Prezydent Andrzej Duda o grupie z Polski, która w Brukseli szkodzi naszemu krajowi

  1. Dzisiaj w tygodniku „Sieci” ukazał się wywiad z prezydentem Andrzejem Dudą, w którym została poruszona kwestia jego zaangażowania w rozwiązanie sporu pomiędzy Komisją Europejską i polskim rządem.

Prezydent mówi o swojej inicjatywie nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym, który był konsultowany w Brukseli, a rozwiązania w nim zawarte, odpowiadały na wszystkie wątpliwości przedstawione przez przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen.

Ustawa w takim kształcie została przyjęta przez Parlament i podpisana przez prezydenta, co spowodowało przyjęcie pozytywnej opinii przez Komisję Europejską o polskim KPO (przy 5 głosach odrębnych), następnie jego przyjęcie przez Radę Unii Europejskiej (ministrów finansów) ale do tej pory nie została zdjęta polityczna blokada w sprawie przekazania naszemu krajowi środków finansowych.

Prezydent Duda mówi wprost w tym wywiadzie, że został oszukany przez szefową KE i dodaje „ja już żadnych odpowiedzi na sugestie z tamtej strony, realizował nie będę”.

 

  1. Co więcej prezydent Duda mówi także „nie wierzę w to, że dalsze wychodzenie naprzeciw oczekiwaniom tamtej strony, przyniesie jakiekolwiek rezultaty” i dodaje „za dużo dobrej woli z polskiej strony zostało wykazane”.

W wywiadzie podkreśla również, „że w Brukseli jest grupa osób z Polski (urzędników europosłów, innych polityków), która prowadzi politykę sprzeczną z podstawowymi interesami państwa polskiego i zaciera ręce, gdy Polsce się szkodzi”.

Zwraca również uwagę, że „cały obóz liberalno-lewicowy, którego przedstawiciele w większości zasiadają w Komisji Europejskiej, za wszelką cenę, chce doprowadzić do zmiany władzy w Polsce”.

Bardzo wymownym faktem potwierdzającym to stwierdzenie prezydenta jest wypowiedź Ursuli von der Leyen, która na zjedzie Europejskiej Partii Ludowej, na którym Tusk „pożegnał się” ze stanowiskiem przewodniczącego EPL, mówiła wprost, że z radością powita go w Brukseli jako nowego polskiego premiera.

 

  1. Przy tej okazji wypada przypomnieć, że w połowie października w radiu „Zet” w rozmowie z red. Bogdanem Rymanowskim, szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej, minister Jakub Kumoch, odsłonił kulisy rozmów Kancelarii Prezydenta ze współpracownikami przewodniczącej KE w sprawie zakończenia sporu pomiędzy Brukselą i Warszawą.

Jak poinformował wtedy minister Kumoch z otoczenia przewodniczącej KE przyszedł w lutym tego roku sygnał, że samo złożenie przez prezydenta RP projektu nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym, spowoduje odblokowania KPO.

Jak wyjaśnił sygnał ten jak w klasycznej dyplomacji został zrozumiany tak „idzie wojna na Ukrainie, musimy szybko zawrzeć pokój, potrzebujemy uratowania twarzy, więc dajcie nam coś. Daliśmy”.

 

  1. Przy okazji przekazania projektu ustawy do KE, prezydent powiedział przewodniczącej KE jeszcze jedną rzecz „ja nie jestem królem parlamentu w Polsce, nie mam większości parlamentarnej, której będę mógł kazać przyjąć moją ustawę” i dodał „szefowa KE to rozumiała”.

Po tych rozmowach prezydent projekt ustawy złożył w marcu w polskim parlamencie i w tym momencie powinno być odblokowane KPO i wtedy się zaczęło „no dobrze, dobrze ale ta ustawa chcemy ją przeanalizować i analizowano ją blisko 6 miesięcy”.

Okazało się „przewodnicząca von der Leyen, mimo zawartego porozumienia, była po prostu zbyt słaba politycznie, by przekonać swoje środowisko, a zwłaszcza swoje grupy nacisków”.

Na pytanie red. Rymanowskiego, czy prezydent czuje się w tej sytuacji oszukany, minister Kumoch, potwierdził, że tak właśnie jest.

 

  1. Wszystko więc wskazuje na to, że nastąpiła zmiana w podejściu samej przewodniczącej von der Leyen do przekazywania środków Polsce w ramach KPO, nie okazała się ona dostatecznie silna i odważna politycznie, aby się przeciwstawić radykalnej frakcji zarówno w Parlamencie Europejskim jak w samej Komisji, która chce „głodzić” finansowo nasz kraj.

Nie ulega również wątpliwości, że taka ewidentnie pozaprawna blokada środków dla Polski, może być formą pomocy dla Donalda Tuska, który ponad rok temu, dostał zadanie „odsunięcia PiS od władzy” i stara się je realizować (potwierdza to także prezydent Duda w tym wywiadzie).

Kalkulacja jest mniej więcej taka, nie przekażemy środków Polsce, obciążając odpowiedzialnością za to rząd PiS, przynajmniej część wyborców tzw. środka, się od tej partii odwróci, co pozwoli opozycji wygrać wybory i wrócić do władzy.