- Kończą się pracę nad projektem ustawy budżetowej na 2024 rok, wczoraj odbyło się jego II czytanie, a w czwartek na 3. posiedzeniu Sejmu, zostanie on przegłosowany i przesłany do Senatu. Wszystko więc wskazuje na to ,że nawet gdyby Senat wprowadził poprawki, to w następnym tygodniu jest kolejne posiedzenie Sejmu i będą one mogły być przegłosowane, a następnie skierowane do podpisu Prezydenta RP, a więc zapewne zostanie dotrzymany konstytucyjny 4-miesięczny okres prac nad budżetem (czas ten upływa 29 stycznia tego roku). Ale w sprawie ważności budżetu pojawia się jeszcze poważniejszy problem, ponieważ będzie on głosowany w sytuacji, kiedy w Sejmie jest tylko 458 posłów, a dwóch z nich mimo tego, że mają mandaty poselskie, nie będą mogli nad nim głosować, ponieważ siedzą w więzieniu. W tej sytuacji o ważności budżetu zdecyduje najprawdopodobniej Trybunał Konstytucyjny, który będzie musiał rozstrzygnąć, czy skoro z godnie z art 96 Konstytucji RP, Sejm składa się z 460 posłów, to głosowanie ustaw w składzie 458 posłów powoduje, że są one konstytucyjne.
- Ale nie tylko konstytucyjność ustawy budżetowej jest dla obecnej większości parlamentarnej problemem, równie poważnym jest jego realność szczególnie po stronie dochodów budżetowych. Zdaniem ministra finansów bowiem, dochody budżetowe w 2024 roku powinny wzrosnąć o blisko 100 mld zł w stosunku do roku 2023, w tym dochody podatkowe aż o 88 mld zł, co warunkach gospodarczych tego roku nie wydaje się możliwe. Wprawdzie w budżecie zapisano wzrost gospodarczy na poziomie 3% PKB i być może nawet taki poziom wzrostu jest możliwy, ale już dynamika realna dochodów budżetowych w wysokości 109,5% na pewno nie, ponieważ w tym roku realna dynamika dochodów budżetowych wyniosła tylko 103,5%. Na 88 mld zł przyrostu dochodów ma się złożyć aż 62,5 mld zł przyrostu dochodów z VAT, prawie 18 mld zł przyrostu dochodów z PIT, ponad 4 mld zł przyrostu dochodów z akcyzy i ponad 2,5 mld zł przyrostu dochodów z CIT. Szczególnie tak duży przyrost dochodów z VAT jest mało prawdopodobny, zwłaszcza, że bardzo wyraźnie, dzięki restrykcyjnej polityce banku centralnego, obniżyła się inflacja, do 6,2% w grudniu i jak prognozuje NBP już w marcu, może ona obniżyć się do 3% ( później pewnie trochę wzrośnie ale średnioroczna inflacja będzie znacznie niższa niż w 2023 roku).
- W tej sytuacji przy zagrożeniu zgromadzenia dochodów na poziomie aż 682 mld zł w roku 2024, należy się spodziewać w II połowie tego roku, nowelizacji budżetu i w konsekwencji cięć wydatków, przede wszystkich tych na cele społeczne, a być może także i tych przeznaczonych na obronę narodową. W kwietniu będą wybory samorządowe , na początku czerwca wybory do Parlamentu Europejskiego, więc do tego momentu rządzący, będą realizować wydatki budżetowe, zgodnie z planem budżetowym, nawet gdy trzeba będzie dodatkowo pożyczać pieniądze, bo będzie brakowało dochodów podatkowych. O konieczności nowelizacji budżetu, mówili wczoraj podczas II czytania ustawy budżetowej posłowie rządzącej koalicji , wprawdzie nie zapowiadając cięć wydatków, ale nie ulega wątpliwości, że będą one musiały wystąpić.
- Niemożliwość zwiększenia dochodów budżetowych, aż o blisko 100 mld zł wynika także z tego, że rządom Platformy do tej pory nigdy, a szczególnie w latach 2008-2015, nie udało się zwiększyć nawet z znacznie mniejszej skali. Przypomnijmy, że podczas 8 lat rządów PO-PSL dochody budżetowe wzrosły zaledwie o 35 mld zł (z 254 mld zł w 2008 roku do 289 mld zł w 20015), a za rządów Prawa i Sprawiedliwości w latach 2016-2023 aż o 310 mld zł z 289 mld zł w 2015 roku do 601 mld zł w 2023 roku, a więc blisko 9-krotnie więcej. Miało to miejsce w sytuacji kiedy w latach 2008-2015 okresie skumulowany wzrost gospodarczy wyniósł 28,5% PKB, a skumulowana inflacja wyniosła ok. 20%, a w latach 2016-2023 odpowiednio o 32,5% PKB i ok. 46% co więcej za rządów PO-PSL miały miejsce podwyżki podatków (VAT, składka rentowa), oraz wyprzedaż majątku za ok 60 mld zł, ziemi za ok.10 mld zł, a rządów Prawa i Sprawiedliwości, znaczące obniżki podatków ( 10-krotny wzrost kwoty wolnej i obniżka stawki z 17% do 12 % , oraz podatku CIT z 18 % do 15%, a później do 9% i i brak wyprzedaży majątku narodowego.
- Skoro przez 8 lat rządzenia koalicja PO-PSL była w stanie powiększyć dochody budżetowe zaledwie o 35 mld zł ( czyli średniorocznie po 4,5 mld zł), to zwiększenie dochodów budżetowych o 100 mld zł w ciągu 1 roku, jest „marzeniem ściętej głowy”. Do połowy roku budżetowego te wyraźnie zwiększone wydatki trzeba będzie finansować kosztem zwiększonego deficytu budżetowego, a II połowie roku powie się publicznie, że „piniędzy nie ma i nie będzie”, znowelizuje się budżet i dokona głębokich cięć wydatków.