1. Od ponad dwóch miesięcy trwa przepychanka pomiędzy większością krajów członkowskich a Komisją Europejską w sprawie wprowadzenia maksymalnej ceny gazu importowanego do UE.
Ba, na tym tle doszło do ostrego sporu pomiędzy przewodniczącą KE Ursulą von der Leyen, a przewodniczącym Rady Europejskiej Charlesem Michelem, który żądał realizacji konkluzji RE z 22 października, w jednej z nich zapisano wprost, że Komisja ma przygotować odpowiednie rozporządzenie, najpóźniej na posiedzenie ministrów ds. energii, które odbyło się 24 listopada.
KE wprawdzie takie rozporządzenie przygotowała ale zaproponowała w nim, maksymalną cenę gazu importowanego do UE na poziomie 275 euro za MWh, czyli już teraz ponad 2 razy wyższą niż obecne, bowiem kontrakty na holenderskiej giełdzie są zawierane przy cenach na poziomie ok. 125 MWh.
Przy takim poziomie ceny ustalonej przez KE, mechanizm maksymalnej ceny nie byłby po prostu używany i w związku z tym, nie wpłynąłby na poziom cen gazu w Europie, w sytuacji kiedy są one wielokrotnie wyższe niż jesienią roku 2021.
2. Przypomnijmy ,że na początku października Polska, Włochy, Belgia i Grecja podjęły działania, aby Komisja Europejska przygotowała projekt rozporządzenia wprowadzający, między innymi w UE limitowanie cen gazu.
Co więcej, kraje te doprowadziły do tego, że powstał list w tej sprawie, przesłany do Komisji Europejskiej, który podpisali ministrowie ds. energii aż 15 krajów członkowskich, oprócz Polski także Belgia, Bułgaria, Chorwacja, Francja, Grecja, Włochy, Litwa, Łotwa, Malta, Portugalia, Rumunia, Słowacja, Słowenia i Hiszpania.
W ten sposób powstała tzw. podwójna większość (przynajmniej 15 krajów, reprezentujących przynajmniej 65% ludności UE), która była niezbędna, gdyby znaleźli się przeciwnicy tego rozwiązania.
Od początku forsowania koncepcji limitowania cen gazu na rynku hurtowym UE, jego przeciwnikiem były Niemcy, które po załamaniu się importu tego surowca z Rosji, były gotowe płacić w zasadzie każdą cenę, aby zaspokoić swoje potrzeby.
3. Zdaniem krajów domagających się wprowadzenia limitowania cen na hurtowym rynku gazu, to rozwiązanie jest jedynym środkiem, który pomoże każdemu państwu członkowskiemu złagodzić presję inflacyjną (wzrost cen surowców energetycznych w tym w szczególności gazu odpowiada za ponad 2/3 inflacji w poszczególnych krajach).
Zdaniem ministrów tych krajów wprowadzenie takiego rozwiązania można zaprojektować w ten sposób aby zapewnić bezpieczeństwo dostaw (właśnie w tej sprawie są największe obawy niektórych krajów), a także swobodny przepływ gazu pomiędzy poszczególnymi krajami w UE.
Mimo takich zapewnień, Niemcy cały czas blokują ostateczną wersję takiego rozporządzenia, a sprzyjają im propozycje KE, czego dobitny wyrazem, był tak absurdalnie wysoki poziom maksymalnej ceny gazu importowanego do UE.
Po ostatnim posiedzeniu ministrów do spraw energii, propozycje KE zostały uznane za wręcz śmieszne, konsultacje w tej sprawie mają trwać przez najbliższe 2 tygodnie aby na następnym posiedzeniu Rady 13 grudnia już ostatecznie, wypracować propozycję ceny, która rzeczywiście mogłaby wpłynąć na obniżenie cen gazu w Europie.
4. Na równie absurdalnie wysokim poziomie zaproponowała KE maksymalną cenę ropy naftowej, którą chcą wprowadzić nie tylko UE ale także kraje grupy G-7, a więc także USA, Kanada i Japonia.
Ta cena to 65 USD za baryłkę w sytuacji, kiedy koszty wydobycia ropy w Rosji wynoszą około 20 USD, a mechanizm maksymalnej ceny, miał uderzyć właśnie w eksport rosyjskiej ropy i ograniczenie jej dochodów z tego tytułu, które przeznaczają na prowadzenie wojny z Ukrainą.
Wcześniej podczas obrad G-7 dyskutowano o ustanowieniu tej ceny na ok. 40 USD za baryłkę ale jak się okazuje w tej sprawie KE, bliżej do interesów Rosji, niż interesów UE i jej sojuszników.