- W połowie miesiąca wojsko musiało zdemontować most pontonowy na Wiśle na którym ułożony był rurociąg awaryjny przez które są pompowane ścieki z lewobrzeżnej Warszawy do oczyszczalni Czajka, ze względu na wysoki stan wody w rzece spowodowane gwałtownymi opadami deszczu.
Od blisko dwóch tygodni do Wisły leją się nieoczyszczone ścieki, tak jak to było po awarii kolektora pod koniec sierpnia, natomiast władze Warszawy w tym w szczególności prezydent Trzaskowski, coraz częściej sprawiają wrażenie jakby to nie była ich sprawa.
Ba coraz częściej atakuje rząd, mimo tego, że ten zdecydował już 3-krotnie aby wojsko zbudowało most pontonowy na którym układany jest rurociąg, którym transportowane są ścieki do Czajki.
- Gdyby nie te decyzje rządu to wszystko wskazuje na to, że władze Warszawy po awarii kolektora po koniec sierpnia do tej pory, nie zbudowałyby rurociągu awaryjnego, a więc nieoczyszczone ścieki lałyby się do Wisły już od 2 miesięcy, powodując katastrofę ekologiczną na niewyobrażalną wręcz skalę.
Powtórne zbudowanie mostu pontonowego i zainstalowanie na nim rur, którymi będą pompowane ścieki potrwa do końca tego tygodnia, więc na początku listopada sytuacja zostanie opanowana, ale przecież szybkimi krokami zbliża się zima i jeżeli most uda się wojsku utrzymać do końca listopada, to będzie to duży sukces logistyczny.
Później ze względu na warunki zimowe, trzeba będzie go znowu zdemontować i wrócimy do punktu wyjścia, bo inwestycja którą podjęło miasto, żeby przecisnąć stalowe rury pod dnem Wisły i nimi pompować ścieki do oczyszczalni Czajka ciągle w powijakach i trudno wyrokować kiedy będzie zakończona.
- Przypomnijmy, że Prezydent Warszawy zobowiązał się do zbudowania przewiertu pod dnem Wisły dla dwóch rur o podobnym przekroju jak położone na moście pontonowym ale od sierpnia do tej pory trwają przygotowania do realizacji tego przedsięwzięcia.
Jak twierdzą służby miejskie jedną z nich uda się ułożyć do początku grudnia, drugą jednak dopiero na wiosnę, co oznacza, że po likwidacji rurociągu awaryjnego na moście pontonowym ze względu na zimę, duża część ścieków z lewobrzeżnej Warszawy, będzie się przez całą zimę lała do Wisły.
Ba jak twierdzą władze Warszawy naprawa uszkodzonego kolektora będzie trwała aż 48 miesięcy, a ponieważ rury pod dnem Wisły mają mieć przekrój 1,2 m (te na moście pontonowym 1,6 m), to wygląda na to, że nieoczyszczone ścieki będą lały się do Wisły całymi latami.
- Sytuacja w Warszawie jest trudna z wielu powodów, także dlatego, że po 14. latach nieprzerwanego zarządzania miastem przez ludzi Platformy, wiele elementów infrastruktury technicznej, się po prostu „sypie”.
Każdy większy deszcz powoduje niedrożność kanalizacji burzowej i zalania dużych części miasta, awarie sieci ciepłowniczej zdarzają się w ciągu każdego sezonu grzewczego, a ostatnio wręcz eksplozja rury z gorącą wodą spowodowała zagrożenia dla zdrowia i życia wielu osób.
Wręcz „przekleństwem” dla Trzaskowskiego okazała się oczyszczalnia ścieków Czajka, wybudowana kosztem 4 mld zł, oddawana z pompą przez Hannę Gronkiewcz-Waltz z udziałem ówczesnego premiera Donalda Tuska w 2012 roku jest budowlanym bublem.
- Ala ta niekończąca się awaria kolektora ma swoje konsekwencje dla budżetu Warszawy, z jednej strony bowiem wydawane są dziesiątki milionów złotych na usuwanie kolejnych awarii, z drugiej za wylewanie nieoczyszczonych ścieków do Wisły, miasto musi płacić kary do funduszu ochrony środowiska.
Kara w wysokości 10 mln zł za skutki awarii z końca sierpnia 2019 roku już się uprawomocniła (wtedy ścieki lały się do Wisły tylko przez 2 tygodnie), kary za tegoroczne odprowadzanie ścieków do Wisły będą znacznie wyższe, a jeżeli ich odprowadzane będzie trwało aż do wiosny, to ich wysokość będzie opiewać na dziesiątki milionów.
Oczywiście miasto sobie poradzi, ponosząc ceny za wodę i ścieki mieszkańcom i przedsiębiorcom ale jak długo Warszawiacy będą chcieli finansować tę wręcz rażącą nieudolność prezydenta Trzaskowskiego i jego ekipy?