1. Jak poinformował w mediach minister Wojciech Kolarski , prezydent Karol Nawrocki w związku z napływającymi informacjami o nie przyjmowaniu pacjentów przez część placówek ochrony zdrowia, chce zwołać Radę Gabinetową w tej sprawie. Na coraz liczniejsze medialne informacje o blokadzie przyjęć w wielu szpitalach, a także ograniczaniu przyjęć nowych pacjentów do programów lekowych, nie reaguje ani obecne kierownictwo ministerstwa zdrowia, ani premier Donald Tusk. Ba wiceministrowie tego resortu w mediach wypuszczają „balony próbne”, mówiąc o konieczności likwidacji około 30% szpitali w Polsce ( a więc około 200 placówek), konieczności ustalenia limitów wynagrodzeń dla lekarzy, a w związku z likwidacją wielu porodówek, nawet o przyjmowaniu porodów na Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych (SOR-ach).

 

2. Oczywiście nie przyjmowanie pacjentów przez szpitale nie jest dla rządu Tuska żadnym zaskoczeniem, bowiem już na pod koniec września, szefowie organizacji zrzeszających dyrektorów szpitali powiatowych, menedżerów opieki zdrowotnej, ale także związków zawodowych pielęgniarek, fizjoterapeutów, diagnostów laboratoryjnych, a nawet szef biura polityki zdrowotnej prezydenta M. St. Warszawy Rafała Trzaskowskiego, wystosowali dramatyczny list do premiera. Pisali w nim o konieczności zabezpieczenia w budżecie państwa środków finansowych gwarantujących bezpieczeństwo zdrowotne zdrowotne Polaków i zwracali uwagę, że już w roku bieżącym, brakuje w systemie opieki zdrowotnej około 14 mld zł. Ostrzegali ,że brak tych środków będzie skutkować ograniczeniem dostępności świadczeń dla pacjentów, zamykaniem oddziałów szpitalnych i zapaścią całego systemu ochrony zdrowia, co właśnie się potwierdza. Wzywali też premiera Tuska do podjęcia pilnych działań stabilizujących sytuację finansową we wszystkich miejscach, w których udzielane są świadczenia zdrowotne Polkom i Polakom, ale mimo upływu już blisko 2 miesięcy od otrzymania tego listu, nie znalazł on czasu , aby zająć się tym problemem.

 

3.Trzeba przy tym podkreślić, że mimo corocznego wzrostu nakładów na ochronę zdrowia, wynikających z w prowadzonej przez rząd Prawa i Sprawiedliwości ustawy o jej finansowaniu, z której wynika, że w 2027 roku nakłady te powinny wynieść 7% PKB ( przy czym PKB z roku n-2), następuje coraz szybszy „rozjazd” pomiędzy środkami gromadzonymi w NFZ ze składki zdrowotnej i dotacji budżetowej, a wartością zrealizowanych świadczeń zdrowotnych w placówkach ochrony zdrowia, posiadających kontrakty z Funduszem. W tym roku szacunkowo miało zabraknąć około 30 mld zł ( po skierowaniu dodatkowych środków, obecnie brakuje 10 mld zł), w 2026 roku aż 50 mld zł i nawet decyzja o wzroście dotacji z budżetu do 26 mld zł na następny rok, nie rozwiązuje problemu braku środków, w dalszym ciągu według szacunków będzie brakować około 23 mld zł. Bez zwiększenia finansowania NFZ z budżetu państwa, następuje coraz wyraźniejsza zapaść finansowa w placówkach ochrony zdrowia ochrony zdrowia, co w 3 ostatnich miesiącach tego roku, spowodowało ograniczanie, albo nawet zaniechanie przyjęć pacjentów do szpitali.

 

4. Premier Tusk i jego PR-owcy robią wszystko aby odwracać uwagę Polaków od tej dramatycznej sytuacji w ochronie zdrowia, stąd przyśpieszanie tzw. rozliczeń polityków Prawa i Sprawiedliwości. Prokuratura ministra Żurka kieruję więc coraz to nowe wnioski o uchylanie immunitetów posłom opozycji, ba nawet jak w przypadku byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro, wniosek o aresztowanie, a duża część mediów wspierających rząd Tuska, czyni z tego tematy dnia, a nawet wielodniowe seriale. W tej sytuacji reakcja prezydenta Karola Nawrockiego i rozważanie zwołania Rady Gabinetowej w sprawie dramatycznej sytuacji w ochronie zdrowia jest nie tylko realizacją zawołania prezydenta z kampanii wyborczej „ Po pierwsze Polska, po pierwsze Polacy”, ale także formą nacisku na rządzących, aby środki budżetowe na ochronę zdrowia, wyraźnie zwiększyć w ramach trwających prac nad budżetem państwa na 2026. Taką poprawkę opiewającą na 23 mld zł, złożył już klub Prawa i Sprawiedliwości, wskazując odpowiedzialnie źródła jej finansowania i jeżeli nie zostanie ona przyjęta, to nie przyjmowanie pacjentów przez szpitale, wróci w następnym roku już latem , a nie jak w tym roku, jesienią.

1. Ledwie marszałek Szymon Hołownia złożył rezygnację z funkcji marszałka Sejmu, a jak się okazało, już następnego dnia do urzędu miasta w Otwocku weszli przedstawiciele służb, którzy na zlecenie Prokuratury Regionalnej w Katowicach, przejęli dokumenty z jego oryginalnymi podpisami. Marszałek wprawdzie złożył rezygnację z funkcji,ale będzie ona obowiązywać dopiero od 18 listopada od godziny 8., a więc ciągle jest drugą osobą w państwie,ale mimo tego prokuratura pod kierownictwem ministra Żurka, nie chciała, aż tak długo czekać. Marszałek mieszka na terenie tej gminy w związku z tym w urzędzie znajdowały dokumenty z jego podpisami, które jak sugerują media, prokuratura chce wykorzystać jako materiał porównawczy w analizie grafologicznej dotyczącej afery Collegium Humanum.

 

2. Afera Collegium Humanum dotycząca marszałka Hołowni wybuchła w listopadzie 2024 roku, kiedy to w tygodniku Newsweek, ukazał się artykuł, w którym jego autorka twierdziła, że był on studentem tej uczelni, choć nie pojawiał się na zajęciach. Autorka twierdziła także ,że Hołownia znajdował się na liście studentów tej uczelni, ba że w jej archiwach znajduje się między innymi podpis marszałka po złożonym przyrzeczeniem studenckim. Marszałek publicznie zaprzeczał, wprawdzie miał interesować się studiowaniem na tej uczelni, ale ostatecznie z studiów nie podjął ,czesnego nie wpłacał, w zajęciach nie uczestniczył, więc stwierdzenia zawarte w tekście, są zwyczajnie nieprawdziwe. O tej uczelni stało się głośno, kiedy w mediach ukazały się teksty o tym że władze uczelni ( jej rektor), miały umożliwiać licznym osobom, uzyskanie dyplomów jej ukończenia, bez uczestnictwa w zajęciach, a jeszcze powszechniejszym procederem, było uzyskiwanie dyplomów MBA, które umożliwiały zasiadanie w radach nadzorczych spółek, tylko w oparciu o wpłaty za tego typu studia.

 

3. Wtedy aferę szybko wyciszono, okazuje się jednak, że w sytuacja kiedy Hołownia przestaje być marszałkiem, śledztwo w jego sprawie prowadzone przez Prokuraturę Regionalną w Katowicach, gwałtownie przyśpiesza. Natychmiast po ujawnieniu przez media informacji o obecności służb w urzędzie miasta Otwock w sieci pojawiły się spekulacje, że ponowne zajęcie się marszałkiem Hołownią przez prokuraturę jest formą zemsty za jego nieustępliwość w sprawie przeprowadzenia zaprzysiężenia prezydenta Karola Nawrockiego. Trudno sobie bowiem wyobrazić, żeby takie działania prokuratury w sprawie 2. osoby w państwie, odbywały się przynajmniej bez wiedzy i zgody prokuratora generalnego i jednocześnie ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka.

 

4. Przypomnijmy, że 11 czerwca, marszałek Hołownia na konferencji prasowej w Sejmie mówił, że „nie weźmie udziału w zamachu stanu, który miałby między innymi polegać na nie zwołaniu Zgromadzenia Narodowego w celu zaprzysiężenia wybranego 1 czerwca prezydenta- elekta Karola Nawrockiego. Z kolei w połowie lipca dziennikarz Polsatu red. Marcin Fijołek, wprawdzie nie na antenie tej stacji, ale w mediach społecznościowych poinformował, że wg jego ustaleń „marszałek Hołownia otrzymał od premiera Tuska bardzo wyraźną propozycję odłożenia zaprzysiężenia prezydenta-elekta Karola Nawrockiego, albo jego zwołania i po paru minutach przerwania i odłożenia posiedzenia na świętego nigdy”. Marszałek Hołownia miał odmówić Tuskowi, ale od tamtej pory nasiliły się ataki w mediach, zarówno na niego jak i na jego formację Polska2050, a także na ministrów tej partii w rządzie. Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi w tej sprawie postępowanie, marszałek Hołownia jest w niej świadkiem , już raz składał zeznania, zapewne będą kolejne, bowiem nie odpowiadał jeszcze na pytania prawników reprezentujących Trybunał Konstytucyjny i Krajową Radę Sądownictwa, a obydwie te instytucje uznają się za pokrzywdzone w tej sprawie.

 

5. Wprawdzie wczoraj premier na konferencji prasowej, Tusk odciął się od tej tej sprawy stwierdzeniem „ że nie zajmuje się zadaniowaniem służb specjalnych wobec polityków obozu rządzącego czy opozycji”, ale nie zabrzmiało to specjalnie wiarygodnie, bo przecież w wielu innych sprawach, dotyczących choćby zemsty na politykach Prawa i Sprawiedliwości, szef rządu, potrafi nawet publicznie ferować wyroki. Co więcej nawet posłowie klubu Polska 2050, po akcji służb w urzędzie miasta Otwock, zaczynają mieć wątpliwości , czy gdy Hołownia zostanie zwykłym posłem, działania prokuratury, przeciwko niemu się nie nasilą.

1. Na początku września kiedy Komisja Europejska dokonała wstępnego podziału środków z pożyczki jaką zaciągnie w najbliższym czasie na finansowanie wydatków na obronność, rząd Tuska odtrąbił sukces. Polsce rzeczywiście przyznano wstępnie kwotę 43,7 mld euro, czyli około 200 mld zł, tyle tylko, ze warunki jakie jej towarzyszą, są tak skonstruowane, aby jak największa cześć tych środków została skierowana przez kraje UE do przemysłów zbrojeniowych krajów Europy Zachodniej, głównie Niemiec. O tym, że zasady korzystania z tych środków zostały właśnie tak skonstruowane, świadczy fakt, że Niemcy z najbardziej rozwiniętym przemysłem zbrojeniowym w UE , będąc jednocześnie jednym z czołowych eksporterów uzbrojenia, w ogóle nie wystąpiły z wnioskami o skorzystanie z tych środków, wiedząc ,że i tak duża część tych środków przyznana krajom z Europy Środkowo-Wschodniej, tak trafi właśnie do nich.

 

2. Przypomnijmy, że oprócz Niemiec ze starania o środki z pożyczki SAFE, zrezygnowały także: Holandia, Irlandia, Austria, Szwecja, Słowenia, Malta i Luksemburg, a kwoty wręcz symboliczne zaledwie do 1 mld euro, chcą pożyczyć Dania, Grecja, Cypr, Finlandia i Hiszpania. Pozostałe kraje członkowskie chcą pożyczyć większe środki: Francja, Węgry i Rumunia po ok 16 mld euro, Włochy około 15 mld euro, Belgia i Litwa po ok. 8 mld euro, Łotwa i Portugalia po ok 5 mld euro, Bułgaria ok 3 mld euro oraz Słowacja, Czechy i Chorwacja po ok. 2 mld euro. A więc dwa duże unijne kraje, a mianowicie Francja i Włochy, mające także rozwinięte przemysły zbrojeniowe jednak wnioskowały o trochę większe środki z tej pożyczki na zbrojenia, ale zapewne tylko dla tego, że ze względu na bardzo wysoki poziom długu publicznego, same musiałby pożyczać na rynkach drożej niż zrobi to Komisja Europejska.

 

3. Przypomnijmy także, że warunki korzystania z tej pożyczki przez poszczególne kraje UE, poważnie ograniczają swobodę podejmowania decyzji , co do rodzajów i kierunków zakupów sprzętu wojskowego i uzbrojenia. Ten podstawowy warunek, na który się niestety zgodził rząd Tuska, jest taki, że kluczowym decydentem na co mają być przeznaczane środki pożyczone przez konkretny kraj członkowski, jest Komisja Europejska. Drugim warunkiem jest przeznaczanie tych środków na uzbrojenie, w którym koszt komponentów pochodzących spoza UE, państw EOG-EFTA oraz Ukrainy, nie może przekroczyć 35% szacowanych kosztów produktu końcowego ( a więc przynajmniej 65% kosztów komponentów musi pochodzić z krajów UE, państw EOG-EFTA, albo Ukrainy). Wreszcie trzecim z tych warunków jest konieczność przekazania do KE listy projektów, na które chcemy przeznaczyć pożyczone pieniądze do 28 listopada tego roku do weryfikacji , a następnie po ich ewentualnym zatwierdzeniu ,zawarcia umów z wykonawcami przez pojedyncze państwo członkowskie, tylko do 30 maja 2026 roku. Środki nie wykorzystane w tym pierwszym podejściu , mogą być przeznaczone później tylko na zamówienia wspólne, dokonywane przynajmniej przez dwa, a najlepiej jeszcze więcej państw UE.

 

4. Choć już te warunki narzucone przez KE są trudne do spełnienia, minister finansów nałożył jeszcze dodatkowe, chce na przykład, aby część tych środków wykorzystać do refinansowania zakupów finansowanych z budżetu państwa (części 29), bo w ten sposób zmniejszyłby sobie deficyt budżetowy, bo przecież w ten sposób płatności zostałby przesunięte w czasie. Niestety końcowa faza przygotowania projektów przez resort obrony, ale i MSWiA, które do 28 listopada mają być przekazane do KE, przebiega w chaosie i przepychankach pomiędzy tymi resortami , a ministrem finansów, a dodatkowo jeszcze powołaną zupełnie niedawno, pełnomocnik ds. instrumentu SAFE w Kancelarii Premiera, co zapewne doprowadzi od tego, że w pierwszym podejściu, kiedy zamówienia są kierowane do przemysłu krajowego, wykorzystamy tylko część środków. Ta zasadnicza zostanie wykorzystana już w drugim podejściu, ale będą to musiały być już wspólne zakupy z innymi krajami jak się można domyślać głównie w krajach Europy Zachodniej , a przede wszystkim w Niemczech. KE przygotowywała projekt pożyczki SAFE w porozumieniu z Berlinem, więc zasadnicza część środków z niej trafi do niemieckiego przemysłu zbrojeniowego, a rząd Tuska jeszcze w tym wydatnie pomoże.

1. Niedawno wszystkie samorządy otrzymały z ministerstwa finansów informacje jak będą kształtowały ich dochody z podatków PIT i CIT oraz należnej subwencji uwzględniającej potrzeby wyrównawcze, oświatowe rozwojowe , ekologiczne i tzw. uzupełniające. I mimo tego, że łączne dochody samorządów z tych kilku źródeł, mają być większe o 23 mld zł od tegorocznych, to blisko 200 samorządów protestuje, ponieważ aż 80 z nich ma mieć dochody mniejsze (część nawet znacznie mniejsze), a około 100 kolejnych , większe ale tylko symbolicznie nawet mniej niż 3% w związku prognozowaną inflacją wynoszącą także 3%, realnie także mniejsze niż w 2025 roku. Okazuje się także ,że kalkulacje resortu finansów przedstawione samorządom są nieprzejrzyste, a wielu przypadkach dochody z PIT i CIT, bardzo wyraźnie różnią się od tych tegorocznych. Samorządowcy często sygnalizują, że dochody podatników z PIT i CIT na ich terenie mają wyraźnie wzrosnąć, a minister finansów w przesłanym komunikacie informuje, że przekaże wpływy z tych dwóch podatków o kilkanaście procent niższe niż w roku obecnym.

 

2. Przypomnijmy, że nowa ustawa o dochodach JST obowiązująca od 1 stycznia 2025 roku jest oparta o podatki PIT i CIT, ale nowością jest nie udział samorządów w tych dwóch podatkach, a procentowy udział w dochodach mieszkańców- podatników podatku PIT, czy przedsiębiorstw, czyli podatku CIT, funkcjonujących się na terenie danego samorządu. W ten sposób wprawdzie samorządy zostaną zabezpieczone przed konsekwencjami ewentualnych zmian ustawowych w tych podatkach, ale przecież nie przed ewentualnymi spadkami poziomu dochodów podatników np. w przypadku kryzysu gospodarczego. Minister finansów twierdzi, że średnio aż ok 80 % dochodów samorządów, jest oparte na tych dwóch źródłach dochodów i subwencji, ale jak się okazuje te ustalone na rok 2026, aż dla blisko 200 samorządów, są wyraźnie niższe niż w roku bieżącym.

 

3. Przypomnijmy także, że rząd Tuska już w styczniu 2024 roku, zatrzymał wszystkie programy inwestycyjne dla samorządów finansowane przez Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK) i zapowiedział, że ich nie wznowi. A właśnie w ramach tych programów w ciągu ostatnich 4 lat rządów Prawa i Sprawiedliwości, zostało przekazane do wszystkich samorządów w Polsce, blisko 135 mld zł na inwestycje w infrastrukturę techniczną i społeczną, często finansowaną w wysokości 80% i więcej, a nawet w wysokości 98%, jak w przypadku gmin popegeerowskich. Mniejsze samorządy w szczególności te wiejskie, które wcześniej miały budżety inwestycyjne pochodzące z własnych środków w wysokości 1-2 mln zł rocznie, po tym dodatkowym wsparciu, realizowały w tym czasie inwestycje warte od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu milionów złotych rocznie.

 

4. Mimo więc zapewnień ministra finansów, że do samorządów już w 2026 roku wpłynie dodatkowo ok 23 mld zł, to zablokowanie dotychczasowego wsparcia inwestycyjnego dla samorządów, sięgającego ok 35 mld zł rocznie w latach 2020-2023, oznacza, że ostatecznie będą one miały znacznie mniej środków finansowych. Co więcej zaproponowany w ustawie mechanizm finansowania, będzie silniej wspierał samorządy z rozbudowaną bazą podatników podatku PIT i CIT, a więc głównie duże samorządy miejskie, tym mniejszym, przysporzy 1-2 mln zł rocznie więcej, zabierając jednocześnie wspomniane kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt milionów złotych rocznie na inwestycje. Niestety Platforma ma wpisane w swoje DNA, kompletny brak zrozumienia dla strategii dawania szans tym mniej zamożnym, wyrównywania poziomów rozwoju i nowa ustawa o dochodach jest tego dobitnym wyrazem.

 

5. Już w drugim roku realizacji nowej ustawy o finansowaniu JST, okazuje się, że te wszystkie wątpliwości się potwierdzają, ba blisko 200 samorządów otrzyma środki, albo mniejsze niż w roku obecnym, albo tylko zaledwie symbolicznie większe. Za rządów Platformy wraca więc na „pełnej” model polaryzacyjno- dyfuzyjny rozwoju naszego kraju, którego konsekwencjami będzie, że samorządy bogate, będą jeszcze zamożniejsze, a samorządy mniej zamożne, będą jeszcze biedniejsze.

1. Obchody Święta Niepodległości rozpoczęły się od złożenia z samego rana przez delegacje Prawa i Sprawiedliwości wieńców przy pomnikach Józefa Piłsudskiego, Lecha Kaczyńskiego, kardynała Stefana Wyszyńskiego, Romana Dmowskiego, Wojciecha Korfantego, Ignacego Daszyńskiego,Ignacego Jana Paderewskiego, Stefana Roweckiego „Grota” i Wincentego Witosa. Później uczestnictwo we Mszy Świętej w intencji ojczyzny w Świątyni Opatrzności Bożej z udziałem prezydenta Karola Nawrockiego i niestety nielicznych przedstawicieli rządzącej koalicji, marszałek Senatu Małgorzaty Kidawa-Błońskiej i wicepremiera Władysława Kosiniaka- Kamysza. Następnie odbyło się wręczenie przez prezydenta Karola Nawrockiego odznaczeń w Pałacu Prezydenckim, Orderów Orła Białego dla Waldemara Łysiaka i Andrzeja Poczobuta siedzącego w białoruskim więzieniu, Krzyży Oficerskich Orderu Odrodzenia Polski dla Przemysława Babiarza i Konrada Banaszka i Krzyży Kawalerskich Orderu Odrodzenia Polski dla Sławosza Uznańskiego -Wiśniewskiego i Adama Woronowicza.

 

2. Później na Placu Piłsudskiego prezydent Karol Nawrocki wręczył awanse generalskie liczniejsze w Wojsku Polskim (aż 11) i po jednej w Straży Granicznej, Policji i Straży Pożarnej. Jednak ogromne wrażenie na słuchaczach na placu Piłsudskiego jak i widzach i słuchaczach w mediach, zrobiło przemówienie prezydenta Karola Nawrockiego, który mówił nie tylko o istocie tego święta, ale i bieżących problemach. Prezydent wyraził wręcz oburzenie, że „część polskich polityków, gotowa jest do tego, aby po kawałku oddawać polską niepodległość obcym agendom UE” i dodał „ ta krew, to poświęcenie, ta praca, żebyśmy nie rozumieli, że Polska nie jest już kolonią”. Odniósł się także do sprawy kpt. Anny Michalskiej, którą opuściło państwo polskie bo minister Żurek wycofał z sądu odwołanie od wcześniejszego wyroku, mówiąc „ nawet jeżeli jacyś celebryci obrażają polski mundur, jeżeli nawet polski sąd, nie jest w stanie rozstrzygnąć zgodnie z polską racja stanu, to ja i Naród mówimy- polski mundur jest świętością” I tutaj przedstawicieli koalicji było jak na lekarstwo, tylko marszałek Sejmu Szymon Hołownia i ministrowie obrony i spraw wewnętrznych i administracji, ale chyba tylko dlatego ,że razem z prezydentem wręczali awanse generalskie. Nie było na tych obchodach i to po raz kolejny premiera Donalda Tuska, który urządził sobie alternatywne obchody w Gdańsku, gdziem mówił o konieczności jedności, a przez kilka wcześniejszych dni robił wszystko, aby Polaków skłócać i dzielić.

 

3. No i wreszcie Marsz Niepodległości, który mimo wielu przeciwności administracji rządowej i fatalnej pogody, jak się szacuje był jednym z największych , bowiem wzięło w nim około 250 tysięcy uczestników. Te przeciwności to przede wszystkim zamknięcie Dworca Centralnego akurat w tygodniu, w którym odbywał się marsz, w związku z tym wszyscy przyjeżdżający koleją, byli wywożeni aż na dworzec Warszawa Gdańska, skąd musieli się dostać do Centrum. Ponadto wojewoda wydał zakaz używania pirotechniki, pod groźbą rozwiązania marszu (powszechnie nieprzestrzegany), a prezydent Warszawy dziwną decyzją nakazał wyłączenie wszystkich latarni na trasie marszu, chyba dlatego, żeby uczestnicy byli mniej widoczni.

 

4. Mimo tego marsz był rzeczywiście imponujący, sam przemarsz wszystkich uczestników na błonia Stadionu Narodowego, trwał nieprzerwanie przez blisko 3 godziny, więc szacunki ,że uczestniczyło w nim około 250 tysięcy polskich patriotów, są zapewne prawdziwe. Mimo tak ogromnej liczy uczestników i wspomnianych utrudnień administracyjnych, marsz odbył się bez żadnych incydentów, a zgromadzone ogromne siły i środki Policji, okazały się zupełnie zbędne. Mimo deszczowego i ponurego dnia obchody Święta Niepodległości, były naprawdę imponujące, choć niestety po raz kolejny potraktowane przez koalicję rządową, w tym w szczególności premiera ,jak nie jej święto.