1. Przyjęcie przez zdecydowaną większość w Parlamencie Europejskim sprawozdania dotyczącego praworządności europosła Michała Simecka (521 za , 121 przeciw) domagającego się wprowadzenia wyrazistego mechanizmu uzależnienia przyszłych wydatków z budżetu UE od tzw. praworządności, doprowadziło do swoistego klinczu w negocjacjach budżetowych pomiędzy Radą , Parlamentem i Komisją.
Większość parlamentarna była nawet niezadowolona z małego radykalizmu propozycji dotyczącej praworządności przygotowanej przez prezydencję niemiecką, w sytuacji kiedy z kolei dla niektórych rządów w Radzie, była ona po prostu sprzeczna z jej konkluzjami z 21 lipca.
Rzeczywiście w 23 punkcie tych konkluzji przyjęto, że przyszłe wydatki budżetowe, mogą być uzależnione od praworządności ale rozumianej jako ochrona interesów finansowych UE, a więc spowodowanie aby wykorzystanie środków unijnych było pozbawione korupcji czy defraudacji, a środki finansowe były wykorzystywane gospodarnie i w oparciu o przepisy o zamówieniach publicznych.
2. Wprawdzie środki europejskie są traktowane w każdym kraju należącym do UE jako środki publiczne i w związku z tym są chronione przez już istniejące prawo krajowe w tym zakresie ale być może dodatkowe regulacje w tym zakresie na poziomie unijnym, tej ochrony by nie pogorszyły.
Tyle tylko, że jak widać z reakcji Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego już po lipcowych ustaleniach Rady, części europejskich polityków wcale nie chodzi o ochronę interesów finansowych tylko o danie im do ręki instrumentu (swoistej pałki), przy pomocy którego można by było w przyszłości wymuszać określone zachowania na niektórych państwach członkowskich.
Jednak stanowisko takich krajów jak Polska i Węgry jest w tej prawie jednoznaczne, kompromis w tej sprawie jest możliwy ale tylko i wyłącznie w oparciu o punkt 23 konkluzji Rady z 21 lipca (także 5 innych krajów członkowskich ma poważne wątpliwości do propozycji niemieckiej w tym zakresie).
3. Trilog pomiędzy Komisją, Radą i Parlamentem prowadzony w tym tygodniu został przerwany przez reprezentantów PE, pod pretekstem nie wzięcia po uwagę przez Radę konieczności zwiększenia finansowania 15 tzw. flagowych programów unijnych ale tak naprawdę to tylko pozory, prawdziwym żądaniem jest przyjęcie ostrego mechanizmu dotyczącego praworządności.
W następnym tygodniu w Brukseli odbędzie się kolejne posiedzenie Rady (15-16 października) i być może dojdzie do jakichś poprawek finansowych w budżecie na lata 2021-2027 ale nie sądzę aby w sprawie mechanizmu praworządności, 7 państw członkowskich wyszło naprzeciw oczekiwaniom Parlamentu.
Jeżeli porozumienia w tej sprawie nie będzie, to nie będzie postępu w procesie przyjęcia jeszcze w tym roku unijnego budżetu na lata 2021-2027, Planu Odbudowy (razem wartość tych obydwu funduszy wynosi 1,8 biliona euro), a także planu w sprawie wprowadzania kolejnych dochodów własnych unijnego budżetu, takich jak podatek od transakcji finansowych, czy podatek cyfrowy.
4. Ponieważ dobiega do końca realizacja obecnej perspektywy finansowej na lata 2014-2020, to nie uchwalenie nowej, będzie stwarzało konieczność wprowadzenia prowizorium budżetowego na jeden rok czyli rok 2021 (będzie to budżet oparty na podstawowych wielkościach budżetu tegorocznego).
Gorzej natomiast z Funduszem Odbudowy, brak porozumienia pomiędzy Komisja, Radą i Parlamentem oznacza, że na razie ten Fundusz nie powstanie, a to postawi szczególnie kraje Południa UE takie jak Włochy, Hiszpania, Portugalia i Grecja w zupełnie dramatycznej sytuacji, bowiem odnotują one w tym roku spadek PKB zdecydowanie przekraczający 10%.
W tej sytuacji posiedzenie Rady w nadchodzącym tygodniu może mieć rolę decydującą, czy UE już od początku przyszłego bardzo zdecydowanie wesprze odbudowę gospodarek krajów członkowskich, czy też pogrąży się w kryzysie.