1. Na początku września ma się odbyć posiedzenie klubu Platformy, podczas którego posłowie i senatorowie mają rozmawiać o kryzysie spowodowanym głosowaniem za projektem ustawy o podwyżkach dla ministrów, posłów i samorządowców.
Na spotkanie wybrano czterogwiazdkowy hotel Krasicki w Lidzbarku Warmińskim, jak pisze portal Onet.pl zaproponowany przez posła Protasa, do niedawna marszałka województwa warmińsko-mazurskiego, którego urząd dotował środkami unijnymi w wysokości 15 mln złotych, remont i modernizację tego hotelu.
Kilku senatorów Platformy krytykuje ten pomysł, twierdząc że nie weźmie udziału w tym posiedzeniu, ponieważ debata w luksusowym hotelu nad kryzysem spowodowanym głosowaniem w Sejmie za podwyżkami dla ministrów, posłów, senatorów i samorządowców, to proszenie się o kolejny skandal.
2. Ten incydent z wyborem miejsca na najbliższe posiedzenie klubu, tylko potwierdza, że Platforma jest w głębokim kryzysie, po już 7. przegranych wyborach, w tym dwóch parlamentarnych i prezydenckich.
Ostatnia kampania prezydencka pokazała, że Platforma nie jest w stanie wybrać ze swoich szeregów nawet kandydata na prezydenta, wybór wicemarszałek Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, okazał tak gigantycznym nieporozumieniem.
Ta partia musiała użyć wszystkich swoich zasobów, aby doprowadzić do zablokowania wyborów prezydenckich w maju i zmiany prawa, aby można było wymienić dotychczasową kandydatkę i wprowadzić do kampanii urzędującego prezydenta Warszawy, Rafała Trzaskowskiego, który wcześniej zarzekał się, że podpisuje z jej mieszkańcami kontrakt na 5 lat.
3. Ale i ten nowy kandydat, wybory przegrał, a ponieważ zebrał 10 mln głosów, pośpiesznie uznano, że będzie liderem nowego ruchu obywatelskiego, będąc jednocześnie wiceprzewodniczącym Platformy.
Tyle tylko, że Trzaskowski znany ze swojej „niesamowitej pracowitości”, tuż po wyborach udał się na długi wypoczynek, nawet nie pojawił się na uroczystościach 100. rocznicy zwycięskiej Bitwy Warszawskiej.
Zapewne więc z nowego ruchu obywatelskiego nic nie będzie, zwłaszcza że kontrkandydat w wyborach prezydenckich, Szymon Hołownia nie próżnuje i już pod koniec lipca ogłosił powstanie ruchu obywatelskiego Polska 2050 i zaprezentował listę działań na pierwsze 100 dni.
4. W samej Platformie po wpadce całego kolegium klubu związanego z udziałem w rozmowach o podwyżkach i późniejszym głosowaniu w Sejmie, w którym zdecydowana większość posłów je poparła, do gry o udział we władzach wrócił Grzegorz Schetyna.
To on udzielił kilku wywiadów, w których potępił kolegium klubu, stwierdzając brak kwalifikacji politycznych do udziału w tym gremium i publicznie wezwał do rezygnacji z zajmowanych funkcji całe jego kierownictwo.
Borys Budka zrewanżował mu się publicznym napomnieniem, że nie powinien działać na szkodę formacji, którą do niedawna kierował i jak to ujął „powinien przestać chybotać łódką”.
5. Wszystko więc wskazuje na to, że Grzegorz Schetyna wraca do gry, będzie zabiegał żeby on albo jakiś polityk mu bliski, został w najbliższym czasie przewodniczącym klubu parlamentarnego, a przejmując tam władzę, w krótkim czasie można doprowadzić do przesilenia w partii i doprowadzenia do zmiany także w jej kierownictwie.
Platforma wraca więc do tego co najbardziej lubi „zajmowania się sama sobą”, co jej najlepiej wychodziło prze ostatnie 5 lat.
Odstępowała od tego tylko na krótko podczas kolejnych kampanii wyborczych, wtedy próbowała tworzyć jakiś program i prezentować go wyborcom ale nigdy poza te próby nie wyszła.
Z reguły prezentowano jakieś pomysły przygotowane w ostatniej chwili, na kolanie, często były to pomysły zaczerpnięte z programów innych partii, bez niezbędnych wyliczeń finansowych, co powodowało, że były one kompletnie nieprzekonywujące.
6. Platforma, mimo upływu 5 lat od utraty przez nią władzy do tej pory nie przyjęła do wiadomości, że rzeczywistość społeczna w Polsce uległa daleko idącej zmianie, wyborcy przyzwyczaili się, że w kampanii wyborczej partie polityczne prezentują realistyczne programy, które po wygranych wyborach konsekwentnie realizują.
I jeżeli robią to rzetelnie, bez zbędnej zwłoki, to wyborcy gotowi są nawet wybaczyć błędy i pomyłki i powierzyć władzę w kolejnej kadencji, tak jest w przypadku Zjednoczonej Prawicy.