- W ostatni poniedziałek w budynku Parlamentu Europejskiego w Strasburgu, obyło się podsumowanie wielomiesięcznej konferencji „W sprawie przyszłości Europy” z udziałem przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen i prezydenta Francji Emmanuela Macrona, który do końca czerwca przewodniczy pracom Rady Europejskiej.
Przewodnicząca KE powiedziała miedzy innymi „zawsze mówiłam, że zasada jednomyślności w głosowaniach dotyczących niektórych kluczowych obszarów, po prostu nie ma sensu” i dodała, że jest za jej likwidacją nawet, gdyby to wymagało zmiany Traktatów.
W podobnym duchu wystąpił prezydent Francji Emmanuel Macron, który także opowiedział się za modyfikacją unijnych traktatów, aby wdrożyć konkluzje konferencji w sprawie przyszłości Europy, miedzy innymi przekazanie kolejnych kompetencji przez kraje członkowskie na poziom unijny, a w konsekwencji centralizację władzy przez unijne instytucje.
- Jednocześnie przedstawił karkołomną koncepcję nowego typu „politycznej wspólnoty europejskiej” która pozwoliłaby krajom spoza Unii, takim jak Ukraina na przyłączenie się do podstawowych wartości europejskich.
Jego zdaniem tan nowa europejska wspólnota, pozwoliłaby demokratycznym narodom europejskim, znaleźć nową przestrzeń dla współpracy politycznej, w zakresie bezpieczeństwa, energetyki, transportu czy inwestycji w infrastrukturę.
Na tę wypowiedź Macrona natychmiast zareagował minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba, który stwierdził w wywiadzie dla „Financial Times”, że „jeżeli Ukraina nie otrzyma szybko statusu kandydata do UE, oznaczać to może tylko jedno, że Europa próbuje nas oszukać”.
- A więc próba doprowadzenia do zmiany traktatów pod hasłem wprowadzenia jakieś nowej konstrukcji współpracy z UE w wielu dziedzinach bez formalnego członkostwa w Unii specjalnie dla Ukrainy i jednoczesnego zniesienia zasady jednomyślności w podejmowaniu strategicznych decyzji, raczej się nie powiedzie.
Zdecydowanie przeciwko zniesieniu zasady jednomyślności wypowiedziały się rządy aż 13 krajów członkowskich, które we wspólnym oświadczeniu podkreśliły, że to jedna z podstawowych zasad traktatowych i jej zniesienie stworzyłoby zupełnie inną organizację państw, niż obecna Unia Europejska.
Oświadczenie to podpisały, w kolejności alfabetycznej: Bułgaria, Chorwacja, Czechy, Dania, Estonia, Finlandia, Litwa, Łotwa, Malta, Polska, Rumunia, Słowenia i Szwecja, a więc kraje rządzone przez koalicje rządowe od „politycznego” lewa do prawa, a także zarówno „nowe” jak i „ stare” kraje unijne.
- Obowiązujące traktaty stanowią, że zmiany w nich mogą wprowadzane tylko jednomyślnie, co więcej każdy kraj zastrzega sobie konieczność ratyfikacji tych zmian przez parlamenty krajowe, a w niektórych krajach musi to być dokonane nawet w drodze referendum.
A wiec w sytuacji kiedy już na wstępnym etapie na te zmiany nie zgadza się blisko połowa obecnych członków UE, można by było być spokojnym, że nie mogą być one wprowadzone ale „reformatorzy” zapewne nie ustaną w wysiłkach aby takie zmiany forsować.
Będą więc zapewne próby wymuszenia tych zmian na „opornych” krajach członkowskich, w tym także próby ich „przekupienia” za taki czy inny przywilej budżetowy, ulgi w składce albo dodatkowe wsparcie w tej czy innej dziedzinie gospodarki albo w sektorze społecznym.
Pojawiają się także spekulacje, że być może tego rodzaju zmiany w traktatach, establishment unijny, będzie próbował przeprowadzić bez przestrzegania zasady jednomyślności ale przy pomocy różnego rodzaju „tricków” prawnych, w których wręcz specjalizują się zarówno służby prawne Komisji jak i Rady.
Miejmy jednak nadzieję, że zdecydowany sprzeciw aż 13 państw członkowskich w sprawie likwidacji zasady jednomyślności w UE i to natychmiast po zaproponowaniu takiego rozwiązana, zarówno przez szefową KE Ursulę von der Leyen jak i obecnego kierującego pracami Rady Emmanuela Macrona, jednak temu zapobiegnie.