- Na portalu Financial Times, ukazał się artykuł autorstwa Henry’ego Foya, który opisuje narastający w Brukseli niepokój, że nadchodzące wybory w Polsce wygra jednak Zjednoczona Prawica i w związku z tym trzeba się przygotować na kolejne lata jej rządzenia.
Autor przypomina, że Donald Tusk został skierowany z powrotem do polskiej polityki, aby odsunąć Prawo i Sprawiedliwość od władzy, był i ciągle jest wspierany przez „Brukselę”, ale w ostatnich tygodniach widać, że ta misja, nie idzie tak jak się spodziewano.
Autor pisze wprost, że unijni dyplomaci, zaczęli zadawać sobie sprawę, że znacznie bardziej prawdopodobnym scenariuszem jest przegrana Donalda Tuska i że jej konsekwencje będą groźne dla przyszłych zamierzeń unijnego establishmentu.
- To wsparcie dla Tuska z Brukseli, to między innymi liczne rezolucje Parlamentu Europejskiego, uderzające bardzo mocno w nasz kraj, podejmowane zresztą z inspiracji europosłów wybranych w Polsce z Platformy i Lewicy.
Jeszcze mocniejszy charakter ma dokonana przez Komisję Europejską polityczna blokada środków z Krajowego Planu Odbudowy i choć rząd Zjednoczonej Prawicy wykonał gesty pojednawcze w stosunku do brukselskiej administracji, to „zastraszona” przez EPL i Lewicę, przewodnicząca KE Ursula von der Leyen, ostatecznie wycofała się z deklaracji złożonych w Polsce wobec premiera i prezydenta.
Także nie przedłużenie unijnego embarga na ukraińskie zboże dotyczące 5 krajów przyfrontowych w tym Polski, miało na celu dokonanie destabilizacji na rynku zbóż w naszym kraju w apogeum kampanii wyborczej.
Teraz z kolei w końcówce kampanii wyborczej, z inspiracji europosłów Platformy i Lewicy, zaczyna się straszenie Polaków blokadą granicy polsko-niemieckiej, a nawet „wyrzuceniem” Polski ze strefy Schengen, choć nie ma takiej procedury w unijnym prawie.
- Autor artykułu pisze, że unijni urzędnicy obawiają się, że jeżeli Zjednoczona Prawica wygra w Polsce wybory, to zablokowane zostaną prace nad nowym paktem imigracyjnym, nad przygotowywaną od wielu miesięcy wielką reformą Unii Europejskiej, czy też nie zostanie przyjęta nowelizacja wieloletniego budżetu UE na lata 2021-2027.
W sprawie paktu imigracyjnego nazywanego obligatoryjną solidarnością, zaczynają się właśnie tzw. trilogi, czyli negocjacje Komisji, Parlamentu i Rady, a Polska i kilka innych krajów, które udało się zgromadzić, są tym rozwiązaniom zdecydowanie przeciwne.
Przygotowywana reforma UE, ma stworzyć scentralizowanego molocha z kolejnymi kompetencjami odebranymi państwom członkowskim, aż w 21 obszarach, a także pozbawionych prawa weta, z dominacją niemiecko-francuską.
W tej sprawie rząd Zjednoczonej Prawicy jest gotowy użyć veta, nawet gdyby przyszło zatrzymać tę tzw. reformę bez wsparcia innych krajów i to przyprawia o ból głowy brukselski establishment.
Także nowelizacja unijnego budżetu to zwiększenie jego wydatków aż o 66 mld euro, co Polskę kosztowałoby dodatkowo przynajmniej 2 mld euro, a chodzi miedzy innymi o przeznaczenie dodatkowych 19 mld euro na obsługę długu, z którego finansuje się krajowe plany odbudowy.
Polska jak wiadomo do tej pory nie otrzymała ani jednego euro ze swojego KPO, a miałaby się dodatkowo składać na obsługę pożyczonych pieniędzy, z których korzysta od blisko 2 lat już ponad 20 unijnych krajów.
- Rządzący w Brukseli zdają sobie sprawę, że we wszystkich tych sprawach rząd Prawa i Sprawiedliwości nie zgodzi się na rozwiązania, które leżą już na stole, natomiast ewentualny rząd Donalda Tuska, poparłby je bez żadnych wątpliwości.
Właśnie miedzy innymi z tych powodów Donald Tusk został wysłany do polskiej polityki, aby odsunąć PiS od władzy, a widoczne coraz bardziej niepowodzenie jego misji, nakazuje unijnym urzędnikom przygotowywać się jednak na kolejne lata rządów Zjednoczonej Prawicy.