipe w części lądowej przebiegającej przez ten kraj.
Zaskoczona tą decyzją wydawała się duńska spółka Energinet, realizująca cześć lądową Baltic Pipe na terenie tego kraju, uzyskała pozwolenie środowiskowe w 2019 roku i realizowała zawarte w nich zalecenia dotyczące ochrony niektórych gatunków zwierząt występujących na terenach, przez które przebiega nitka gazociągu o długości 210 km.
Natomiast dwie pozostałe części gazociągu Baltic Pipe (odcinek norweski i polski w tym także w części morskiej), są realizowane zgodnie z harmonogramem przyjętym przed rozpoczęciem tej inwestycji.
Przypomnijmy, że inwestycja ta w całości ma być zrealizowana do końca września 2022 roku, tak aby już późną jesienią mógł popłynąć tym gazociągiem gaz do Polski i można było zrezygnować z zakupów rosyjskiego gazu.
Z końcem 2022 roku kończy się bowiem wieloletnia umowa na dostawy gazu do Polski pomiędzy Gazpromem i PGNiG i zarząd polskiej firmy już oficjalnie w 2019 roku poinformował Rosjan, że nie będzie negocjował nowego kontraktu.
2. Teraz pojawiają się jednak uspakajające informacje, także od pełnomocnika polskiego rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej minister Piotra Naimskiego, który w poprzednim tygodniu na konferencji Nafta-Gaz- Chemia 2021, powiedział między innymi, że „problemy środowiskowe w Danii wyglądają dużo bardziej racjonalnie, gdy patrzy się na to od środka”.
I dodał , że „obecnie trwają rozmowy, analizy, ale nikt nie podważył terminu uruchomienia gazociągu Baltic Pipe, czyli 1 października 2022 roku, a wiec terminu, który był wcześniej przewidziany w harmonogramie realizacji tej inwestycji.
Także wiceminister d/s kimatu Adam Guibourge- Czetwertyński, który spotkał się ministrem klimatu Danii, Danem Jorgensenem na ostatnim posiedzeniu Rady UE d/s klimatu w Brukseli, potwierdził, że Duńczycy są mocno zaangażowani w projekt Baltic Pipe.
Duński minister podczas tej rozmowy stwierdził, że „operator Energinet.dk, pilnie pracuje nad sposobami wypełnienia wymogów środowiskowych oraz zapewnieniem realizacji projektu na czas”.
O chęci swojego zaangażowania w rozwiązanie problemu duńskiego operatora, poinformowała także Komisja Europejska, która w swym oświadczeniu podkreśliła, że budowa Baltic Pipe „jest ważnym elementem dywersyfikacji dostaw gazu, dzięki któremu możliwe będzie częściowe uniezależnienie się od rosyjskiego paliwa”.
3. Przypomnijmy, że projekt Baltic Pipe składa się aż z 5 elementów: połączenia systemu norweskiego na Morzy Północnym z systemem duńskim, rozbudowy trasy przesyłu gazu przez Danię, budowę tłoczni gazu na duńskiej wyspie Zelandia, podmorski gazociąg z Danii do Polski wraz z terminalem odbiorczym, oraz z rozbudowy polskiego systemu przesyłowego.
Baltic Pipe ma mieć zdolność przesyłową 10 mld m3 gazu rocznie z Danii do Polski i 3 mld m3 z Polski do Danii, co stworzy także możliwość przesyłania gazu wydobywanego przez PGNiG z własnych złóż, znajdujących się na Norweskim Szelfie Kontynentalnym i na Morzu Północnym.
Gazociąg Baltic Pipe jest kluczowym przedsięwzięciem do zapewnienia Polsce bezpieczeństwa w zakresie dostaw gazu, bowiem po rozbudowie gazoportu w Świnoujściu umożliwiającej przyjmowanie 7,5 mld m3 gazu skroplonego i zwiększenia wydobycia własnego w 2022 roku, jak już wspomniałem, nie będziemy musieli przedłużać umowy od dostaw gazu z Rosji.
W ten sposób już pod koniec 2022 roku „Balitic Pipe może być kolejnym oknem na świat polskiego systemu gazowego, a ponadto w ten sposób możemy realnie doprowadzić do zróżnicowania dostaw gazu, szczególnie nierosyjskiego na nasz rynek, a także rynki innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej” (trwają intensywne rozmowy z krajami UE położonymi na południe od Polski, dotyczące rozbudowy ich sieci gazowych na kierunku Północ-Południe).