1. Centrum Informatyki Resortu Finansów w Radomiu uruchomiono wprawdzie jeszcze za rządów Donalda Tuska w 2012 roku, ale jak się okazało dopiero rządy Zjednoczonej Prawicy potrafiły je wykorzystać do uszczelnienia systemu podatkowego.

Powołanie Krajowej Administracji Skarbowej zespalającej służby skarbowe i celne, wprowadzenie bardzo wysokich kar za wyłudzanie podatków, szczególnie podatku VAT (ze słynną „zbrodnią VAT-owską”, za którą grozi aż do 25 lat więzienia), wreszcie powołanie spółki Aplikacje Krytyczne S.A., zatrudniającej na warunkach rynkowych dobrze przygotowanych informatyków, którzy z miliardów informacji podatkowych napływających do Centrum potrafią, potrafią wytypować do kontroli podatników i transakcje z ponad 90% skutecznością, to tylko niektóre działania, które doprowadziły do znaczącego uszczelnienia systemu podatkowego.

Wszystko to udało się zrealizować już pierwszym roku rządzenia, stąd sukcesywny wzrost dochodów podatkowych prze ostatnie 7 lat i to ze wszystkich podatków wpływających do budżetu centralnego.

 

  1. O tym wszystkim na tle wspomnianego Centrum (które jeszcze w tym roku, będzie rozbudowywane), mówili wczoraj na konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki i minister finansów Magdalena Rzeczkowska.

Skutki tego uszczelniania widać na przestrzeni ostatnich 7 lat w całkowitych dochodach podatkowych, w tym dochodach z 4 najważniejszych podatków PIT, CIT, VAT i akcyzy.

Tak naprawdę dane z wykonania budżetu za 2022 rok (wykonanie budżetu za 2022 rok będzie przedmiotem debaty na najbliższym czerwcowym posiedzeniu Sejmu), oraz prognozowana na 2023 rok wysokość dochodów z najważniejszych rodzajów podatków i zestawienie ich z dochodami z tych podatków w roku 2015, powinny być swoistym aktem oskarżenia pod adresem rządzących wtedy PO-PSL.

 

  1. Przypomnijmy, że w budżecie na rok 2023 zaplanowano 286,3 mld zł dochodów z VAT, co oznacza, że będą one wyższe aż o ponad 132%, niż te wykonane w 2015 roku (wtedy osiągnęły one 123,1 mld zł, czyli oznacza to ponad 2- krotność, tych z 2015 roku), co więcej są one na podobnym poziomie jak całość dochodów budżetowych w 2015 roku (wyniosły wtedy 289 mld zł).

Wpływy w 2023 roku z PIT wyniosą aż 78,4 mld zł i to mimo znaczącej obniżki stawki tego podatku i 10-krotnego podwyższenia kwoty wolnej (w 2015 roku wyniosły tylko 45 mld zł, a więc wzrosną mimo to o ok. 74%), a z CIT wyniosą aż 73,6 mld zł i w porównaniu z wykonaniem z roku 2015, kiedy to wyniosły tylko 25,6 mld zł, w tym przypadku prognozowany wzrost jest dosłownie szokujący, wyniósł on bowiem blisko 3-krotność tych z 2015 roku).

Tak wysokie wpływy podatkowe ze wszystkich podatków i to mimo obniżek stawek podatku zarówno PIT i CIT, a także wprowadzenia tarcz antyinflacyjnych, obniżających głównie stawki podatku VAT w 2022 roku, pokazują jak skutecznie został uszczelniony system podatkowy w Polsce przez 7 lat rządów PiS.

Między innymi luka w podatku VAT która wynosiła jeszcze w 2015 roku 24,2% potencjalnych wpływów, w roku 2021 została zmniejszona do 4,3%, co oznacza wzrost o 47 mld zł wpływów z tego podatku więcej w warunkach 2021 roku.

 

  1. Mimo spowolnienia gospodarczego spowodowanego wojną za naszą wschodnią granicą, a także wielu innych problemów spowodowanych, chociażby destabilizacją przez Rosję rynku surowców energetycznych, wykonanie budżetu na 2022 rok jak i budżet na 2023 rok robi wrażenie, zarówno skalą dochodów budżetowych (ponad 2-krotnie wyższych niż te z roku 2015), jak i skalą wzrostu wydatków na realizację najważniejszych funkcji państwa, związanych z zabezpieczeniem społecznym ale także bezpieczeństwem zewnętrznym i wewnętrznym.

Taka skala wzrostu dochodów budżetowych w ciągu 8 lata rządów PiS, w tym w szczególności dochodów podatkowych, powinna być przyczynkiem do pogłębionej debaty, co działo się z dochodami podatkowymi w latach 2008-2015, bo rosły one bardzo wolno, a były lata, że z roku na rok, nawet spadały.

Po tym w jakiej skali udało się zwiększyć dochody podatkowe w latach 2016-2023, można śmiało stwierdzić, że w latach rządów PO-PSL, zniknął przynajmniej jeden budżet z tamtego okresu w wysokości co najmniej 300 mld zł, a na ich „sprywatyzowanie” przynajmniej polityczną zgodę wyraziła rządząca wówczas koalicja PO-PSL.

W tym sensie wykonanie budżetu za 2022 rok, budżet na 2023 rok jest jednym wielkim aktem oskarżenia pod adresem koalicji PO-PSL i osiąganych przez nią poziomów dochodów budżetowych z 3 najważniejszych podatków VAT, PIT i CIT.

Jednocześnie, jak zaznaczył na wczorajszej konferencji w Radomiu premier Morawiecki, właśnie dlatego, że naprawiliśmy finanse publiczne „nie zostawiamy polskich rodzin w potrzebie i dlatego interweniujemy finansowo w tych dziedzinach gospodarki i sfery społecznej, gdzie interwencja jest potrzebna”.

1. Jak informują europejskie media, Komisja Europejska coraz mocniej naciska na Włochy, próbując wpłynąć na kształt reform realizowanych przez nowy koalicyjny rząd premier Giorgi Meloni. Po koniec maja mija termin przekazania III transzy środków finansowych z włoskiego KPO w kwocie 19 mld euro, które dla rządu tego kraju, są niesłychanie ważne szczególnie w związku z ogromnymi szkodami jakie spowodowała gwałtowną powódź w regionie Emilia Romania. Ponadto jak twierdzą analitycy środki z włoskiego KPO, mają być podstawowym mechanizmem napędzania inwestycji we włoskiej gospodarce w latach 2023-2026 i bez ich udziału, średni wzrost PKB będzie wynosił tylko około 0,4% PKB, zamiast spodziewanego na poziomie przynajmniej 1,2%. Przedstawiciele rządu Giorgi Meloni od dwóch miesięcy negocjują z Komisją, warunki przekazania tej transzy środków, ale okazuje się, że ma ona inne wyobrażenie między innymi o kształcie reformy podatkowej jakie zamierza wprowadzić włoski rząd. 2. Chodzi głównie o reformę podatku dochodowego, na razie rząd chce wprowadzić jednolitą stawkę tego podatku w wysokości 15% dla przedsiębiorców będących „VAT-owcami”, którzy nie przekraczają dochodów rocznych w wysokości 85 tys. euro. Okazuje się, że KE jest temu przeciwna, ponieważ takie rozwiązanie jej zdaniem, będzie „utrudniać progresywność”, tego podatku, która zalecana jest Włochom, szczególnie przez komisarza ds. gospodarki Paolo Gentiloniego. Komisji nie podobają się także zapowiedziane przez włoski rząd reformy w takich obszarach jak rynek pracy, polityka społeczna i rodzinna, a nawet próby zmian w prawie zamówień publicznych. Tak się składa, że wspomniany komisarz jest związany z lewicową włoską Partią Demokratyczną (był kiedyś nawet jej przewodniczącym), a ta partia właśnie jest najbardziej radykalnym krytykiem nowego włoskiego rządu. 3. Mimo tego, że premier Meloni, zdecydowała się na powołanie na wicepremiera i ministra spraw zagranicznych, byłego europosła, a nawet przez jakiś czas przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Antonio Tajaniego z Forza Italia, który był w ścisłym kierownictwie największej frakcji EPP, to jak się okazuje, niewiele jej to pomaga. Wprawdzie przewodnicząca KE Ursula von der Leyen na zaproszenie premier Meloni w ostatnich dniach odwiedziła Włochy i region Emilia Romania, aby zapoznać się na miejscu ze skutkami powodzi i pod ich wrażeniem obiecała przekazać 6 mld euro ze wspomnianej transzy 19 mld euro, ale pozostała część środków jest dalej blokowana. Ale nawet w tej wydawałoby się oczywistej sprawie jest spór, KE chciałaby, żeby tymi środkami zawiadywał szef tego regionu Stefano Bonacci (oczywiście członek kierownictwa Partii Demokratycznej), podczas gdy rząd Meloni, chce powołać pełnomocnika do likwidacji skutków powodzi w randze ministra, co jest oczywistością w sytuacji kiedy skutki tej powodzi daleko wykraczają poza ten region. Jak widać, Włochy więc mimo tego, że mają koalicyjny rząd w którym ważne funkcje piastują przedstawiciele partii Forza Italia, będącej ważnym członkiem EPP, to jednak są traktowane przez KE, bardzo podobnie do rządów Węgier i Polski. 4. Inspiracje politycznych przeciwników rządów na Węgrzech i w Polsce, było widać w działaniach KE, od wielu lat, a w przypadku naszego kraju, tak naprawdę już tuż po powstaniu rządu Zjednoczonej Prawicy. Już bowiem w grudniu 2015 ówczesny przewodniczący PO Grzegorz Schetyna sformułował, strategię „ulica i zagranica” i od tego momentu europosłowie wybrani z list tego ugrupowania, wspierani przez europosłów z Lewicy i samego Donalda Tuska, wtedy już przewodniczącego Rady Europejskiej, napiszmy to wprost, rozpoczęli szkodzenie Polsce we wszystkich unijnych instytucjach. Premier Gorgi Meloni wydawało się, że zaproszenie do jej rządu ważnych polityków Forza Italia z Antonio Tajanim na czele, pozwoli na spokojną realizację koalicyjnego programu wyborczego ale jak widać, nie jest to także możliwe. Nowy prawicowy rząd włoski, nawet z udziałem koalicjanta należącego do EPP, dalej w Brukseli się nie podoba i zrobi ona wszystko, żeby go najpierw osłabić, a jeżeli nadarzy się okazja, to nawet obalić.

  1. Komisarz UE ds. wewnętrznych Ylva Johansson w ostatnią środę przedstawiła w Brukseli ambasadorom 27 państw członkowskich, nową propozycję obligatoryjnej relokacji nielegalnych migrantów.

W propozycji znalazło się trzy rozwiązania; przyjęcie określonej ilości migrantów wynikających z algorytmu, który został opracowany jeszcze w 2015 roku; w sytuacji odmowy przyjęcia imigrantów płatność w wysokości 22 tys. euro za każdą nie przyjętą osobę; bądź przekazanie do wskazanych krajów pomocy humanitarnej w podobnej wartości.

Mimo tych trzech propozycji, tak naprawdę KE wraca do mechanizmu przymusowej relokacji wprowadzonym na jesieni 2015 roku, po tym jak na swoiste zaproszenie ówczesnej kanclerz Niemiec Angeli Merkel (słynne herzlich willkommen), do UE „wdarło się” blisko 2 mln nielegalnych imigrantów.

Na tę propozycję zgodził się rząd ówczesnej premier Ewy Kopacz przy okazji „zdradzając” trzy pozostałe kraje Grupy Wyszehradzkiej (Węgry, Czechy i Słowacja) i dopiero przejęcie władzy przez Prawo i Sprawiedliwości i wspólne twarde wystąpienie z tymi krajami na forum Rady Europejskiej, doprowadziło do rezygnacji przez KE z tego pomysłu.

 

  1. Na tę nową propozycję, zareagował ambasador przy UE Andrzej Sadoś, podkreślając, że Polska jest jej zdecydowanie przeciwna i jednocześnie przypomniał, że w Polsce ochroną międzynarodową jest objęte ponad 1 mln uchodźców wojennych z Ukrainy, na których KE przekazała naszemu krajowi zaledwie 200 mln euro, co oznacza po ok. 200 euro na osobę.

W tej sytuacji obligatoryjna płatność za każdego nieprzyjętego migranta kwoty 22 tys. euro i dotychczasowe wsparcie przekazane do naszego kraju jest „w rażącej dysproporcji” w stosunku do propozycji KE.

Nasz sprzeciw wobec nowego pomysłu obligatoryjnej relokacji migrantów, wsparli także ambasadorowie Czech, Słowacji, Węgier i Rumunii, choć gdyby KE chciała ominąć zasadę jednomyślności w tej sprawie, to nie jest to jeszcze mniejszość blokująca.      

Przepisy traktatowe w tej sprawie są wprawdzie jednoznaczne, imigracja ekonomiczna wg art.79 ust 5 TFUE, to wyłączna kompetencja państw członkowskich ale przecież jesienią 2015 roku, KE przeforsowała swoją propozycję większością kwalifikowaną.

 

  1. Polska sprzeciwia się propozycji KE i jednocześnie pokazuje jak należy postępować w stosunku do uchodźców wojennych z Ukrainy, których przyjmuje bez żadnych ograniczeń od 24 lutego 2022 roku.

Do tej pory ukraińsko -polską granicę przekroczyło ponad 11 mln uchodźców, blisko 1,5 mln z nich do tej pory przebywa w naszym kraju, a ponad 1 mln jest zarejestrowanych w systemie PESEL co oznacza, że korzystają ze wszystkich przywilejów (w tym finansowych), jakie przysługują polskim obywatelom.

Z kolei Polska od lata 2021 roku, chroni granicę białorusko-polską, będącą także częścią wschodniej granicy UE, przed nielegalną imigracją, tak naprawdę swoistą wojną hybrydową, jaką prowadzą przeciwko naszemu krajowi reżimy: rosyjski i białoruski.

Białoruś i Rosja już od blisko 2 lat sprowadzają z Bliskiego Wschodu ale także z innych kierunków imigrantów i przy pomocy służb specjalnych i nawet metod siłowych, próbują przerzucić ich przez granicę białorusko-polską.

Polska skierowała do ochrony tej granicy nie tylko zwiększone ilości funkcjonariuszy Straży Granicznej ale także tysiące policjantów i żołnierzy, a od późnej jesieni 2021 rozpoczęła budowę blisko 200 kilometrowego muru granicznego wyposażonego dodatkowo w ogromną ilość urządzeń perymetrii, co uczyniło ją jedną z najlepiej strzeżonych granic w całej UE.

Wydatkowaliśmy na ten cel z własnego budżetu kwotę ponad 1,6 mld euro i mimo zapowiedzi sfinansowania przez KE przynajmniej kosztów urządzeń perymetrii do tej pory do Polski nie wpłynęło z tego tytułu ani jedno euro.

 

  1. Polska wywiązuje się z obowiązku strzeżenia wschodniej granicy UE wręcz wzorcowo, przyjmuje miliony uchodźców wojennych i jednocześnie, zapewnia ścisłą ochronę tej granicy przez nielegalną imigracją.

W tej sytuacji Polska może zaproponować tylko krajom UE, które niedostatecznie chronią granice zewnętrzne UE na Południu i Zachodzie, podzielenie się swoimi doświadczeniami jak skutecznie chronić swoje granice i jednocześnie granice zewnętrzne UE.

Co więcej, dopóki będzie rządził rząd Prawa i Sprawiedliwości, Polacy mogą być pewni, że nie tylko granice naszego kraju będą dobrze chronione ale także na poziomie unijnym, nie zostanie przyjęte żadne rozwiązanie, które mogłoby nas zmusić do przyjmowania nielegalnych imigrantów albo do ponoszenia kosztów ich utrzymania. 

  1. Jak podał w tym tygodniu niemiecki urząd statystyczny, PKB w tym kraju w I kwartale tego roku, spadło 0,3% w stosunku do poprzedniego kwartału i był to już drugi kwartał z rzędu spadku PKB.

W IV kwartale poprzedniego roku także w ujęciu kwartał do kwartału spadek PKB był jeszcze większy i wyniósł 0,5%, a spadek PKB w dwóch kolejnych kwartałach oznacza tzw. recesję techniczną.

Jak podkreślają analitycy głębokim cieniem na niemieckiej gospodarce, położył się spadek konsumpcji zarówno prywatnej jak i publicznej i mimo ożywienia w budownictwie ze względu na łagodną zimę, a także pozytywnej kontrybucji eksportu netto do PKB, nie wystarczyło to do zapewnienia wzrostu gospodarczego w dwóch kolejnych kwartałach.

Sumaryczny spadek PKB w stosunku do lata poprzedniego roku o blisko 1 pkt. procentowy, wprawdzie nie jest zapowiedzią głębokiej recesji w niemieckiej gospodarce, ale jednak poważnym sygnałem, że największa europejska gospodarka, ma poważne problemy, które mogą rzutować na sytuację w całej UE.

 

  1. Na tym tle, zupełnie wyjątkowo prezentuje się polska gospodarka, która okazała się liderem popandemicznego i powojennego wzrostu gospodarczego, z dużą przewagą nad innymi krajami UE.

W tych dniach ukazały się także dane Oxford Economics, pokazujące wychodzenie gospodarek krajów europejskich ze skutków pandemii Covid19, a także gwałtownego wzrostu cen surowców energetycznych jesienią 2021 roku, spotęgowanego później agresją Rosji na Ukrainę i trwającą już ponad 15 miesięcy wojną.

Wynika z nich, że zdecydowanym liderem wzrostu gospodarczego w okresie pomiędzy IV kwartałem 2019 roku (ostatnim kwartałem przed rozpoczęciem kryzysu covidowego), a I kwartałem tego roku jest właśnie Polska.

Polska gospodarka urosła w tym czasie aż o 11,2% PKB, podczas gdy w strefie euro wzrost PKB w tym czasie wyniósł tylko 2,5%, a największe europejskie gospodarki odnotowują wręcz wzrost śladowy (np. Francja o 1.3%), albo brak tego wzrostu (np. Niemcy, Hiszpania – 0%), a są i takie, które jeszcze nie odrobiły strat (np. W. Brytania odnotowała po I kwartale tego roku spadek PKB o 0,5% czy nas południowy sąsiad Czechy ze spadkiem PKB w wysokości 0,9%.

 

  1. Co więcej, dane dotyczące porównania wzrostu gospodarczego IV kwartału 2019 roku i I kwartału 2023 roku, mają ten walor, że obejmują także dane za dwa najtrudniejsze kwartały (IV kwartał 2022 roku i I kwartał tego roku), które w prognozach zapowiadały się wyjątkowo słabo, ze względu na skutki wojny na Ukrainie oraz walkę z inflacją prowadzoną przez banki centralne i rządy poszczególnych krajów.

To właśnie te dane makroekonomiczne, liderowanie w UE pod względem wzrostu PKB, czy też fakt że od kilku lat Polska stale jest w pierwszej trójce krajów UE o najniższym poziomie bezrobocia, tak bardzo irytują opozycję w naszym kraju, a być może i instytucje unijne, bowiem są twardym dowodem nie tylko na mocne fundamenty polskiej gospodarki, ale także na dobre rządzenie Zjednoczonej Prawicy.

Opozycja i związani z nią ekonomiści, ciągle wieszczą klęskę gospodarczą, a twarde dane makroekonomiczne i zarówno te prezentowane przez instytucje krajowe jak i te międzynarodowe ciągle pokazują, że polska gospodarka daje sobie doskonale radę i to mimo toczącej się wojny za naszą wschodnią granicą, a także mimo braku środków z KPO, blokowanych przez KE.

 

  1. Wyraźny, wynoszący ponad 11% wzrost PKB w Polsce, po trudnym okresie pandemii, gwałtownym wzroście cen nośników energii i trwającej już ponad 15 miesięcy brutalnej wojny za naszą wschodnią granicą, w sytuacji gdy większość krajów UE, dopiero teraz zaledwie odrobiła popandemiczne straty jest wręcz szokiem dla wielu polityków, ale także i analityków gospodarczych.

Co więcej polska gospodarka, mimo silnych związków z gospodarką niemiecką, po raz kolejny pokazała, że gdy ta ostatnia słabnie, jest w stanie sobie poradzić, czego wyrazem jest liderowanie w całej UE pod względem wzrostu PKB za ostatnie 2 lata.

  1. W związku z tym, że członkowie Rady Polityki Pieniężnej (RPP), delegowani do niej przez opozycyjny Senat, w publicznych wypowiedziach i publikacjach, przekazują fałszywe informacje jakoby propozycja podwyższenia świadczenia wychowawczego w ramach programu „Rodzina 500 plus” z 500 zł do 800 zł, miała podwyższyć inflację w naszym kraju aż o 2 punkty procentowe, prezes NBP Andrzej Glapiński, zdecydował się wydać oficjalny komunikat o skutkach propozycji programowych partii rządzącej i największej partii opozycyjnej, czyli Platformy.

Ocena propozycji wyborczych obydwu partii, została przygotowana na podstawie wyliczeń ekonometryków NBP, przy pomocy stosowanego przez ten bank, podobnie jak i w innych bankach centralnych, modelu NECMOD.

 

  1. Według wyliczeń przygotowanych przez ekspertów NBP, szacowane koszty 4 propozycji PiS (podwyższenia świadczenia wychowawczego z 500 zł do 800 zł, bezpłatne leki dla dzieci, młodzieży i osób od 65 roku życia, bezpłatne autostrady i bezpieczny 2% kredyt mieszkaniowy), wyniosą około 26-27 mld zł rocznie.

Podwyżka świadczenia wychowawczego to koszt ok. 25 mld zł, bezpłatne leki będą finansowane z budżetu NFZ, wiec dodatkowych wydatków z tego tytułu nie będzie, bezpłatne autostrady, to koszt ok. 0,2 mld zł, wreszcie bezpieczny kredyt to kwota ok. 0,9 mld zł w 2024 roku i 1,1 mld zł w 2025.

Łączny wpływ propozycji PiS na inflację ma wynieść według tych wyliczeń zaledwie 0,1 pkt. procentowego w 2024 roku i 0,3 pkt. procentowego w roku 2025 i może zwiększyć deficyt sektora finansów publicznych o 0,6% PKB w 2024 roku i 0,5% PKB w 2025 roku ,a dług publiczny odpowiednio o 0,5% PKB i 0,7% PKB.

 

  1. Z kolei propozycje programowe Platformy (podwyższenie świadczenia wychowawczego z 500 zł do 800 zł już od czerwca tego roku, podwyżka kwoty wolnej od podatku, tzw. babciowe i dopłaty do wynajmu), zostały oszacowane łącznie na ok. 88-93 mld zł rocznie w latach 2024-2025.

I tak podwyżka świadczenia wychowawczego już od czerwca to dodatkowe 14 mld zł, podwyżka kwoty wolnej do 60 tys. zł, to koszt ok.45 mld zł, rok później aż 48 mld zł, tzw. babciowe ok. 9 mld zł i dopłaty do wynajmu to ok 6 mld zł.

Łączny wpływ tych propozycji na inflację konsumencką to 0,3 pkt. procentowego w roku 2024 i 0,8 pkt. procentowego w 2025 roku, na deficyt sektora finansów publicznych 1,9% PKB w roku 2024 i 1,6 % PKB w 2025 roku, oraz dodatkowo 0,4% PKB w roku 2023, a dług sektora finansów publicznych, odpowiednio o 1,7% PKB, 2,5% PKB i dodatkowo w tym roku o 0,3% PKB.

 

  1. Te szacunki przygotowane przez ekspertów NBP dobitnie pokazują, że wpływ propozycji Platformy na inflację konsumencką byłyby około 3-krotnie wyższy, niż w przypadku propozycji PiS, podobnie byłoby w przypadku deficytu sektora finansów publicznych i długu sektora finansów publicznych.

Przywódca Platformy, Donald Tusk, który przez wiele lat był zdecydowanym przeciwnikiem programu „Rodzina 500 plus”, teraz nagle stał się nie tylko jego zwolennikiem, ba chce wypłacać podwyższone świadczenie wychowawcze wręcz natychmiast, od 1 czerwca tego roku.

Podobnie z podwyższeniem kwoty wolnej od podatku, za jego rządów przez 7 lat, kwota ta została podwyższona zaledwie o 2 zł z 3089 zł do 3091 zł i dopiero rząd PiS, podwyższył ją aż 10-krotnie do 30 tys. zł i nagle Tusk chce ją jeszcze podwyższyć i to aż do 60 tys. zł.

Tzw. babciowe jest z kolei próbą naśladowania wprowadzonego przez rząd PiS rządowego kapitału opiekuńczego (12 tys. zł na drugie i każde kolejne dziecko), a 0% kredyt i dopłaty do wynajmu, z kolei próbą kopiowania programu mieszkaniowego rządu PiS, który wejdzie w życie od 1 lipca tego roku.

Tusk i Platforma w ten sposób po 8 latach, nie tylko przyznają rację PiS w sprawie wprowadzenia licznych programów społecznych, choć wcześniej byli im przeciwni, teraz niespodziewanie, próbują się do nich „dokleić ”.

W dodatku robią to sposób nieodpowiedzialny, próbują je przelicytować propozycjami, które z jednej strony, zdestabilizowałyby finanse publiczne, z drugiej natomiast wyraźnie podwyższyłby inflację w naszym kraju.