Prawo, tak jak my je rozumiemy, mówił Tusk i w Sejmie uchwałami chcą zmieniać ustawy

  1. Już po wyborze przez nową większość sejmową, premier Tusk na konferencji prasowej w Sejmie, pytany o przestrzeganie prawa stwierdził, że koalicja będzie przestrzegać prawa, „ale tak jak my je rozumiemy”. Zaledwie parę dni później w Sejmie znalazły się dwa projekty uchwał, pierwszy w sprawie przywrócenia ładu prawnego oraz bezstronności i rzetelności mediów publicznych oraz PAP, drugi z kolei w sprawie usunięcia skutków kryzysu konstytucyjnego w kontekście pozycji ustrojowej oraz funkcji Krajowej Rady Sądownictwa w demokratycznym państwie prawnym. Obydwa projekty uchwał mają na celu zmiany, odpowiednio w mediach publicznych albo w KRS, właśnie przy pomocy wspomnianych uchwał, a nie ustaw, które regulują funkcjonowanie tych instytucji.

 

  1. Obecna koalicja rządowa ma oczywiście prawo dokonania zmian w mediach publicznych, w tym dokonać zmian w ich zarządach, ale może to zrobić tylko zmieniając odpowiednio ustawy o Radzie Mediów Narodowych, o Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, czy też KRS. Tyle tylko, że jeżeli takie nowelizacje zostałyby uchwalone Sejm i Senat, to zapewne zawetowałby je prezydent Andrzej Duda, a koalicja nie ma przynajmniej 276 głosów, aby je odrzucić. Ponieważ przedstawiciele nowej większości w Sejmie często w debacie publicznej często używają argumentu, że blisko 11 mln wyborców, dało im mandat do rządzenia, to jednak trzeba zwrócić uwagę, że nie jest to tak mocny mandat, który dałby im wspomniane wyżej 276 głosów, pozwalających na odrzucanie wet prezydenta.

 

  1. W debacie publicznej nowa większość zarzuca także Prawu i Sprawiedliwości, że przecież w w 2016 roku dokonał zmian w mediach publicznych, tyle tylko, że zmiany te zostały przeprowadzone właśnie przez uchwalenie ustaw regulujących funkcjonowanie tych mediów. Wygląda więc na to, że obecna koalicja potrzebuje uchwały sejmowej jak swoistej podkładki do działań „siłowych” wobec mediów publicznych i PAP, podobnie do tych przeprowadzonych wobec tygodnika „Wprost” w 2014 roku. Wtedy właśnie po tym jak okazało się, że dziennikarze tego tygodnika, dysponują taśmami z podsłuchanych rozmów czołowych polityków Platformy, ministrów i wiceministrów rządu, szefów instytucji publicznych a także przedstawicieli dużego biznesu, prowadzonych regularnie w restauracji „Sowa i przyjaciele”, ówczesny minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz, wydał dyspozycje przedstawicielom służb i prokuratorom, aby odebrali te nagrania dziennikarzom. Stąd dantejskie sceny w siedzibie tygodnika, wyrywanie laptopa ówczesnemu redaktorowi naczelnemu Sylwestrowi Latkowskiemu, co ostatecznie skompromitowało ówczesną władzę.           

 

  1. Teraz nowa większość parlamentarna, chce aby wspomniany pułkownik służb specjalnych, a obecnie minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz, wszczął jakieś radykalne działania wobec mediów publicznych, tak aby jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia, mogła przejąć te media i PAP. Zaniepokojony tymi działaniami nowej większości parlamentarnej prezydent Andrzej Duda, wystosował wczoraj list do marszałka Sejmu Szymona Hołowni, w którym przypomina mu, że zmiany w mediach publicznych, mogą być dokonane tylko na drodze ustawowej. Hołownia pytany o ten list przez posła PiS prof. Krzysztofa Szczuckiego, publicznie potwierdził, że zgadza się w pełni z tezami zawartymi w tym liście, ale jednak zdecydował się procedować wspomnianą uchwałę.

 

  1. Późnym wieczorem po godzinie 22, koalicja uchwaliła wspomnianą uchwałę i zapewne dzisiaj dowiemy się jaki chce zrobić z niej użytek, czy będzie ona swoistym usprawiedliwieniem dla coraz bardziej nerwowego jej skrajnego elektoratu spod znaku „Silni_razem”, który domaga się rozliczeń z mediami jeszcze przed Świętami, czy też będzie ona podstawą do działań „siłowych” ministra Sienkiewicza wobec mediów publicznych. Podobne „siłowe” rozwiązania nowa władza będzie chciała zastosować wobec KRS, a nowy minister sprawiedliwości Adam Bodnar już je rozpoczął przygotowując rozporządzenie, które odsuwa od orzekania sędziów wybranych przez zmienioną KRS po roku 2017, a nawet sugeruje sędziom, żeby nie brali pod uwagę rozstrzygnięć Trybunału Konstytucyjnego, a uwzględniali wyroki TSUE, czy ETPCZ. Jak oceniła to prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska ingeruje ono w niezawisłość sędziowską mocniej niż za czasów komunistycznych.