1. W ostatnich dniach kandydat na prezydenta Koalicji Polskiej Władysław Kosiniak-Kamysz, zarówno w publicznych wypowiedziach jak i w spotach wyborczych pokazywanych w telewizji, bezpardonowo atakuje urzędującego prezydenta Andrzeja Dudę w zasadzie za wszystko.
Jego zdaniem szczególnie w ostatnich tygodniach prezydent Andrzej Duda nie sprawdził się ani walce z pandemią koronawirusa, ani we wspieraniu gospodarki, która odczuwa coraz mocniej jej skutki.
Może nic dziwnego byłoby w tej krytyce, wszak polityk opozycyjny z reguły wypowiada się krytycznie o rządzących, a prezydent jest przecież osobą wywodzącą się z rządzącej Zjednoczonej Prawicy, gdyby nie robił tego człowiek, który ma „sporo na sumieniu”, w związku z pełnieniem ministerialnej funkcji w rządzie PO-PSL.
2. Przypomnijmy, że Władysław Kosiniak -Kamysz to ciągle młody polityk, od 2015 roku prezes PSL-u, doktor nauk medycznych, mający już przecież spore doświadczenie rządowe (w latach 2011-2015 minister pracy i polityki społecznej w rządach Donalda Tuska i Ewy Kopacz), ale to właśnie 4-letnie ministrowanie, położyło się głębokim cieniem na jego dalszej karierze.
Większości opinii publicznej pewnie umknęła specyficzna charakterystyka ministra Kosiniaka-Kamysza jaką przeprowadził Paweł Graś w rozmowie z miliarderem Janem Kulczykiem w restauracji „Sowa i przyjaciele”.
Treść tych rozmów ujawnił w październiku 2018 portal TVP Info, podczas jednej z nich ówczesny minister w rządzie Donalda Tuska-Paweł Graś, tak mówił do Jana Kulczyka „jak praktycznie, kurczę, na to popatrzysz spokojnie, to Kosiniak-Kamysz przeprowadził dwie najgorsze historie w wolnej Polsce, podniesienie wieku emerytalnego do 67 lat i zabranie z OFE ponad 150 mld zł”.
To sformułowanie „dwie najgorsze historie w wolnej Polsce”, będą już zawsze ciążyć na karierze Kosiniaka- Kamysza, bo obydwie bardzo mocno uderzyły w interesy przeciętnego Kowalskiego i to bardzo niespodziewanie, bo w kampanii wyborczej na jesieni 2011 roku zarówno Platforma jak i PSL, zaprzeczały, że mają takie zamiary.
3. Minister Kosiniak- Kamysz, polityk PSL-u prezentujący z trybuny sejmowej projekt ustawy o podwyższeniu wieku emerytalnego kobiet o 7 lat i mężczyzn o 2 lata, a kobiet pracujących w rolnictwie aż o lat 12 i mężczyzn o lat 7, to był naprawdę żałosny widok.
Byłem wtedy posłem do polskiego Sejmu, siedziałem na sali sejmowej, słuchałem wystąpienia ministra i nie mogłem się nadziwić, jak młody człowiek dopiero zaczynający karierę polityka (Kosiniak-Kamysz nie był jeszcze wtedy posłem), jak członek partii, która ponoć miała bronić interesów rolników, jest w stanie uzasadniać zmiany w prawie, wydłużające okres pracy dla rolniczek aż o lat 12, a rolników o lat 7.
Bez żadnych zahamowań jednak to zrobił, tylko dzięki głosom posłów PSL-u, ta ustawa uzyskała większość, wiek emerytalny podniesiono i dopiero zwycięstwo Zjednoczonej Prawicy i nowy rząd oraz prezydent Andrzej Duda, przywrócili niższy wiek emerytalny.
4. Podobnie było z środkami z Otwartych Funduszach Emerytalnych (OFE), na jesieni 2013 roku, broniąc się przed przekroczeniem przez dług publiczny konstytucyjnego progu 60% PKB, za co groziłby premierowi i ministrowi finansów Trybunał Stanu, rząd PO-PSL zdecydował o przeniesieniu części obligacyjnej z OFE do ZUS (wtedy była to kwota około 153 mld zł).
Oszczędzający w OFE do tej pory są przekonani, że „ukradziono” ich pieniądze z OFE, zresztą ten ruch był ciosem w utworzony reformą 1998 roku dwufilarowy system zabezpieczenia społecznego.
I znowu projekt ustawy w tej sprawie przedstawiał w Sejmie minister Kosiniak- Kamysz, uzasadniając go dobrem ubezpieczonych w OFE, choć wszystkim wiadomo było, że jedynym powodem, jest katastrofalny stan finansów publicznych.
5. Teraz ówczesny minister, który przeprowadził „dwie najgorsze historie w wolnej Polsce” atakuje bezpardonowo prezydenta Andrzeja Dudę, który naprawił tę jego fatalną decyzję dla setek tysięcy Polaków.
To właśnie prezydent Andrzej Duda przedstawił w Sejmie projekt ustawy przywracający poprzedni wiek emerytalny, a rządząca większość Zjednoczonej Prawicy, tę ustawę uchwaliła w Sejmie i w Senacie.
Trzeba mieć niesłychany tupet, trzeba być wręcz bezczelnym, żeby teraz udawać, że tamtych decyzji nie było, a urzędującego prezydenta, który to naprawił, bezpardonowo atakować, wmawiając mu nieudolność.