Po 19 latach członkostwa w UE, wyraźnie widać, że projekt ten się wyrodził

  1. Wczorajsza 19. rocznica naszego członkostwa w Unii Europejskiej, doczekała się całej serii, różnego rodzaju publikacji, które głównie podkreślają korzyści jakie Polska osiągnęła przez ten okres, natomiast znacznie mniej pisze się o przyszłości tego projektu.

To prawda decyzja większości Polaków o przystąpieniu do UE (aż 77,5% za, przy frekwencji sięgającej blisko 59%), ostatecznie przesądziła o naszej przynależności do zachodniego świata i była kokiem dopełniającym decyzję o przyjęciu nas do NATO w 1999 roku, o co starały się i walczyły całe pokolenia Polaków.

Tyle tylko, że wtedy wchodziliśmy do Unii równych państw, a przez te 19 lat, UE się wyrodziła i jest projektem znacznie gorszym, z dominacją niemiecko- francuską i zaawansowanymi procesami centralizacji i poza traktatowego przejmowania kompetencji.

 

  1. Członkostwo w UE pozwoliło nam na przyspieszenie procesu gonienia krajów Europy Zachodniej pod względem poziomu rozwoju i osiąganych dochodów, czego wyrazem jest kształtowanie się wskaźnika poziomu PKB na głowę mieszkańca z uwzględnieniem siły nabywczej pieniądza.

Wskaźnik ten w momencie naszego członkostwa kształtował się na poziomie 49% średniej unijnej, po 19 latach (dokładnie na koniec 2022 roku) jest już na poziomie 79% tej średniej, co oznacza, że przez ten okres zyskaliśmy na tej drodze aż 30 punktów procentowych.

Pozytywnie dla naszego kraju kształtują się przepływy finansowe związane z unijnym budżetem, przez te 19 lat pozyskaliśmy około 236 mld euro, wpłaciliśmy 79 mld euro składki co oznacza wpływy netto na poziomie 157 mld euro.

Ale jeżeli weźmiemy pod uwagę, także przepływy finansowe związane z dostępem do rynku, jak również przepływy kapitałowe, to już sytuacja dla naszego kraju jest niekorzystna, sumarycznie średnioroczne wpływy z tych trzech tytułów wynoszą ok 2% naszego PKB, a wypływy aż 4% PKB, co oznacza, że cały czas jesteśmy dostarczycielem kapitału do krajów Europy Zachodniej.

 

  1. Niestety w ostatnich latach w UE przyspieszył także proces poza traktatowego przejmowania kompetencji, a spektakularnym przykładem w odniesieniu do naszego kraju jest sprawa reformy sądownictwa.

Przeniesienie sporu w tej sprawie przez polską opozycję na poziom unijny, spowodowało decyzje Komisji Europejskiej ingerujące w organizację wymiaru sprawiedliwości (pod hasłem zagrożenia dla praworządności w Polsce), a w konsekwencji skargi KE na Polskę do TSUE i decyzje o karze w wysokości 1 mln euro dziennie i dodatkowo blokadzie środków z KPO dla naszego kraju w wysokości  blisko 35 mld euro.

Trudno przewidzieć jak ten spór się ostatecznie skończy, z jednej strony jest zobowiązanie KE, że jeżeli znowelizowana ustawa o Sądzie Najwyższym wejdzie w życie, środki z KPO zostaną zwolnione i kary przestaną być naliczane, z drugiej trzeba pamiętać, że były już deklaracje o odblokowaniu środków i to samej przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen, które niestety nie zostały zrealizowane.

Nie ulega jednak wątpliwości, że dzięki takim precedensom KE uzyskała, to o co jej chodziło, ingerencję w wymiar sprawiedliwości kraju członkowskiego, choć z Traktatu jasno wynika, że to wyłączna jego kompetencja.

 

  1. Jeszcze groźniejsze są pomysły wynikające z „Konferencji o przyszłości Europy” prowadzonej przez ponad rok przez Parlament Europejski, z jej ustaleń wynika, że kolejnych 10 ważnych obszarów kompetencyjnych miałoby być zabrane krajom członkowskim i przeniesione na poziom UE, jako tzw. kompetencje dzielone, co więcej zlikwidowane zostałoby prawo weta, w tych nielicznych obszarach, które pozostawił krajom UE Traktat Lizboński.

Jeżeli dołożymy do tego przesądzone już właściwie, szybsze niż do tej pory realizowanie polityki klimatycznej, co wyraża pakiet Fit for 55, oznaczający konieczność wydatkowania w ciągu najbliższej dekady, przynajmniej 5, a być może nawet 10 bilionów euro, bez określenia źródeł pozyskania tych pieniędzy (unijnych środków ze wszystkich, można w tym czasie zgromadzić o koło 1 biliona euro), to widać, że unijny projekt zaczyna być groźny zarówno dla gospodarek jak i społeczeństw 27 państw członkowskich.

Konieczne jest więc zarówno zahamowanie procesów centralizacyjnych, przywłaszczania kompetencji jak i realizacji drastycznych pomysłów klimatycznych, bowiem jeżeli będą one kontynuowane, to UE zostanie rozsadzone od środka.