- Wszystkie 3 kraje należące do UE i jednocześnie graniczące z Białorusią, a więc Łotwa, Litwa i Polska, zdecydowały się budować stałe zapory na granicy z tym krajem, po tym jak nasiliły się wręcz fizyczne ataki na nią, grup imigrantów, przygotowywanych wcześniej przez służby specjalne reżimu Łukaszenki.
Taką decyzję podjęła najwcześniej Litwa i w jej parlamencie tylko jeden z posłów, zdecydował się w tej sprawie głosować przeciw, w parlamencie łotewskim, nikt nie głosował przeciw, natomiast w polskim Sejmie aż 174 posłów było przeciw, wszyscy z Platformy (tylko poseł Sonik wstrzymał się od głosu), wszyscy z Lewicy (tylko poseł Biejat wstrzymała się od głosu) i wszyscy posłowie z koła Szymona Hołowni.
Ba na wcześniejszym etapie procedowania, senatorowie Platformy próbowali odrzucić uchwaloną przez Sejm ustawę, tylko głosy senatorów Prawa i Sprawiedliwości, jednej senator niezależnej i dwójki senatorów z PSL-u, spowodowały, że to się nie udało.
Uchwalono tylko poprawki, które później zostały odrzucone przez większość sejmową Zjednoczonej Prawicy, wspartą przez posłów Pawła Kukiza i większość posłów koła Konfederacji.
- Zresztą parlamentarzyści Platformy i Lewicy od lipca, kiedy na granicy białorusko-polskiej, zaczęli się pojawiać masowo imigranci z Bliskiego Wschodu, atakowali zarówno rząd, jak i Straż Graniczną, twierdząc, że wprawdzie granicy trzeba pilnować ale jednocześnie trzeba wykazywać się humanitaryzmem i imigrantów przyjmować (zresztą politycy opozycji konsekwentnie mówią nie o imigrantach ale uchodźcach).
To właśnie wtedy mieliśmy te słynne wycieczki na granicę posła Starczewskiego i posłanki Jachiry, posłów Jońskiego i Szczerby, a także polityków Lewicy, między innymi posła Gduli, i wicemarszałek Senatu, senator Morawskej-Staneckiej, którzy w świetle kamer próbowali rozliczać funkcjonariuszy Straży Granicznej z humanitaryzmu wobec imigrantów, ba żądali ujawnienia ich nazwisk i adresów.
Te skandaliczne zachowania polityków, wspieranych zresztą przez część mediów, otwarcie walczących z obecnym polski rządem, były jedną z przyczyn decyzji o wprowadzeniu stanu wyjątkowego na granicy, żeby służby mundurowe mogły się skupić na jej chronieniu, a nie pilnowaniu nieodpowiedzialnych polityków i towarzyszących im dziennikarzy, którzy chcieli ją forsować.
Zresztą wprowadzeniu stanu wyjątkowego w wąskim, wynoszącym 3 km pasie przygranicznym, na trenie dwóch województw podlaskiego i lubelskiego, Platforma i Lewica były także przeciwne, posłowie i senatorowie tych partii głosowali przeciwko jego przedłużeniu o kolejne 2 miesiące.
- Dopiero po pokazaniu w mediach filmów z przemarszem kolumny około 2 tysięcy imigrantów pod nadzorem białoruskich żołnierzy oraz w związku z fizycznymi szturmami tymczasowego ogrodzenia na granicy białorusko-polskiej pod Kuźnicą przez setki imigrantów, politycy Platformy i Lewicy zmienili retorykę.
Przestali atakować funkcjonariuszy Straży Granicznej, okazało się także, że teraz już są potrzebni i użyteczni żołnierze WOT, wcześniej nazywani przez opozycję „wojskiem Macierewicza” albo „zabawą w wojsko”, okazało się także, że tymczasowa zapora jest jednak skuteczna i ułatwia pracę służbom mundurowym po polskiej stronie.
Na nadzwyczajnym posiedzeniu Sejmu zwołanym w ostatnim tygodniu przez marszałek Elżbietę Witek w związku z pogarszającą się sytuacją na granicy białorusko-polskiej, nie było już ataków opozycji na rząd i służby mundurowe, a próby merytorycznej dyskusji, co jeszcze trzeba zrobić, aby skutecznie chronić polską granicę wschodnią i jednocześnie zewnętrzną granicę Unii Europejskiej.
- Mimo tej zmiany w narracji opozycji, a także wstrzymaniu ataków na rząd i służby mundurowe już zawsze za posłami i senatorami Platformy i Lewicy, będzie się ciągnąć, to głosowanie przeciw budowaniu zapory na granicy w sytuacji jej prawdziwego zagrożenia realizowanego przez reżim Łukaszenki przy wsparciu politycznym i logistycznym Rosji.
Na Litwie i Łotwie opozycja potrafiła się zachować pro państwowo w sytuacji poważnego zagrożenia ze Wschodu, w Polsce niestety nie i dopiero dramatyczne obrazy pochodzące ze wschodniej granicy, zmieniły jej narrację, choć pewnie nie na długo.