- Jak poinformowała wczoraj Ylva Johansson Rada Unii Europejskiej i Parlament Europejski zawarli ostateczne porozumienie w sprawie paktu imigracyjnego, składającego się z 5 rozporządzeń, który przewiduje tzw. obowiązkową solidarność, czyli konieczność przyjmowania określonej przez KE liczby nielegalnych imigrantów, albo też zapłacenie kwoty ok.22 tys euro za każdego nieprzyjętego imigranta. Rząd Mateusza Morawieckiego cały czas zwracał uwagę, że przyjęcie w nowych przepisach rozwiązania, przyjmujesz nielegalnych imigrantów, albo płacisz wysokie kary za nieprzyjmowanie każdego z nich, nie tylko nie rozwiązuje tego problemu, ale wręcz przeciwnie napędza nielegalną imigrację do Unii Europejski. Okazało się, że na tym posiedzeniu Rady Unii Europejskiej, sprzeciwu Polski już nie było, zmienił się przedstawiciel rządu i Polska już nie zgłaszała sprzeciwu, a wspomniane przepisy prawne zostały przyjęte jednomyślnie.
- Jak już wspomniałem na tym posiedzeniu Polskę reprezentował już przedstawiciel rządu Donalda Tuska i ten już sprzeciwiał jego zapisom paktu, wszak Platforma cały czas popierała te przepisy podczas debat w Parlamencie Europejskim. W ten sposób zaczęło się spłacanie zobowiązań, zaciągniętych przez Donalda Tuska w establishmencie unijnym w związku z jego powrotem do krajowej polityki i zaangażowaniem w odsunięcie PiS od władzy. Tusk bowiem dostawał z Brukseli przez ponad 2 lata różnorodne wsparcie, a tym najbardziej dobitnym było polityczne zablokowanie środków z KPO w zasadzie osobistą decyzją przewodniczącej KE, Ursuli von der Leyen.
- Przypomnijmy, że mechanizm unijnej relokacji nielegalnych imigrantów, zawarty w pakcie migracyjo- azylowym, nazywany jest, jakby to dziwnie nie brzmiało, „mechanizmem obligatoryjnej solidarności”. Pozwala on wprawdzie nie przyjmować imigrantów przydzielonych danemu krajowi przy pomocy matematycznego algorytmu, ale taki kraj płaci 22 tys. euro za każdego nieprzyjętego do unijnego budżetu.Większość parlamentarna w PE ten mechanizm przyjęła, przeciw byli posłowie Prawa i Sprawiedliwości, za natomiast głosowali europosłowie Lewicy, europosłowie Platformy wstrzymali się od głosu, a europosłowie PSL-u wyjęli karty do głosowania.
- W czasie toczącej się w Polsce kampanii wyborczej, niemieckie media otwarcie pisały że Tusk jest dla nich „światełkiem nadziei”, właśnie w kontekście przygotowywanego paktu migracyjno- azylowego i głębokiej reformy Unii Europejskiej. Teraz kiedy powstał rząd Tuska, nie ulega wątpliwości, że będzie on musiał spłacać wcześniej zaciągnięte zobowiązania, a mechanizm obligatoryjnego rozdziału nielegalnych imigrantów leży już gotowy na stole, chodziło tylko o wycofanie polskiego sprzeciwu.
- Wydawało się także, że w sprawie nielegalnych imigrantów każdy rząd w Polsce powinien wziąć pod uwagę wynik ostatniego referendum, wprawdzie nie jest ono prawnie wiążące, ale wzięło w nim udział ponad 12 mln uprawnionych ( blisko 41%) i to mimo masowego zniechęcania do brania w nim udziału przez całą opozycję i sprzyjające jej media. Przypomnijmy, że na pytanie dotyczące przyjmowania nielegalnych imigrantów, aż 96,8% biorących w nich udział, czyli wręcz miażdżąca większość, odpowiedziała, że jest temu przeciwna, ale niestety okazało się, że rząd Tuska ten wynik zbagatelizował. Mimo tego, że ponad 12 mln wyborców biorących udział w referendum, to o ponad 1 mln więcej, niż tych głosujących łącznie na Platformę, Ruch Hołowni, PSL i Lewicę, politycy tych partii publicznie zlekceważyli to głosowanie i stwierdzili, że ich on nie zobowiązują do sprzeciwu wobec paktu migracyjnego. W konsekwencji już od nowego roku Komisja Europejska będzie rozdzielała corocznie określoną liczbę nielegalnych imigrantów pośród wszystkich państw członkowskich, a Polska będzie musiała zdecydować czy ich przyjmuje, czy też płaci wspomniane 22 tys euro za każdego nieprzyjętego imigranta.