- Do porządku obrad tzw. minisesji Parlamentu Europejskiego w Brukseli, udało się wczoraj wprowadzić punkt dotyczący kryzysu na granicy białorusko-polskiej, przy czym większość lewicowo-liberalna zdecydowała, że w tytule znalazło się sformułowanie o kryzysie humanitarnym.
Większość posłów zabierających debacie podkreślała, że ta sytuacja to element wojny hybrydowej, realizowanej przez reżim Łukaszenki, niektórzy wspominali o politycznym i logistycznym wsparciu Putina, bez którego białoruski satrapa, nie odważyłby się w ten sposób zaatakować wschodniej granicy Unii Europejskiej.
Wsparł Polskę szef frakcji EPL w PE Manfred Weber, wygłosił nawet tezę o konieczności finansowego wsparcia naszego kraju w budowaniu zapory na granicy, co spotkało się z głośnym sprzeciwem europejskiej lewicy i komunistów.
- Niestety znowu nie popisali się reprezentujący opozycję Polacy, między innymi reprezentujący Platformę, Andrzej Halicki w sposób absurdalny zaatakował polski rząd, zarzucając mu brak współpracy z UE w rozwiązywaniu kryzysu na granicy białorusko-polskiej.
Co najdziwniejsze ten zarzut pojawił się w dniu wizyty szefa Rady Europejskiej Charlesa Michela w Polsce i jego blisko dwugodzinnej rozmowy z premierem Morawieckim, po której nie tylko wyraził on solidarność z naszym krajem, a także zapowiedział stanowcze działania UE w tej sprawie w tym sankcje na linie lotnicze uczestniczące w procederze przerzutu imigrantów z Bliskiego Wschodu do Mińska.
Ba potwierdził, że na najbliższym posiedzeniu Rady Europejskiej, odbędzie się debata szefów rządów o budowie na granicy wschodniej UE odpowiedniej infrastruktury technicznej oraz o możliwościach jej finansowania ze środków europejskich.
- Jeszcze bardziej brutalnie atakował polski rząd reprezentujący Lewicę Robert Biedroń, który nie tylko twierdził, że nie daje on sobie rady z ochroną granicy białorusko-polskiej ale także brutalnie obchodzi się z uchodźcami, którzy nielegalnie ją sforsują.
Lewica konsekwentnie nazywa imigrantów ekonomicznych, uchodźcami, w ten sposób chce wymusić specjalny tryb ich traktowania, przyjmowania wniosków azylowych, choć polskie służby mają już wielotygodniowe doświadczenia, że ci którym uda się sforsować granicę, nie chcą ich składać w naszym kraju.
Ataki na polski rząd, posłów wybranych w naszym kraju, zmagającym się wręcz ze szturmem setek imigrantów, którzy siłą od kilku dni próbują siłowo forsować granicę białorusko-polską, prowadzony na sali obrad PE w Brukseli jest wyjątkową niegodziwością.
- Zabierałem glos w tej debacie, podkreśliłem, że ten kryzys migracyjny, a w zasadzie polityczny na wschodniej granicy UE, spowodował nie tylko Łukszenka ale także wspierający go Putin i jeżeli mówimy o sankcjach, to należy karać nie tylko bezpośredniego sprawcę ale także rękę, która do tych czynów go popchnęła.
Przypomniałem, że Putin stara się o zgodę Komisji Europejskiej na certyfikację gazociągu Nord Stream2 i ta nie może się na to zgodzić, dopóki Gazprom nie wypełni obowiązków wynikających z III pakietu energetycznego.
Podziękowałem także wszystkim tym parlamentarzystom, którzy w czasie debaty wspierali nasz kraj i podkreślali, że Polska broni kraje Europy Zachodniej przed kolejną falą nielegalnej imigracji ekonomicznej.
- Niektórzy europosłowie wywodzący się z partii opozycyjnych po raz kolejny dali dowód, że nawet w sytuacji poważnego zagrożenia naszego kraju, atakowanie polskiego rządu, traktują jako wręcz partyjny obowiązek.
Jest to tym dziwniejsze w sytuacji kiedy środowa debata w polskim Sejmie na ten sam temat, przebiegała bez politycznych ataków na polski rząd ze strony opozycji nawet tej, która do tej pory określała się jako totalna.
Czyżby zawiodła komunikacja Halickiego z Tuskiem i Biedronia z Czarzastym, czy też atakowanie polskiego rządu na tyle weszło im w krew, że w Brukseli już nie potrafią inaczej?