1 .Wczoraj na konferencji prasowej przewodnicząca KE Ursula von der Leyen i wiceprzewodniczący Frans Timmermans, przedstawili pakiet legislacyjny dotyczący klimatu i energii nazwany „Fit for 55”.
Nazwa nawiązuje do nowego celu redukcji emisji CO2 w roku 2030 z dotychczasowych 40% w stosunku do emisji z 1990 roku do 55%, aby w ten sposób urealnić osiągnięcie przez UE zerowej emisji netto w 2050 roku (zarówno redukcja CO2 w roku 2030 o 55% jak i zeroemisyjność w 2050 roku dotyczą całej UE , a nie poszczególnych krajów członkowskich).
Przedstawiony przez KE pakiet legislacyjny składa się aż 13 wniosków legislacyjnych (niektóre z nich są nowe, inne stanowią zmiany istniejących już przepisów) ale ze względu na obszerność i skutki dla państw członkowskich, ich akceptacja przez PE i kraje członkowskie zajmie około 2 lat.
Trzeba przy tej okazji wyrazić nadzieję, że ich ostateczny kształt, będzie taki, aby i nie doprowadzić do utraty konkurencyjności przez europejską gospodarkę, a więc nie doprowadzić do jej „zamordowania” na oczach świata.
2. Aby osiągnąć ambitny cel redukcyjny już w 2030, KE proponuje głębokie zmiany w podstawowym instrumencie realizacji polityki klimatycznej czyli europejskim systemie handlu emisjami (EU ETS).
Miałyby one polegać z jednej strony na objęciu tym systemem kolejnych sektorów: transportu morskiego i lądowego oraz budownictwa (obecnie objęte są nim elektroenergetyka, ciepłownictwo, przemysł i lotnictwo), a także redukcji liczby dostępnych pozwoleń na emisję CO2 i jeszcze mocniejsze ograniczenie liczby darmowych pozwoleń.
Będzie to oznaczać dalszy wzrost cen tych pozwoleń, już w tej chwili ich cena osiąga 45 Euro za tonę emisji, a w momencie uruchomienia tego mechanizmu, kilkanaście lat temu, wynosiła zaledwie 3 euro za tonę.
W celu złagodzenia ewentualnych negatywnych skutków społecznych wzrostu cen uprawnień, a w konsekwencji cen energii elektrycznej i cieplnej, KE proponuje powołanie Społecznego Funduszu Klimatycznego, tworzonego z wpłat pochodzących z budżetu UE, a także 25% wpływów z handlu emisjami paliw dla transportu drogowego i budownictwa (zdaniem KE w latach 2025-2032 byłaby to kwota ok. 72 mld euro).
3. Kolejnym instrumentem służącym ograniczeniu emisji CO2 jest tzw. wspólny wysiłek redukcyjny (ESR), służący redukcji emisji CO2 w sektorach nie objętych systemem ETS, przy czym rozdział wysiłku redukcyjnego pomiędzy kraje członkowskie w tym mechanizmie jest uzależniony od wysokości PKB na mieszkańca.
Do tej pory najzamożniejsze państwa miały zredukować emisję do 40% poniżej poziomów z 2005 roku, najbiedniejsze utrzymać poziom z 2005 roku, a podniesienie celu redukcyjnego do 55% oznacza konieczność podniesienia tych zobowiązań dla wszystkich krajów członkowskich.
Pakiet zawiera także propozycje podniesienia udziału energii odnawialnej w miksie energetycznym z obecnych 32% do 40% dla całej UE, co także oznacza podniesienie tego udziału dla poszczególnych krajów członkowskich.
4. Kolejnym instrumentem jest zaproponowana przez KE opłata od importu emisji (CBAM) co ma poprawić konkurencyjność europejskich firm, tyle tylko że jej wprowadzenie wymaga zgody na poziomie WTO, a to jak się można domyślać nie będzie ani łatwe, ani szybkie.
Pakiet jest uzupełniony o rozwiązania dotyczące emisji związanych z użytkowaniem gruntów i leśnictwem (LULUCF) i dotyczy pochłaniania CO2, do 2030 roku dla całej UE ma to być 310 mln ton, odpowiednio rozdzielone na poszczególne kraje.
Wreszcie w pakiecie znajduje się propozycja nowelizacji rozporządzenia dotyczącego norm emisji CO2 przez samochody osobowe i dostawcze poprzez obniżenie średnich emisji z nowych samochodów o 55% do roku 2030 i o 100% do roku 2035.
5. To oczywiście tylko niektóre propozycje zawarte w nowym pakiecie dotyczącym klimatu i energii ale wszystkie one oznaczają nałożenie dodatkowych obciążeń na w zasadzie wszystkie dziedziny naszego życia, co będzie skutkowało wzrostem kosztów, a w konsekwencji i cen.
Wiele z nich jest co najmniej kontrowersyjnych, więc w długim procesie legislacyjnym, należy dążyć albo do ich eliminacji albo złagodzenia ich skutków, trudno bowiem sobie wyobrazić, żeby KE chciała „zamordować” europejską gospodarkę na oczach całego świata.