Rząd nie poprze ani rozszerzenia ETS, ani innych przepisów zaostrzających politykę klimatyczną UE

  1. W ostatnią środę Parlament Europejski przegłosował cztery akty prawne rozszerzające system EU ETS (handlu pozwoleniami na emisję CO2) na dwie kolejne dziedziny gospodarki mianowicie transport i budownictwo, a także zdecydowanie większe niż do tej pory obciążenie kosztami pozwoleń na emisję transportu lotniczego i morskiego.

Rozwiązania te oprócz tego, że rozszerzają stosowanie systemu ETS na kolejne dziedziny gospodarki, to także poprzez zdejmowanie z rynku coraz większej ilości tzw. darmowych uprawnień do emisji CO2, będą windowały w górę cenę tych pozwoleń na europejskich giełdach.          

W pakiecie głosowanych aktów prawnych znalazły się także Społeczny Fundusz Klimatyczny, który głównie ma wspierać gospodarstwa domowe w realizacji wymogów polityki klimatycznej, a także tzw. podatek od śladu węglowego (CBAM), mający na celu obciążanie importu do UE niektórych towarów energochłonnych z krajów trzecich, w których nie ma tego rodzaju opłat klimatycznych.

 

  1. Opisane wyżej rozwiązania były przyjmowane w PE zdecydowaną większością głosów (ponad 400 za, do stu kilkudziesięciu przeciw), głosowały za nim największe frakcje EPL, S&D, Renew ale także mniejszych: Zieloni czy Komuniści.

Za tymi rozwiązaniami głosowali wszyscy europosłowie z Polski, reprezentujący opozycję, a wiec europosłowie Platformy, Lewicy, PSL-u, a także Ruchu Hołowni (Róża Thun) i Zielonych (Sylwia Spurek).

Przeciw głosowała tylko frakcje ECR, w której zasiadają europosłowie Prawa i Sprawiedliwości i frakcja ID ale tych głosów jak już wyżej wspomniałem, nie wystarczyło aby zablokować przynajmniej niektóre z tych rozwiązań.

Rząd, ustami minister d/s klimatu Anny Moskwy, zapowiedział głosowanie przeciw tym rozwiązaniom na posiedzeniu Rady Unii Europejskiej, choć jak się wydaje trudno będzie stworzyć w tej sprawie tzw. mniejszość blokującą (przynajmniej 5 krajów, reprezentujących przynajmniej 35% ludności UE).

 

  1. Ministerstwo uzasadnia swoją decyzję miedzy inni tym, że wg. szacunków resortu w związku z oparciem polskiej energetyki o węgiel w ok. 70%, wzrost cen uprawnień na emisję CO2 spowoduje, że będą one stanowiły ok. 40% cen energii elektrycznej i aż 55% kosztów ciepła sieciowego (a więc ogrzewania w miastach).

Objęcie ETS-em transportu i budownictwa, podniesie bardzo wyraźnie koszty funkcjonowania gospodarstw domowych, a redukcja darmowych uprawnień dla lotnictwa i transportu morskiego, wywinduje ceny biletów lotniczych i koszty firm, które korzystają z dostaw drogą morską.

Zdaniem zwolenników tych rozwiązań wszystkie te problemy zostaną rozwiązane z przez wspomniany Społeczny Fundusz Klimatyczny, który jest szacowany na ponad 100 mld euro rocznie, tyle tylko, że potrzeby Polski w związku z realizacja zaostrzonej polityki klimatycznej do roku 2030 są szacowane na blisko 190 mld euro.

 

  1. Lewicowo-liberalna większość w instytucjach europejskich (Parlamencie, Komisji i Radzie) forsując te rozwiązania, chce uczynić UE wiodącym podmiotem na świecie, realizującym zaostrzoną politykę klimatyczną.

To w oczywisty sposób podniesie i to znacznie koszty działalności przedsiębiorstw, a także gospodarstw domowych i może spowodować, że gospodarka unijna przestanie być konkurencyjna na świecie, ze wszystkimi tego negatywnymi konsekwencjami.

UE coraz bardziej przypomina pływaka, który skacze do basenu, nie sprawdziwszy wcześniej czy jest w nim woda, bowiem chce realizować politykę, która znacząco podniesie koszty funkcjonowania w UE z nadzieją, że uda się je ograniczyć w przyszłości, poprzez skokowy wręcz wzrost postępu technicznego i technologicznego we wszystkich dziedzinach.

Tyle tylko, że tych postępów nie można być pewnym, a pozostała cześć świata w tym najwięksi emitenci CO2, deklarują realizację ostrzejszej polityki klimatycznej ale w swoim tempie (np. Chiny od roku 2050).