1. Do ciekawej wymiany zdań doszło ostatnio na jednym z portali społecznościowych, pomiędzy prezydent miasta Gdańska Aleksandrą Dulkiewicz, a prezesem Grupy Orlen S.A. Danielem Obajtkiem.
Dulkiewicz napisała „A strategiczny interes Polski ma jeszcze jakieś znaczenie? Sprzedanie nie wiadomo komu połowy Lotosu to działanie dla dobra tego interesu?”, na co odpowiedział prezes Obajtek „Pani Prezydent, gwarantuję, że wybrany przez nas partner będzie dobry zarówno dla Lotosu, jak i polskiego interesu. W odróżnieniu od pani formacji, my nie chcemy sprzedawać Lotosu Rosjanom”.
Rzeczywiście od początku marca w mediach związanych z opozycją, trwają ataki na prezesa Orlenu S.A. Daniela Obajtka, zainicjowane przez Gazetę Wyborczą, a politycy Platformy przeprowadzili we wszystkich okręgach wyborczych konferencje prasowe, których głównym przesłaniem było zablokowanie fuzji tej firmy z drugim koncernem naftowym Lotosem S.A.
Wręcz kuriozalny charakter miała konferencja przeprowadzona przed siedzibą Lotosu w Gdańsku, w której brał między innymi udział obecny europoseł Janusz Lewandowski (a w latach 90-tych „słynny” minister przekształceń własnościowych), który oskarżał prezesa Obajtka o próbę prywatyzacji Lotosu S.A.
Lewandowski oskarżający kogokolwiek o próbę prywatyzacji, przypomina już nie tylko przysłowiowego „diabła, który się ubrał w ornat i ogonem na mszę dzwoni” ale wręcz „diabła, który ten ogon zmienił w kropidło i nim święci”
2. Przy tej okazji przypomnijmy, że 30 października 2010 roku ogłoszony został zamiar sprzedaży większościowego pakietu akcji (czyli 53%), należących do Skarbu Państwa Grupy Lotos S.A i do końca kwietnia 2011 roku zainteresowane firmy mogły składać oferty na ich zakup.
O sprzedaży tej firmy zdecydowano wtedy mimo, że obowiązywało rozporządzenie Rady Ministrów z 2008 roku (a więc przyjęte przez rząd Donalda Tuska) o zachowaniu pakietów większościowych Skarbu Państwa w spółkach paliwowych.
Z prasy rosyjskiej, bo rząd utrzymywał to w tajemnicy (między innymi pisał o tym dziennik Kommiersant), dowiedzieliśmy się, że ofertę złożył rosyjsko-brytyjski koncern naftowy koncern naftowy TNK-BP.
Ponieważ szybkimi krokami zbliżały się jesienne wybory parlamentarne w 2011 roku i nadanie tej prywatyzacji rozgłosu wywołałoby gigantyczny skandal, ministerstwo Skarbu nie zdecydowało się na wyłonienie nabywcy.
3. Przypomnijmy także, że w marcu 2012 roku w Sejmie odbyło się I czytanie obywatelskiego projektu ustawy o zatrzymaniu w rękach państwa większościowego pakietu akcji (50% +1 akcja) grupy kapitałowej Lotos S.A.
Pod projektem ustawy jeszcze latem 2011 roku zebrano ponad 200 tysięcy podpisów, a podczas I czytania twórcy inicjatywy obywatelskiej, bardzo obszernie przedstawili zarówno sam projekt ustawy jak i przyczyny dla których zdecydowali się zaangażować swój prywatny czas i pieniądze w jego przygotowanie i zebranie pod nim w krótkim czasie tak ogromnej liczby podpisów.
Mówili o ówczesnych wpływach podatkowych z tej firmy (ponad 12 mld zł z VAT, akcyzy i podatku dochodowego), które po prywatyzacji mogą być tylko mniejsze, o kluczowym znaczeniu Naftoportu (znajduje się w strukturze Grupy Lotos) dla zaopatrzenia Polski w ropę drogą morską, o 5 tys. miejsc pracy nie tylko w regionie gdańskim ale także podkarpackim, zagrożeniu po prywatyzacji Lotosu (szczególnie jeżeli inwestorem będą Rosjanie) dla płockiego Orlenu i kilkunastu innych powodach, dla których ta firma powinna pozostać w rękach Skarbu Państwa.
Niestety po kilku miesiącach przepychanek w Sejmie (najpierw projekt po I czytaniu większością głosów został skierowany do komisji sejmowej), projekt ten został jednak ostatecznie odrzucony przez posłów Platformy i PSL-u.
A więc jeszcze w 2012 roku dla rządzącej koalicji Platformy i PSL-u, nie liczyły się strategiczne interesy państwa, inwestorem w Lotosie mogli być nawet Rosjanie, choć przecież już wtedy widać było wyraźnie, że Rosja wykorzystuje dostawy surowców energetycznych do rozszerzania swojej strefy wpływów.
4. Teraz rząd Zjednoczonej Prawicy prywatyzować Lotosu nie chce, wyraził zgodę na jego fuzję z Orlenem S.A., a politykom Platformy chodzi o zablokowanie powstania dużego koncernu paliwowego, który byłby zdolny do konkurowania z największymi europejskimi spółkami w tej branży.
Przypomnijmy, że przygotowanie fuzji Orlenu i Lotosu trwa od wielu miesięcy, a przełomem w tym procesie było uzyskanie na nią zgody Komisji Europejskiej, co miało miejsce po długich i niezwykle trudnych staraniach spółki w lipcu 2020 roku.
Zgoda KE ma charakter warunkowy, a jednym z warunków na jakich to może nastąpić jest taki, że nowy właściciel Lotosu musi między innymi sprzedać 30% udziałów rafinerii tej firmy, a także 80% stacji benzynowych tej Grupy.
Po uzyskaniu tej zgody KE, prezes Obajtek podkreślał, że przejęcie nastąpi na optymalnych warunkach, bowiem Komisja w wielomiesięcznych negocjacjach wręcz żądała pozbycia się aktywów Grupy Lotos na znacznie większą skalę, niż ostatecznie ustalono.
5. Dodatkowo oprócz wspomnianej odsprzedaży 30% udziałów rafinerii Lotos, nowy ich właściciel będzie miał prawo do blisko połowy produkcji rafinerii ropy naftowej i benzyny, a także dostęp do istotnej infrastruktury magazynowania i infrastruktury logistycznej.
KE chodzi bowiem o to aby na polskim rynku powstał kolejny duży podmiot zajmujący się produkcją i dystrybucją paliw silnikowych, żeby zapobiec ewentualnym praktykom monopolistycznym na tym rynku.
Przy tej okazji prezes Obajtek poinformował, że PKN Orlen spełni warunki zawarte w zgodzie KE na przejęcie ale drogą wymiany aktywów z firmą paliwową pochodzącą z innej części Europy, a negocjacje w tej sprawie już trwają (i nie są to negocjacje z żadną firmą rosyjską).
Pewne ustępstwa Orlenu wobec KE w sprawie pozbycia się dużej części detalu Grupy Lotos, są w tej zgodzie zrekompensowane, zaakceptowaniem przez Komisję opanowania przez Orlen S.A. aż 75% hurtowego rynku paliwowego w Polsce.
6. Jak piszą często internauci, Lotos S.A. przez lata prawdopodobnie był jednym z poważnych źródeł zasilnia „małej Sycylii”, stąd taki „gorący” sprzeciw wielu polityków z regionu gdańskiego, którzy przy okazji szermują nieprawdziwym argumentem prywatyzacji Lotosu.
Drugą poważną przyczyną tej krytyki może być inspiracja pochodząca od dużych firm z sektora paliowego z Europy Zachodniej, dla których koncern składający się z Orlenu, zasadniczej części Lotosu, a w przyszłości także z PGNiG, może być poważnym konkurentem na tym rynku.