1. W grudniu poprzedniego Rada Ministrów zdecydowała, że nie będzie proponowała kolejnego odroczenia wejścia w życie ustawy o podatku od sprzedaży detalicznej, która do tego momentu była corocznie, aż 4-krotnie odraczana ze względu na postępowanie przez Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE).
Przypomnijmy, że na początku września poprzedniego roku TSUE w II instancji rozpatrywał odwołanie Komisji Europejskiej (KE) od wyroku z maja 2019, w którym to w I instancji unijny Sąd przyznał rację polskiemu rządowi w sporze o wprowadzenie podatku od sklepów wielkopowierzchniowych.
Wprawdzie w II instancji TSUE dopiero w marcu 2021 roku potwierdził ,że unijny Sąd I instancji rozstrzygając spór z KE na korzyść Polski, miał rację ale już od stycznia podmioty objęte tym podatkiem były zobowiązane do jego odprowadzania do budżetu.
Właśnie resort finansów poinformował ,że wpływy z tego podatku za I półrocze tego roku wyniosły 1,074 mld zł.
2. Przypomnijmy, że to rząd ówczesnej premier Beaty Szydło zdecydował o przyjęciu skali progresywnej tego podatku składającej się z dwóch stawek: 0,8% wartości obrotu od przychodu pomiędzy 17 mln zł, a 170 mln zł miesięcznie i 1,4% wartości obrotu od przychodu powyżej 170 mln zł miesięcznie (oznacza to, że przychody poniżej 17 mln zł miesięcznie, a więc 204 mln zł rocznie, nie podlegają temu podatkowi).
Ważnym rozwiązaniem przyjętym przez Radę Ministrów jest to, że wspomniany przychód dotyczy tylko sprzedaży detalicznej (a więc sprzedaży na rzecz osób fizycznych nie prowadzących działalności gospodarczej oraz rolników ryczałtowych), przy czym przychód nie będzie obejmował wartości podatku należnego VAT (czyli opodatkowana jest wartość sprzedaży netto, bez podatku VAT).
3. Ponadto to nowe obciążenie podatkowe ma na celu oprócz przyniesienia dodatkowych dochodów podatkowych do budżetu, także wyrównanie szans pomiędzy wielkimi sieciami i sieciami dyskontów, a mniejszymi przedsiębiorstwami handlowymi, a także wsparcie dla rodzimych producentów żywności, którzy sprzedają swoje produkty głównie w lokalnych sklepach małych i średnich przedsiębiorstw.
Podatek ma również spowodować doprowadzenie do efektywnego opodatkowania sieci wielkopowierzchniowych, które unikają pełnego opodatkowania w Polsce, transferując część zysków za granicę, a w konsekwencji powstrzymania ekspansji sklepów dyskontowych i wielkich zagranicznych sieci sklepowych.
Bowiem jeszcze w 2008 sklepy małoformatowe w Polsce stanowiły 51% wszystkich placówek handlowych, a według szacunków na koniec 2019 roku tego rodzaju sklepy stanowiły już mniej niż 30% wszystkich sklepów (i ten proces zmniejszania liczby małych sklepów trwa nadal).
4. Dochody z tytułu podatku od supermarketów zostały wprowadzone przez Radę Ministrów do budżetu na 2021 w wysokości 1,5 mld zł, a jak już wspomniałem po I półroczu , wyniosły one 1, 074 mld zł i to mimo poważnych ograniczeń w handlu detalicznym w ciągu pierwszych 4 miesięcy tego roku.
Można więc śmiało zakładać, że na koniec tego roku wpływy z tego podatku zdecydowanie przekroczą 2 mld zł i w związku z tym należy postawić pytanie Komisji Europejskiej, której działania spowodowały aż 4- letnie opóźnienie we wprowadzeniu go w naszym kraju, kto pokryje straty z tego tytułu (a sumarycznie mogły one przez ten czas sięgnąć 10 mld zł).
Przy tej okazji należy przypomnieć ,że obroty sieci handlowych, których ten podatek dotyczy, sięgnęły w 2019 roku astronomicznej kwoty 120 mld zł, a wpłaty podatku CIT przez te firmy nie przekroczyły sumarycznie 1 mld zł, co oznacza, że płaciły one podatek średnio poniżej 1% obrotów.
Wreszcie więc przede wszystkim zagraniczne sieci handlowe, zaczęły płacić podatki w Polsce, i choć ciągle jeszcze, udaje im się unikać płacenia podatku dochodowego w naszym kraju, to podatku od sprzedaży detalicznej już jednak teraz nie unikną.