- Po wystąpieniu w ostatnią sobotę w Krakowie wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, który przez prawie godzinę wyjaśniał na czym polegają proponowane przez 5 frakcji zmiany w unijnych Traktatach i jakie będą tego konsekwencje dla Polski, z kolei w niedzielę w różnych programach publicystycznych, byli o to pytani posłowie opozycji, Platformy, PSL-u i Lewicy, którzy zapowiedzieli utworzenie koalicji rządowej.
Posłowie Platformy, PSL-u, Lewicy zaprzeczali jakoby takie zmiany w Traktatach, były przesądzone, co więcej mówili, że są im przeciwni, poseł Zgorzelski z PSL-u w Polsat News, stwierdził wręcz „ani PSL, jestem także przekonany, że także pozostałe podmioty budujące teraz koalicję rządową, nawet nikomu z nas do głowy nie przyjdzie, żeby na jakąś federalizację, czy też pozbawienie uprawnień suwerennych państw godzić się, bo to po prostu godziłoby w istotę istnienia naszego państwa”.
Poseł Zgorzelski dobrze sprecyzował istotę forsowanych zmian Traktatów i stwierdził, że nawet nie przychodzi mu do głowy i jego koalicjantom, żeby na takie zmiany się zgodzić, tyle tylko, że jego koledzy partyjni w Europejskiej Partii Ludowej do której należy Platforma i PSL nie tylko się na te zmiany zgodzili, ale są wręcz ich współtwórcami.
- Przypomnijmy że te forsowane zmiany nie mają wcale charakteru wstępnego, a przynajmniej na poziomie Parlamentu Europejskiego, kształt w zasadzie ostateczny, a 267 zmian zaproponowanych w obydwu Traktatach (o Unii Europejskiej- TUE i o funkcjonowaniu UE- TFUE), zostanie przyjętych ostatecznie już na listopadowym posiedzeniu Parlamentu Europejskiego (najprawdopodobniej 23 listopada) i to miażdżącą większością głosów.
Jest to oczywistością, bo w Komisji Konstytucyjnej PE w głosowaniu nad sprawozdaniem zawierającym te propozycje 20 europosłów z EPL, Lewicy, Renew (Liberałowie), Zielonych i Komunistów było za, a przeciw było tylko 5 europosłów z ECR i ID i niezrzeszonych.
Podobne proporcje w głosowaniu będą zapewne na sali plenarnej w listopadzie, choć być może część europosłów z Polski z Platformy, PSL-u, czy Lewicy ze strachu przed opinią publiczną w naszym kraju, będąc na sali, wyjmie z czytników karty do głosowania.
- Zmiany zaproponowane w Traktatach przez sprawozdawców z wymienionych wyżej 5 grup politycznych głosujących „za” (jednego europosła z Belgii i czterech europosłów z Niemiec), są rzeczywiście daleko idące i jak to określają eksperci w konsekwencji prowadzą do wręcz „przewrotu kopernikańskiego” w UE w wyniku którego Wspólnota 27 suwerennych państw zostanie zamieniona w scentralizowane superpaństwo z dominacją niemiecko-francuską, w której kraje członkowskie będą miały zaledwie kompetencje landów (jak w Niemczech).
Chodzi między innymi o przekazanie do wyłącznych kompetencji UE dwóch kolejnych obszarów: ochrony środowiska oraz bioróżnorodności (art. 3 TFUE), a także 8 kolejnych obszarów do tzw. kompetencji współdzielonych tj.: politykę zagraniczną i bezpieczeństwa, ochronę granic, leśnictwo, zdrowie publiczne, obronę cywilną, przemysł oraz edukacja (art.4 TFUE).
Przy czym funkcjonowanie kompetencji współdzielonych w UE, polega na tym że w tych obszarach dla kraju członkowskiego pozostają tylko takie sprawy, których nie przejmą instytucje unijne.
- Poza tym zmiany miałby polegać także na odebraniu państwom członkowskich prawa do weta aż w 65 obszarach, co oznaczałoby, że to prawo pozostałyby tak naprawdę tylko w sprawach przyjmowania nowych członków do UE (nawet zmiana Traktatów po tej reformie, byłaby już przyjmowana nie jednomyślnie, ale przez 4/5 państw członkowskich).
Trzeba przy tym dodać, że w przegłosowanych propozycjach znalazł się zapis, że walutą UE jest euro, a więc wszystkie kraje członkowskie musiałby te walutę ostatecznie przyjąć, a więc pozostające do tej pory poza strefą euro 7 krajów, musiałoby ją szybko przyjąć (Dania, Szwecja, Polska, Czechy, Węgry, Bułgaria i Rumunia).
Zapisem tzw. ciężkiej kategorii jest także ten dotyczący tzw. autonomii strategicznej UE, co w konsekwencji w dłuższym okresie, oznaczałoby prowadzenie szeroko rozumianej polityki obronnej UE, samodzielnie już bez Stanów Zjednoczonych.
- Po przegłosowaniu w PE w listopadzie, już w grudniu to sprawozdanie zostanie przekazane przez przewodniczącą w tym półroczu Hiszpanię na Radę Unii Europejskiej d/s ogólnych, a ta zapewne zwykłą większością głosów przekaże go na poziom Rady Europejskiej (szefów rządów albo głów państw członkowskich).
Ta z kolei może zwołać tzw. Konwent do zmiany Traktatów (szefowie rządów albo głowy państw, przedstawiciele parlamentów krajowych, Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej) i wtedy mamy drogę zmian trwającą nawet 3-4 lata, albo drogę zawartą w art.48- Uproszczone procedury zmiany, gdzie zgodnie z pkt 6 można pominąć utworzenie wspomnianego Konwentu, a zmiany będzie przyjmowała Rada Europejska, a ratyfikowały kraje członkowskie (tyle tylko, że jeżeli wtedy ich nie ratyfikują, to mogą się znaleźć w tzw. drugim unijnym kręgu, bez wpływu na unijne decyzje czy dostępu do unijnych funduszy).
- Zaprzeczanie przez posłów opozycji, że takie głębokie zmiany w Traktatach są faktem, przynajmniej na poziomie PE, a tym bardziej ich bagatelizowanie jest próbą ich ucieczki od odpowiedzialności przed polską opinia publiczną.
Tego rodzaju zachowania są co najmniej zastanawiające w sytuacji kiedy frakcje partyjne w PE, do których należy zarówno Platforma, PSL i Lewica, te zmiany przygotowały i teraz je zdecydowanie forsują.