Rosyjski Gazprom mimo tego, że dostarcza blisko połowę gazu zużywanego w Europie od lat nie zachowuje się ani odpowiedzialnie, ani przewidywalnie, teraz okazało się, że nie respektuje rozstrzygnięć sądów arbitrażowych.
Jak poinformował wczoraj w mediach prezes PGNiG Jerzy Kwieciński „Gazprom nie stosuje się do zapisów umowy jamalskiej i nie respektuje wyroku sądu arbitrażowego w Sztokholmie” i dalej „otrzymujemy faktury w starej formule, co jest przejawem wykorzystywania dominującej pozycji na europejskim rynku gazu”.
Prezes Kwieciński poinformował także, że PGNiG zawiadomił Gazprom iż będzie opłacał faktury za dostarczany gaz zgodnie z umową ale i wyrokiem arbitrażu, a więc po cenach niższych od dotychczasowych.
Przypomnijmy, że na początku kwietnia PGNiG wygrało przed Trybunałem Arbitrażowym w Sztokholmie spór cenowy z rosyjskim Gazpromem, dotyczący dostaw gazu w ramach tzw. kontraktu Jamalskiego.
Arbitraż ustalił cenę kontraktową dostarczanego do Polski gazu, która ma obowiązywać strony wstecznie od 1 listopada 2014 roku do 29 lutego 2020 roku, czyli od momentu złożenia przez PGNiG wniosku o renegocjację jego ceny.
Według szacunku PGNiG chodzi o zwrot przez Gazprom kwoty 1,5 mld USD (a więc kwoty ok. 6,2 mld zł po obecnym kursie USD) i mimo tego, że jest to kwota wręcz astronomiczna, nie było specjalnego zainteresowania mediów jak to się stało, że zgodziliśmy się na tak niekorzystne ceny gazu i kto za to odpowiada.
Przypomnijmy także, że w listopadzie 2019 roku zarząd PGNiG poinformował, że przekazał rosyjskiemu Gazpromowi oświadczenie woli o zakończenie długoterminowego kontraktu kupna-sprzedaży gazu ziemnego do Polski.
Kontrakt zwany Jamalskim obowiązuje od 1996 roku, podpisał jeszcze rząd Leszka Milera i po przedłużeniu go przez rząd Donalda Tuska obowiązuje do końca 2022 roku (rząd Donalda Tuska jak już wspominałem chciał nawet, żeby obowiązywał on aż roku 2037).
Zaledwie po 4 latach rządów Prawa i Sprawiedliwości, na tyle zaawansowano warunki do stworzenia bezpieczeństwa gazowego bez dostaw tego surowca z Rosji, że PGNiG mógł sobie pozwolić na wydanie takiego oświadczenia woli.
To bezpieczeństwo gazowe wynika między innymi z tego, że rośnie import gazu skroplonego LNG i to nie tylko w ramach tzw. kontraktu katarskiego, ale głównie ze źródeł z USA i zarówno tzw. sportowych, ale przede wszystkim w ramach kontraktów długoterminowych.
Takich kontraktów długoterminowych z firmami z USA, PGNiG podpisał już pięć, jeden z nich będzie realizowany już od tego roku, pozostałe od roku 2022 i 2023, wtedy kiedy wzrośnie zdolność absorpcyjna Gazoportu w Świnoujściu.
Rozpoczęła się jego rozbudowa z dotychczasowej pojemności 5 mld m3 do 7,5 mld m3, co więcej Unia Europejska uznała tę inwestycję za ważne przedsięwzięcie dywersyfikacyjne i wsparła środkami finansowymi z unijnego budżetu.
Jednak kluczem do rezygnacji z dostaw rosyjskiego gazu do Polski w ramach kontraktu długoterminowego, jest budowa i przewidywane oddanie do użytku do jesieni 2022 roku gazociągu Baltic Pipe.
Rząd Prawa i Sprawiedliwości sprząta po 8 letnich rządach PO-PSL, a zasądzenie ponad 6 mld zł od Gazpromu jest tylko jeszcze jednym potwierdzeniem, że były to rządy niesłychanie szkodliwe dla Polski.
Wygląda na to, że odzyskanie przez PGNIG od Gazpromu nadpłaconych kwot za gaz w ciągu blisko 6 lat w kwocie blisko 1,5 mld USD nie będzie rzeczą ani prostą ani łatwą, mimo tego, że rosyjska firma próbuje uchodzić przedsiębiorstwo o europejskim charakterze.
Niestety tego rodzaju zachowania Gazpromu, po raz kolejny uzmysławiają, że częścią działalności tej firmy jest realizacja polityki Rosji wobec poszczególnych krajów UE, ze wszystkimi tego negatywnymi konsekwencjami.
Dobrze więc, że zarząd PGNiG prezentuje wobec Rosjan twarde stanowisko, zaczął płacić na bieżąco za gaz po cenach wynikających z wyroku arbitrażu, a o zwrot zaległych 1,5 mld USD, będzie się zdecydował upominał.