- Wczoraj podczas rozpoczęcia obrad Sejmu, przewodniczący klubu Prawa i Sprawiedliwości Mariusz Błaszczak zgłosił wniosek o uzupełnienie porządku obrad o I czytanie obywatelskiego projektu ustawy o zamrożeniu cen prądu, gazu i ciepła systemowego do końca tego roku. Pod tym projektem, zaledwie w ciągu miesiąca, posłowie klubu Prawa i Sprawiedliwości, zebrali ponad 140 tysięcy podpisów i już kilka tygodni temu został on złożony do laski marszałkowskiej. Marszałek Szymon Hołownia nie wprowadza go pod obrady Sejmu, mimo że sprawa jest niezwykle pilna (podwyżki cen nośników energii wchodzą w życie od 1 lipca), twierdząc, że trwają jego analizy. Tyle tylko, że projekt ten był składany jako poselski przez posłów klubu Prawa i Sprawiedliwości w grudniu poprzedniego roku, a więc służby sejmowe już dokonały jego analizy, skoro dopuściły go wtedy do procedowania. Projekt ten został odrzucony przez koalicję posłów Platformy, Trzeciej Drogi i Lewicy, a nowy rząd wprowadził ustawę mrożącą ceny nośników energii tylko do 30 czerwca, której działanie właśnie ustaje.
- Marszałek Hołownia wyjaśniając, dlaczego nie wprowadził I czytania obywatelskiego projektu wspomnianej ustawy do porządku obrad obecnego posiedzenia Sejmu, stwierdził niespodziewanie, kierując się do posłów klubu Prawa i Sprawiedliwości „ wiedzieliście co się szykuje”, więc trzeba było działać szybciej. Mimo zastrzeżeń marszałka Hołowni, posłowie Prawa i Sprawiedliwości zebrali ponad 140 tysięcy podpisów pod tym projektem w zaledwie miesiąc, a już prawie miesiąc biuro analiz sejmowych, analizuje ten projekt, mimo tego że jak wcześniej wspomniałem, analizowało go wnikliwie w grudniu poprzedniego roku. Hołownia swoim stwierdzeniem „wiedzieliście co się szykuje” przyznał, że obecna koalicja decydując się na zniesienie mrożenia cen nośników energii od 1 lipca tego roku, zdawała sobie sprawę, co „szykuje” gospodarstwom domowym i przedsiębiorcom.
- Dla posłów Prawa i Sprawiedliwości już od dłuższego czasu było jasne, że mrożenie cen nośników energii: prądu, gazu i ciepła systemowego, obowiązujące do końca czerwca tego roku, nie będzie przedłużone na kolejne pół roku, ale politycy rządzącej koalicji, nie chcieli mówić tego wprost najpierw przed wyborami samorządowymi, a później także europejskimi. Ale czasami politykom koalicji coś się wyrywało, tak było w przypadku przewodniczącej klubu parlamentarnego Lewicy, Anny Marii Żukowskiej, która w wywiadzie prowadzonym przez redaktora Rymanowskiego w Polsat News, niespodziewanie wypaliła „ uwalnianie cen energii w lipcu jest lepsze, niż w sezonie grzewczym, bowiem zanim się Polacy zorientują, o ile tak naprawdę ceny urosły, minie pół roku”. A więc konkretny plan rządzącej koalicji był od dawna taki, uwalniamy ceny energii w lipcu, bowiem jeżeli przyjdą znacznie wyższe rachunki za energię w okresie grzewczym, to minie pół roku, a to będzie już po wyborach zarówno do samorządu jak i Parlamentu Europejskiego, więc negatywną wyborców, nie należy się specjalnie przejmować.
- Wprawdzie w czerwcu Sejm przyjął ustawę, która ma ograniczyć poziom wzrostu cen za prąd, która wprowadza także tzw. bon energetyczny dla mniej zamożnych gospodarstw domowych, ale tak naprawę jest ona „małym plasterkiem na rozległą ranę”, jaka powstanie od 1 lipca, kiedy ustanie obecne obowiązujące do połowy roku mrożenie cen nośników energii. Niestety wszystkie te ewentualne procedury osłonowe nie obejmują małych i średnich przedsiębiorstw, co oznacza, że te podwyższone o kilkadziesiąt procent ceny prądu i gazu odpowiednio podwyższą koszty produkowanych przez nie wyrobów i świadczonych usług, a to znajdzie swój wyraz w kolejnej fali podwyżek cen w zasadzie wszystkiego. Dlatego NBP przewiduje w II połowie roku wyraźny wzrost inflacji, w III i IV kwartale, nawet do 7-8%, co oznacza, że do końca roku RPP nie obniży stóp procentowych, a to z kolei będzie negatywnie wpływało na wzrost gospodarczy.
- W tej sytuacji wszyscy ci Polacy, którzy w kampanii wyborczej, dali się nabrać na obietnice obniżenia cen rachunków za prąd i gaz, po wielokroć deklarowane przez Donalda Tuska, teraz doświadczą na własnych kieszeniach, skutków swojej łatwowierności. Marszałek Hołownia mówi to wprost „wiedzieliście co się szykuje”, co oznacza ,że nowa większość, tworzona przez Platformę ,Ruch Hołowni, PSL i Lewicę, ma świadomość, że „ordynuje” Polakom od 1 lipca, wzrost cen prądu o ok. 30% , gazu o ok.40%, a także ciepła systemowego o kilkadziesiąt procent, ale specjalnie się tym nie przejmuje.