- Donald Tusk jak już publicznie zabiera głos, wszytko jedno czy udzielając wywiadów, czy dokonując wpisów na portalach społecznościowych, zawsze zaczyna od ataków na Prawo i Sprawiedliwość i prezesa Jarosława Kaczyńskiego.
Tak było i wczoraj, udzielając wywiadu Renacie Grochal w programie „Onet Opinie” do grona „zdrajców polskiego interesu narodowego” jak to ujął, dopytywany przez prowadzącą, zaliczył wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego.
Pretekstem do takiego ataku było sobotnie spotkanie w Warszawie przewodniczących partii konserwatywnych i prawicowych z 11 unijnych krajów, w tym szefowej francuskiego Frontu Narodowego Marie Le Pen, która w wywiadzie dla Rzeczpospolitej stwierdziła, że „Ukraina należy do strefy wpływów Rosji”.
- Z tą wypowiedzią liderzy Prawa i Sprawiedliwości oczywiście się nie zgadzają ale tego rodzaju wypowiedzi to jeszcze nie powód, aby się nie porozumiewać z partiami konserwatywnymi z Europy Zachodniej w innych na przykład unijnych sprawach.
Co więcej Tusk, który ostatnie 5 lat spędził w Brukseli powinien mieć wiedzę, że większość partii w krajach Europy Zachodniej, w związku z tym, że kraje te nie doświadczyły bezpośrednio agresywnych działań Rosji, ma dużo wyrozumiałości dla tego kraju i prowadzonej przez niego polityki.
Ten przyjazny stosunek do Rosji powoli się jednak zmienia, w związku z agresją Rosji na Gruzję, Mołdawię i Ukrainę, a także wykorzystywaniem surowców energetycznych do oddziaływania politycznego także na kraje Europy Zachodniej.
Wręcz szok wywołały w ostatnich miesiącach działania Rosji za pośrednictwem Gazpromu, które doprowadziły do gwałtownego aż 7-krotnego wzrostu cen gazu, które natychmiast przełożyły się na równie gwałtowny ponad 2-krotny wzrost cen energii elektrycznej w wielu krajach Europy Zachodniej.
- Tusk wykorzystując jako pretekst wypowiedź Marie Le Pen, zaatakował wicepremiera Kaczyńskiego zaliczając go do „zdrajców polskiego interesu narodowego” ale jest to klasyczne odwracanie wektorów.
Przewodniczący Platformy doskonale wie, że przyzwalając jako premier naszego kraju, a później szef Rady Europejskiej na działania Niemiec w sprawie wspólnej realizacji z Rosją gazociągu Nord Stream2, dał do ręki Putinowi instrument, który jest dla Ukrainy podwójnie zabójczy.
Jeżeli tym gazociągiem popłynie gaz do krajów Europy Zachodniej, to Rosja zapewne zrezygnuje z przesyłania gazociągami biegnącymi przez Ukrainę, a to pozwoli Rosji szantażować energetycznie ten kraj.
Po drugie rezygnacja przez Rosję z przesyłania gazu przez Ukrainę, pozbawi ten kraj wpływów za tranzyt, a te wynosiły ostatnio około 2 mld USD rocznie i były znaczącym źródłem dochodów budżetowych.
- Tusk działając w sprawie Nord Stream2 zgodnie z niemieckim interesem, doprowadził do tego, że Rosja uzyskała silne instrumenty przy pomocy których może szantażować Ukrainę i to szantażować skutecznie.
Mając takie „zasługi” dla tego kraju wykorzystuje każdą okazję do „odwrócenia wektorów” i pokazania, że to jego przeciwnicy polityczni nie dbają o interesy Ukrainy i nie chcą jej wspierać w sytuacji zagrożenia ze strony Rosji.
Tym brakiem dbałości o interesy Ukrainy ze strony wicepremiera Kaczyńskiego, miało być zaproszenie do Warszawy Marie Le Pen, która w wywiadzie dla Rzeczpospolitej umieściła Ukrainę w rosyjskiej strefie wpływów.
Tusk „odwracając wektory” liczy na krótką pamięć Polaków albo ich niewiedzę w sprawie jego „zasług” dla Polski i innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej w okresie kiedy piastował jedno z najważniejszych stanowisk, przewodniczącego Rady Europejskiej.