1. Kilka dni temu Główny Urząd Statystyczny (GUS) podał dane dotyczące upadłości firm i jednocześnie nowych rejestracji podmiotów gospodarczych w II kwartale tego roku, który jak wiadomo czasem apogeum pandemii koronawirusa w Polsce.
Upadłości w II kwartale tego roku było 157, wprawdzie o 26 więcej niż w II kwartale 2019 roku ale w związku z tym, że w Polsce mamy ponad 3,3 mln zarejestrowanych działalności gospodarczych taka ilość bankructw jest wręcz symboliczna.
Na te 157 upadłości ponad 53% to były spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, ponad 22% były to osoby fizyczne prowadzące działalność gospodarczą i ponad 16% to spółki komandytowe i akcyjne.
2. Jednocześnie całkiem przyzwoicie wyglądała rejestracja nowych działalności gospodarczych, mimo pandemii koronawirusa i trudności w funkcjonowaniu wielu instytucji, takich rejestracji było 64,4 tysiąca, a więc tylko o ponad 20 tysięcy mniej niż w I kwartale 2020 roku.
Ponad 83% nowych rejestracji to działalność gospodarcza osób fizycznych, ponad 13% to spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, a 4% to spółki komandytowe i akcyjne, a więc mamy bardzo podobną strukturę jak II kwartale 2019 roku.
A więc mimo powszechnego lockdownu trwającego prawie od początku marca do połowy czerwca tego roku, mimo większego niż zwykle ryzyka gospodarczego, Polacy w dziesiątkach tysięcy rejestrowali nową działalność gospodarczą.
3. Po danych dotyczących sytuacji na rynku pracy (ilość bezrobotnych zwiększyła się tylko o około 100 tysięcy), dane dotyczące ilości upadłości i rejestracji nowych działalności gospodarczych ostatecznie zadają kłam narracji opozycji jak to rządzący nie dają sobie rady we wspieraniu gospodarki w okresie pandemii koronawirusa.
Ta narracja była prowadzona przez blisko 3 miesiące, przy okazji kolejnej omawianej w Sejmie Tarczy antykryzysowej i związanych z nią konieczności nowelizacji kolejnych ustaw, posłowie opozycji nie zostawiali suchej nitki na rządzie.
Roztaczali czarne wizje jak to masowo są likwidowane tysiące miejsc pracy, jak idzie dosłownie fala bankructw firm, w różnych branżach polskiej gospodarki, teraz okazuje się, że te prognozy nie tylko się nie sprawdziły ale polska gospodarka na tle gospodarek innych krajów UE, prezentuje się całkiem dobrze.
4. To wychodzenie obronną ręką ze skutków pandemii koronawirusa to oczywiście zasługa przede wszystkim przedsiębiorczości milionów Polaków, którzy nie wystraszyli się pogłębiającej się niepewności i rosnącego ryzyka, ale także mocnych działań polskiego rządu.
To także jest rezultat rozsądnego zamykania przez rząd różnych dziedzin naszej gospodarki (podjęcie decyzji o zamknięciu na wczesnym etapie rozwoju pandemii koronawirusa i stosunkowo szybkie ich odmrażanie), oraz zastosowanie szerokiego zestawu instrumentów fiskalnych i monetarnych dla wspierania gospodarki.
Przygotowanie i szybkie wprowadzenie w życie aż 4 kolejnych tarcz antykryzysowych, a także potężnej tarczy finansowej o wartości 100 mld zł, spowodowało, że w ciągu 3 najtrudniejszych miesięcy pandemii jak już wspominałem wyżej, bezrobocie wzrosło o niewiele ponad 100 tys. osób, a na upadłości było zaledwie 157.
5. Pomoc dla firm które poniosły straty z powodu pandemii koronawirusa, przygotowana przez rząd Zjednoczonej Prawicy, została szybko zrealizowana, a przez to była niesłychanie skuteczna i dla kondycji finansowej firm i dla rynku pracy.
Pomoc ta jest ciągle kontynuowana (głównie w odniesieniu do dużych firm), jej wielkość może ostatecznie przekroczyć 10% polskiego PKB, a pomoc o tych rozmiarach jest możliwa tylko dlatego, że rząd Zjednoczonej Prawicy przez blisko 5 lat, mimo finansowania wielkich programów społecznych, zredukował dług publiczny w relacji do PKB o blisko 10 punktów procentowych (z niecałych 54% do niecałych 44%).
Dostrzega to także KE i stąd tak optymistyczna prognoza dla polskiej gospodarki na cały rok 2020 (spadek PKB tylko o 4,6%), a także przewidywanie, że już w III i IV kwartale tego roku w Polsce nastąpi w niej odbicie, które będzie kontynuowane w 2021 roku.
KE przewiduje dla Polski w 2021 roku wzrost gospodarczy wynoszący 4,3% PKB, co oznacza że już na koniec przyszłego roku polska gospodarka „odrobi” straty poniesione w roku obecnym.