1. Nowy przewodniczący Rady Europejskiej Belg Charles Michel poinformował w mediach społecznościowych, że zwołał nadzwyczajne posiedzenie tego gremium już na 20 lutego tego roku.
Szef Rady chce dodatkowej debaty na temat projektu wieloletniego budżetu UE na lata 2021-2027, co przedstawił w opublikowanym także w liście wysłanym do przywódców 27 krajów członkowskich.
W liście tym Charles Michel pisze „ że każde odroczenie rozmów w sprawie budżetu spowodowałoby poważne problemy praktyczne i polityczne oraz zagroziłoby kontynuacji obecnych programów i polityk, a także uruchomienie nowych”.
Podkreśla także , „że ze zdrowym rozsądkiem i determinacją możemy zawrzeć umowę w sprawie unijnego budżetu, która przyniesie korzyści wszystkim Europejczykom, pod warunkiem jednak że wszystkie strony wykażą się gotowością do kompromisu”.
2. Przypomnijmy, że w maju 2018 roku podczas debaty w Parlamencie Europejskim dotyczącej projektu budżetu na lata 2021-2027 na poziomie 1,114% PNB 27 krajów członkowskich, a ówczesny komisarz d/s budżetu Gunther Oettinger, musiał wysłuchać bardzo mocnej krytyki i to ze wszystkich grup politycznych.
Poważne zastrzeżenia do tych już uszczegółowionych propozycji budżetowych przedstawili wtedy chadecy, socjaliści, moja grupa polityczna - europejscy konserwatyści i reformatorzy, liberałowie, a w sposób szczególny frakcje eurosceptyczne: grupa Europa Wolności i Demokracji Bezpośredniej oraz grupa Europa Narodów i Wolności.
Uznano, że wręcz nieodpowiedzialna jest propozycja Komisji, poważnej redukcji wydatków na dwie największe dotychczasowe unijne polityki: spójności i Wspólną Politykę Rolną w sytuacji, kiedy wymagają one intensywnej kontynuacji i jednoczesne uruchamianie nowych priorytetów i przeznaczanie na nie dziesiątków miliardów euro (np. finansowanie badań naukowych w dziedzinie obronności).
3. Przypomnijmy także, że propozycje Komisji dotyczące wzrostu składki do 1,14% DNB i likwidacja rabatów, zostały bardzo źle przyjęte przez płatników netto (szczególnie głośno protestowała Holandia, Szwecja i Dania), z kolei propozycje cięć w dwóch najważniejszych politykach spójności i WPR o odpowiednio 10% i 5% budziły i budzą z kolei zdecydowany sprzeciw w „nowych” krajach członkowskich.
W związku z tym, że dla wielu krajów nowej UE, Komisja przewiduje cięcia w polityce spójności powyżej 20% (np. dla Polski o ponad 23% czyli o kwotę około 19 mld euro), to oznacza, że nasz kraj nigdy takiej propozycji nie zaakceptuje, (choć w dalszym ciągu bylibyśmy największym beneficjentem tego funduszu w wysokości 64 mld euro, drugi kraj to Włochy z kwotą 38 mld euro).
Należy przy tym przypomnieć, że pierwotną ideą funduszu spójności było obciążenie krajów „starej” Unii wpłatami na ten fundusz w związku z dostępem do rynku państw nowo przyjmowanych i z tego tytułu kraje te uzyskały i ciągle uzyskują ogromne korzyści gospodarcze i finansowe i w związku z tym te obciążenia powinny w dalszym ciągu obowiązywać.
Co więcej jak się wydaje, bez wyrównania dopłat bezpośrednich w ramach WPR pomiędzy „starymi” i „nowymi” krajami członkowskimi (ta nierówność trwa już 14 lat i będzie trwała jeszcze przynajmniej 2 lata), można będzie uznać, że rolnictwo krajów Europy Środkowo-Wschodniej jest dyskryminowane, a tego przecież zakazują Traktaty.
4. W październiku 2019, Finowie mający wtedy przewodnictwo w Radzie Europejskiej, zaproponowali modyfikację budżetu na lata 2021-2027 polegającą na tym ,że wydatki budżetu miałyby być na poziomie 1,03% PNB 27 krajów członkowskich, co oznaczało ograniczenia środków w stosunku do przedłożenia KE z maja tego roku o około 80 mld euro.
Po debacie w Radzie ta wersja budżetu została odrzucona między innymi przez polskiego premiera Mateusza Morawickiego, który mówił między innymi, że nie można mieć więcej Europy za mniejsze pieniądze.
Zwrócił przy tym uwagę, że z tytułu wyłudzeń podatku VAT , a także CIT i PIT w poszczególnych krajach członkowskich ich budżety tracą około 170 mld euro rocznie, a więc znacznie więcej ile wynosi roczny unijny budżet.
5. Przy tej okazji opublikowano także dane udostępnione przez Komisję Europejską pokazujące z jednej strony wysokość składki wpłacanej do budżetu UE przez poszczególne kraje członkowskie ale także dane pokazujące korzyści tych krajów z uczestnictwa w unijnym wspólnym rynku.
Z tych danych dobitnie wynika, że kraje będące tzw. płatnikami netto ( wpłacającymi więcej do budżetu UE niż otrzymują z tego budżetu), są głównymi beneficjentami uczestnictwa w unijnym wspólnym rynku.
Wręcz spektakularny jest tutaj przykład Niemiec, według danych KE składka tego kraju do budżetu UE w 2020 roku wyniesie około 26,5 mld euro, z kolei w ostatnim roku nowej perspektywy finansowej ma wynieść blisko 35 mld euro ( w związku ze wzrostem wartości niemieckiego PKB), co ma stanowić średnio około 0,88 DNB (dochodu narodowego brutto).
Natomiast korzyści niemieckiej gospodarki wynikające z uczestnictwa tego kraju w unijnym wspólnym rynku są szacowane średnio rocznie na przynajmniej 208 mld euro co odpowiada 5,22% niemieckiego DNB.
Kolejnymi głównymi beneficjentami unijnego wspólnego rynku po gospodarce niemieckiej są gospodarki: Francji, W. Brytanii, Holandii, Włoch, Belgii, Hiszpanii, na ósmym miejscu plasuje się gospodarka naszego kraju Polski.
Lutowa debata w Radzie Europejskiej będzie więc niezwykle trudna, płatnicy netto będą chcieli dodatkowego cięcia wydatków, grupa przyjaciół spójności (17 krajów w tym Polska) będzie się temu zdecydowanie przeciwstawiać, kompromis na tym etapie będzie trudny do osiągnięcia.