- Wszystkie partie tworzące koalicję 13.grudnia ogłosiły już listy swoich kandydatów w wyborach do Parlamentu Europejskiego i okazuje się, że do Brukseli próbuje się ewakuować aż 4 ministrów konstytucyjnych i kilkunastu sekretarzy i podsekretarzy stanu. Ledwie minęło 4 miesiące funkcjonowania rządu Donalda Tuska, a już tylu ministrów, chce zostawić swoje krajowe obowiązki, których jeszcze chyba na dobre nie rozpoznali i spróbować dostać się do Brukseli. Premier Tusk już zapowiedział rekonstrukcję rządu na 10 maja, co oznacza, że przynajmniej czterech ministrów konstytucyjnych zostanie wymienionych (być może będzie to nawet szersza rekonstrukcja rządu), natomiast wiceministrowie na czas kampanii, mają iść na urlop.
- Wprawdzie Tusk utworzył najliczniejszy rząd w historii, składający się z ponad 130 ministrów i wiceministrów, ale mimo wszystko odejście aż 4 ministrów konstytucyjnych i zaangażowanie kilkunastu kolejnych w kampanię oznacza, poważne zawirowania w jego funkcjonowaniu. Do tej pory praca ministrów rządu Tuska nie była nadzwyczajna, w Sejmie przez te 4 miesiące, znalazło się zaledwie kilka rządowych projektów ustaw, co tylko potwierdza, że zapowiadane w kampanii wyborczej, przez wszystkie formacje tworzące ten rząd, pełne szuflady projektów ustaw, można włożyć między bajki. Najważniejszą z nich był projekt ustawy budżetowej na 2024 rok, tyle tylko, że przygotował go rząd Mateusza Morawieckiego, a nowa koalicja jedyne co zdążyła w nim „poprawić”, to zwiększenie deficytu budżetowego o dodatkowe 20 mld zł.
- Koronnym dowodem na to, że koalicyjnej większości, rządzenie specjalnie nie idzie, świadczy to, że sztandarowy program formacji Tuska „100 konkretów na 100 dni rządzenia”, skończył się w zasadzie kompromitacją. Ze 100 konkretów tam wymienionych, zrealizowano zaledwie 9, przy czym jednym z nich było powołanie Rzecznika Praw Dziecka, co było przecież oczywistością, bo kadencja dotychczasowego zakończyła się na początku tego roku. Pozostałych osiem zrealizowanych to: wprowadzenie finansowania in vitro z budżetu państwa, pigułka „ dzień po”, wyłącznie najcenniejszych lasów z wycinki, obniżka VAT do 8% dla branży beauty, finansowanie telefonu zaufania i dla dzieci i młodzieży, akt oskarżenia wobec urzędników MSZ odpowiedzialnych za korupcję przy udzielaniu wiz, uzyskanie pieniędzy z funduszy unijnych, a także powołanie ministerstwa przemysłu na Śląsku. Jak widać zrealizowanie tych deklaracji nie wymagało jakiegoś nadzwyczajnego wysiłku, w tym legislacyjnego, ich wypełnienie w pierwszej kolejności, tak naprawdę świadczy tylko o braku długofalowego planu na rządzenie i dużej przypadkowości w realizacji obietnic wyborczych.
- Także konstytucyjni ministrowie którzy odchodzą, nie mogą pochwalić się sukcesami , wręcz przeciwnie, niektórym z nich grożą w przyszłości za to co zrobili, nie tylko Trybunał Stanu ale i postępowania karne. Minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz swoimi decyzjami zniszczył publiczną telewizję i odwołał kilkunastu dyrektorów instytucji kultury, powołując na ich miejsca często ludzi, których dotychczasowe „dokonania” wróżą jak najgorzej przyszłości tych palcówek. Minister spraw wewnętrznych Marcin Kierwiński wsławił się łamaniem prawa, decydując się kierować aresztowaniem dwóch posłów bez uchylenia im immunitetu i wydaniem zgody na brutalną pacyfikację demonstracji rolników pod Sejmem. Minister aktywów państwowych Borys Budka, hurtowo wymienia władze w państwowych spółkach, przy okazji paraliżując w nich proces podejmowania decyzji w tym w szczególności tych o charakterze strategicznym. Z kolei minister rozwoju i technologii Krzysztof Hetman wsławił się tylko tym, że zablokował dobre programy takie jak wakacje kredytowe, czy kredyt 2% na zakup pierwszego mieszkania przez ludzi młodych , proponując w zamian rozwiązania znacznie zmniejszające ilość ich beneficjentów.
- W rządzie Tuska musi dziać się naprawdę źle, skoro aż tylu ministrów, zaledwie po 4 miesiącach, próbuje się z niego ewakuować, nie mając nadziei realizacji programu, z którym szli do wyborów. Być może przyczyną tej masowej ucieczki jest także fatalna atmosfera jako wytwarza sam „kierownik”, jak go nazywają politycy koalicyjni, część ministrów jak donoszą niektóre media, nie jest w stanie znieść złośliwych uwag i tyrad premiera kierowanych pod ich adresem na posiedzeniach Rady Ministrów.