1. Minister finansów przesłał projekt ustawy o tzw. estońskim CIT do konsultacji społecznych co oznacza, że może on trafić do Sejmu już we wrześniu, tak aby polski parlament mógł go przyjąć jesienią i zaczął on obowiązywać od 1 stycznia przyszłego roku.
Premier Morawiecki zapowiedział wprowadzenie tego podatku w połowie czerwca i będzie polegał na nowelizacji ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych (CIT), która zwolni z opodatkowania dochody spółek, które nie będą wypłacać wypracowanych zysków w postaci dywidend, a będą je reinwestować.
To rozwiązanie to tzw. estoński podatek dochodowy, choć nominalna stawka podatku CIT wynosi w tym kraju 20%, to firmy reinwestujące zyski, są opodatkowane stawką 0%, co przyciąga oraz skłania do inwestycji firmy krajowe i przyciąga inwestorów z zagranicy.
Jak uzasadniał premier Morawiecki skutki pandemii koronawirusa w gospodarce, spowodowały spadek inwestycji podmiotów prywatnych, chodzi więc o to aby zachęcić te przedsiębiorstwa do inwestowania.
2. Według rządowego projektu w naszym kraju tzw. estoński podatek CIT, będzie dotyczył spółek w których wspólnikami są tylko osoby fizyczne i nie mają one zaangażowania kapitałowego w innych podmiotach gospodarczych, zatrudniają przynajmniej 3 pracowników, a obroty takiej spółki nie przekraczają 50 mln rocznie (chodzi o średnie przychody w ciągu wspomnianych 4 lat).
Taka spółka sama będzie decydowała czy skorzysta z takiego rozwiązania, będzie ono obowiązywało przez 4 kolejne lata budżetowe, będzie jednak istniała możliwość przedłużenia jego obowiązywania.
Według premiera aż 97% istniejących w Polsce spółek, będzie mogło skorzystać z tego rozwiązania, w pierwszym okresie jego obowiązywania skorzysta około 200 tysięcy spółek, a jego koszt dla budżetu wyniesie około 5 mld zł.
Przy czym wprawdzie nie wpłynie 5 mld zł z CIT do budżetu ale za jakiś czas po realizacji inwestycji przez wiele firm wzrosną wpływy z VAT, a także wpływy z PIT, bowiem dzięki tym inwestycjom powstaną nowe miejsca pracy.
Według szacunków dzięki temu rozwiązaniu w Polsce powstanie przynajmniej 120 tysięcy nowych miejsc pracy, a stopa inwestycji powinna wzrosnąć przynajmniej o 2 punkty procentowe (szacowany wzrost nakładów inwestycyjnych o około 2% PKB rocznie).
3. Wprowadzenie tego rozwiązania spowoduje wzrost atrakcyjności inwestycyjnej Polski, zlikwiduje bariery rozwojowe dla polskiego sektora małych i średnich firm, a także uodporni naszą gospodarkę na kryzysy.
Minister finansów zwraca także uwagę, że wprowadzenie tych rozwiązań to nie tylko więcej pieniędzy w firmie (średnio o 120 tysięcy rocznie) ale także brak rachunkowości podatkowej, deklaracji podatkowych i minimum obowiązków administracyjnych.
W tej sytuacji podatnik nie musi ustalać co jest kosztem uzyskania przychodu (poszukiwać kosztów aby w sposób sztuczny obniżyć wynik finansowy), obliczać odpisów amortyzacyjnych, czy poświęcać czas na tzw. optymalizacje podatkowe.
4. Ograniczenie tego rozwiązania do podmiotów o przychodach nie większych niż 50 mln zł rocznie, spółek których udziałowcami są osoby fizyczne, bez zaangażowania kapitałowego w innych podmiotach, oznacza że będą z niego korzystały przede wszystkim rodzime przedsiębiorstwa.
W związku z tym, że struktura finansowania inwestycji w przedsiębiorstwach w naszym kraju to w 73% środki własne, 11% do pożyczki i kredyty, a 16 % inne środki, powiększenie tych pierwszych przez wynoszący 0% podatek CIT, znacząco powiększy możliwości inwestowania.
Jak podkreśla ministerstwo finansów powinno to powiększyć nakłady inwestycyjne w naszym kraju o około 2% PKB, a więc w obecnych warunkach o około 40 mld zł rocznie, a także stworzyć dodatkowo około 120 tysięcy miejsc pracy.