Konkretne propozycje PiS albo „pustynia” programowa i wulgaryzmy PO

  1. Po zaprezentowaniu przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego na ostatniej konferencji programowej Prawa i Sprawiedliwości w Warszawie, co warto podkreślić, czterech pierwszych zobowiązań wyborczych, politycy Platformy i wspierające ich media, zareagowali w taki sposób, że w całej okazałości można było zobaczyć wręcz „pustynię” programową Platformy, wypełnianą coraz częściej wulgaryzmami.

Przypomnijmy, że prezes Kaczyński zapowiedział podniesienie o 60% świadczenia wychowawczego z 500 zł na 800 zł, bezpłatne leki dla seniorów od 65 roku życia, bezpłatne leki dla dzieci i młodzieży do 18 roku życia oraz bezpłatne przejazdy dla samochodów osobowych autostradami i drogami szybkiego ruchu, zarówno państwowymi jak i tymi, które obecnie są we władaniu koncesjonariuszy.

 

  1. Skalę zaskoczenia Platformy, tymi propozycjami programowymi Prawa i Sprawiedliwości, obrazuje sytuacja związana ze świadczeniem wychowawczym 500 plus, o którego beneficjentach zaledwie na 4 dni przed wystąpieniem prezesa Kaczyńskiego, przewodniczący Tusk na spotkaniu w Sulechowie w województwie lubuskim, mówił tak „są królami życia, którzy chleją, biją dzieci, biją kobiety i pracą nie zhańbili się od wielu lat”.

Wprawdzie podczas transmisji telewizyjnej, widać było, że cześć zebranych na sali uczestników spotkania z Tuskiem, miała „nietęgie miny”, bo sami, albo członkowie ich rodzin, pobierają to świadczenie i doskonale wiedzą, że dzięki niemu, ich rodziny zostały wyciągnięte z biedy ale mimo tego przewodniczący Platformy, brnął dalej w tę retorykę.

Trudno się zresztą mu dziwić, nigdy nie był zwolennikiem tego świadczenia, przed jego wprowadzeniem, tuż po ogłoszeniu przez PiS w 2014 roku programu „Rodzina 500 plus”, jeszcze jako premier, wręcz drwił sobie i pytał w Zakopanem „gdzie zakopane są pieniądze na jego realizację, bo chyba nie tu”.

Nawet w 2019 roku już po powrocie do polskiej polityki, kiedy znał już pozytywne skutki 4-letniej realizacji programu „Rodzina 500 plus”, w wywiadzie dla telewizji TVN, mówił, że nie żałuje iż takiego świadczenia nie wprowadził podczas swoich rządów.

 

  1. Jednak po ogłoszeniu przez Jarosława Kaczyńskiego podniesienia kwoty tego świadczenia z 500 zł do 800 zł w niedzielę, już w poniedziałek na spotkaniu ze swoimi zwolennikami w Krakowie, Tusk zakrzyknął „sprawdzam” i wręcz zażądał, wprowadzenia podwyższonego świadczenia za 2 tygodnie, od 1 czerwca.

Jak pisało wtedy wielu internautów, postępowanie Tuska w sprawie świadczenia 500 plus, do złudzenia przypomina takie polskie powiedzenie „przykleiło się g...o do okrętu i mówi: płyniemy!”.

Ba, Tusk natychmiast dostał wsparcie mediów, nieukrywający tego wsparcia dziennikarze, pisali, że to „szach, mat” dla Kaczyńskiego, a skrajnie liberalni ekonomiści, jak Bogusław Grabowski, twierdzili, że da się to zrobić, bo budżet na 2023 rok, można przecież szybko znowelizować (choć trzeba byłoby w nim znaleźć ok. 12 mld zł, bowiem na podwyżkę na cały rok potrzebna będzie kwota 24 mld zł).

 

  1. Właśnie reakcja Tuska na podwyższenie świadczenia 500 plus, a także jego propozycje zrzucane jakby od niechcenia, jak podwyżka kwoty wolnej w podatku PIT do 60 tys. zł, o której nie pamiętał już następnego dnia (pytał jakiegoś Andrzeja na sali, jako to była kwota, którą ogłosił wczoraj), dobitnie pokazują, że w Platformie na 5 miesięcy przed wyborami, mamy do czynienia wręcz „pustynią” programową.

Tusk próbuje ją zastąpić wywołaniem skrajnie negatywnych emocji u swoich zwolenników, nie przeszkadza mu, że na spotkaniach z wyborcami, w pierwszych rzędzie, siedzą ludzie, którzy na koszulkach mają „8 gwiazdek”.

Zresztą trudno się dziwić, tolerują je czołowi politycy jego partii, ba zupełnie niedawno jeden z posłów KO, Witold Zembaczyński z Opola, powiedział bez żadnych zahamowań do dziennikarza, że „każdy jego samochód posiada napis z „8. gwiazdkami”, jest to hasło przewodnie mojej myśli politycznej i utożsamiam się z nim w 100%”.