- Była ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce Georgette Mosbacher, udzieliła wywiadu redaktorowi Marcinowi Makowskiemu dla portalu Interia.pl, w którym między innymi mocno krytykuje dotychczasową politykę energetyczną Niemiec, a w konsekwencji także Unii Europejskiej i mówi, że trzeba było aż krwawej wojny na Ukrainie, aby ten kraj uzmysłowił sobie konsekwencje wiązania się umowami handlowymi z Moskwą.
Podkreśla, że w konsekwencji wojny wywołanej w wyniku napaści Rosji na Ukrainę, „Polska stała się najważniejszym państwem regionu, które koordynuje politykę humanitarną oraz wsparcie militarne dla Ukrainy, a w rezultacie kluczowym elementem architektury bezpieczeństwa kontynentu”.
I dodaje „Unia zajmuje się w tej chwili praworządnością w Polsce i debatuje nad sankcjami” i dalej „jeżeli chodzi o problemy z samorządnością, spora część tego co docierało na Zachód, było efektem rosyjskiej dezinformacji, zarówno UE jak i USA przyjmowały ją bezkrytycznie”.
Podsumowując tę część wypowiedzi stwierdza „Polsce należą się przeprosiny, ze strony UE i USA, w wielu rzeczach byliście od nas mądrzejsi”.
- Oczywiście Mosbacher to była ambasador USA w naszym kraju i to reprezentująca administrację poprzedniego prezydenta tego kraju Donalda Trumpa, ale ciągle to bardzo opiniotwórcza postać w amerykańskiej polityce i biznesie, teraz także współpracująca z Zespołem Elektrowni Adamów-Pątnów jako członek zarządu IP3 Corporation w zakresie energetyki jądrowej tzw. małych reaktorów jądrowych.
Jej opinia dotycząca kwestii problemów z praworządnością w Polsce jako efektu rosyjskiej dezinformacji, zapewne jest więc oparta na aktualnym stanowisku nowej administracji Joe Bidena.
Na podkreślenie zasługuje również domaganie się przez Mosbacher przeprosin dla Polski zarówno od UE jak i USA, z jednej strony za nieprawdziwe oskarżenia, z drugiej za niebranie pod uwagę ostrzeżeń obecnego rządu w Polsce wobec zamiarów Putina, zarówno w wymiarze gospodarczym, uzależniania Zachodu od nośników energetycznych z Rosji, a także w wymiarze militarnym.
- Ta wypowiedź Mosbacher kontrastuje z działaniami Parlamentu Europejskiego wobec naszego kraju i większości europosłów opozycji, którzy gremialnie, nie dalej jak wczoraj poprali kolejną rezolucję przeciwko Polsce, opartą o tę jak to nazywa była amerykańska ambasador „rosyjską dezinformacją”.
W tej rezolucji PE domaga się od Komisji twardych działań wobec Polski, w tym tych o charakterze finansowym, a więc blokowania środków finansowych już nie tylko w ramach KPO ale i wieloletniego budżetu.
Głosowało za nią 10 europosłów opozycji, pozostali wstrzymali się od głosu, ale najbardziej istotne w sprawie tej rezolucji jest to, że powstała ona z ich inspiracji i dlatego 3 największe grupy polityczne w PE ją napisały, a następnie przegłosowały.
Choć przygotowywano ją parę tygodni wcześniej, przed napaścią Rosji na Ukrainę i wywołaniem straszliwej w konsekwencjach wojny, w wyniku której Polska przyjęła już 1,5 mln ukraińskich uchodźców i jest centralnym hubem udzielania pomocy temu krajowi, to jak widać ta nowa wręcz dramatyczna sytuacja, nie została wzięta pod uwagę przez tych w PE, którzy ją przeforsowali.
4.Politycy opozycji z jednej strony na forum Sejmu i Senatu domagają się zwiększenia wydatków na rzecz uchodźców, z drugiej konsekwentnie na europejskim forum robią wszystko aby środki unijne należne Polsce jednak blokować.
To takich działań opozycji polski rząd przez ostatnie 7 lat się przyzwyczaił ale teraz po wypowiedzi Mosbacher, że drążenie sprawy praworządności w naszym kraju, to rosyjska dezinformacja, interesujące będzie czy w dalszym ciągu owa praworządność, będzie głównym orężem walki opozycji z rządem.