- Wczoraj po raz drugi posłowie opozycji próbowali zablokować tym razem uchwalenie nowelizacji ustawy komisji d/s badania rosyjskich wpływów na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczpospolitej Polskiej w latach 2007-2022.
Tym razem chodziło o odrzucenie uchwały Senatu, w której senatorowie opozycji (Platformy, Lewicy, PSL-u) zdecydowali o odrzuceniu wcześniej uchwalonej wspomnianej nowelizacji ustawy zawierającej poprawki prezydenta Andrzeja Dudy.
A przecież prezydent zaproponował poprawki wychodzące naprzeciw oczekiwaniom opozycji w tym trzy, których nie tylko się ona domagała, ale także skarżyła się na ich brak w Brukseli, w uchwalonej kolejnej rezolucji PE przeciwko Polsce.
Chodziło o poprawkę o tym, że w komisji nie będą zasiadali politycy (posłowie i senatorowie), zniesiono także tzw. środki zaradcze (tj. zakaz pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi na okres do 10 lat), ponadto wprowadzono odwołanie od decyzji komisji ds. rosyjskich wpływów do Sądu Apelacyjnego w Warszawie, a nie jak było dotychczas do Sądu Administracyjnego.
- Przy uchwalaniu prezydenckiej nowelizacji ustawy o komisji ds. rosyjskich wpływów, posłowie opozycji próbowali ją zablokować, wyjmując karty do głosowania z czytników ale kworum, nie udało się zerwać.
Ustawa została odesłana do Senatu, a po blisko miesięcznym jej przetrzymaniu, jak już wspomniałem, senatorowie opozycji, przyjęli uchwałę o jej odrzuceniu, mimo tego, że przedstawicielka prezydenta wyjaśniała, że przedstawione przez nią poprawki, znoszą wszystkie wcześniej zgłaszane zastrzeżenia.
Wczoraj Sejm głosował nad odrzuceniem wspomnianej uchwały Senatu i znowu posłowie opozycji „jak jeden mąż”, zdecydowali się głosować przeciw, ba przeciw głosowało także czterech posłów Konfederacji, a trzech kolejnych wstrzymało się od głosu.
- Przypomnijmy, że tuż po uchwaleniu ustawy ds. rosyjskich wpływów w pierwotnej wersji, została ona zaatakowana w Parlamencie Europejskim, przy pomocy „argumentów”, dostarczonych przez polską opozycję.
Używano do tego wręcz ordynarnych kłamstw, jak tych, że komisja daje narzędzia do „polowań” na opozycję i jej lidera Donalda Tuska, albo też pozbawi ich prawa do startu w zbliżających się wyborach parlamentarnych.
To właśnie te dwa kłamstwa, były podstawą do wprowadzenia tej sprawy do porządku obrad PE w połowie czerwca, a z kolei na następnej sesji PE w lipcu, przyjęcia rezolucji potępiającej między innymi tę kwestię.
- Przypomnijmy także, że w tej debacie w PE, mimo tego, że treść polskiej ustawy nie była znana europosłom spoza Polski, zabierali oni głos i atakowali nasz kraj, opierając się na podpowiedziach swoich koleżanek i kolegów europosłów z naszego kraju.
Wynikało to z argumentacji jakiej używali, najczęściej były to kłamstwa rozpowszechniane przez polską opozycję takie jak: ustawa jest skierowana przeciwko liderowi opozycji Donaldowi Tuskowi, ustawa może uniemożliwić politykom opozycji start w nadchodzących wyborach, nie zapewnia ona kontroli sądowej nad rozstrzygnięciami komisji, ustawa łamie aż osiem artykułów Konstytucji RP, itp.
W tej debacie najmniej uwagi poświecono celowi powołania wspomnianej komisji w naszym kraju, czyli badaniu rosyjskich wpływów na bezpieczeństwo wewnętrzne, tak naprawdę kwestię te eksponowali tylko zabierający głos europosłowie z Prawa i Sprawiedliwości, miedzy innymi: Beata Szydło, Dominik Tarczyński, czy Patryk Jaki.
Zwracali oni uwagę, że takie komisje działają już USA. W. Brytanii, we Francji, w Niemczech (na poziomie landowym), a nawet w Parlamencie Europejskim, więc wręcz z niedowierzaniem, odbierają próby zablokowania powołania takiej komisji w Polsce.
5 .W PE komisję ds. rosyjskich wpływów w Polsce potępiono, a „argumentów” w tej sprawie jak już wspomniałem, dostarczyli europosłowie z Polski, a później za wszelką cenę chcieli ją zablokować posłowie i senatorowie opozycji w kraju.
Nie udało się, wszystkie ich sprzeciwy odrzuciła większość sejmowa Zjednoczonej Prawicy i po podpisaniu uchwalonej nowelizacji ustawy przez prezydenta, wejdzie ona w życie już w najbliższym czasie.
Jest szansa, że na sierpniowym posiedzeniu Sejmu zostanie wybrany jej skład i rozpocznie pracę, a ponieważ jej praca nie kończy się razem z końcem tego Parlamentu, będzie ona mogła pracować także w następnej kadencji.